No, macie racje dziewczyny...
Od jutra znowu zachowuje abstynencje od slodyczy,.....
Dzisiaj robilam mazurka, glup.... troche zlizalam z palca dla posmakowania jakie to jest bo to moje pierwsze ciasto w zyciu I wiecie co sie okazalo...? Ze zamiast dwoch trzecich szklanki cukru... dalam dwie i pol bo myslalam ze chodzi o dwie-trzy........
Zamiast mazurka wyszedl mi cukrownik, watpie zeby ktokolwiek to zjadl, ja napewno bede trzymac sie od nieog z daleka. Jest mi przeslodko, az niedobrze i po prostu chyba wejde na rower zeby cos z tym zrobic bo to sie tak nie da zyc z tym cukrem w gardle, jakie to oblesne jest, fuuuuuj
Idzie zaliczyc rzyga w kibelku, serio. Najbardziej szkoda mi tych bakalii jakie w niego wlozylam, ide o zaklad ze to co wyjdzie z piekarnika bedzie potwornie niezjadliwe. Dobrze, ze moj P. jest u siebie na swieta bo by mnie chyba wysmial za totalny brak poczucia kucharskosci w pieczeniu slodkich rzeczy.
Jezusicku, alez mnie odrzuca, ide wskoczyc na rowerek bo mi cukier skoczyl, czuje ta glukoze we krwi... Tylko jeszcze pobuszuje co tam u was, kwiatuszki


Prosze, nei smiejcie sie ze mnie tak bardzo. :P