Ale to nie było zażeranie na poprawę humoru... Po protu okazało się, że w lodówce światelko i bomby. A jakos w ogóle nie miałam siły babrać się w mrożonkach, więc zjadłam to co bylo "pod ręką", ale już jestem obkupiona, lodówka pełna, szafka też

Magicznego patentu nie mam niestety