Dziękuje za odzew i wsparcie. Rocznik 69. Kalorie liczę i staram się utrzymywać na poziomie 1000. Pije 2 -3 herbaty, wody bardzo mało, jakoś nie mogę się przełamać.
Dla mnie największym problemem był brak regularności jedzenia, a raczej zabójcze nawyki. Nigdy nie jadłam śniadań, potem obiad byle jaki (często w barze jakiś kebab, pizza itp.) natomiast wieczór lodówka była moja! I w weekendy jeśli praca to śmieciowe jedzenie w fast foodach, jeśli w domu to gotowanie cały dzień i podjadanie non stop, najchętniej wszystko na bazie sosów, makaronów mocno okraszone serami. Teraz bardzo uważam na to co jem, ale raz w tygodniu (piątek) robię sobie coś ekstra np. spagetti bolonese (uwielbiam).
Myślę o dodaniu czwartego posiłku, ale ze względu na harmonogram dnia nie mam go gdzie wcisnąć. W domu jestem koło godz. 17.30 wtedy jem kolacje, i właśnie mam pytanie, bo kładę się koło 23, 24 czy to nie za długa przerwa od 18? Może mogę kolację przełożyć na 20, a o 18 jeść coś w rodzaju podwieczorku? Co myślicie?
Chciałabym dojść do wagi 61-62 kg. Myślę, że to byłoby ok, kobiety w mojej rodzinie generalnie nie bywają szczuplutkie.