-
:)
Oczywiście ledwo odeszłam od kompa, żeby zasiąść do notatek, spostrzegłam, że należałoby puścić pranie, uprzątnąć w pokoju, naczynia pozmywać, blat sprzątnąć w kuchni, kuchenkę umyć... to się nazywa syndrom sesji :lol: . Porządek szybko zrobiłam i w końcu się zmusiłam do nauki, sporo posiedziałam i już dość, starczy na dziś..
Jedzeniowo doszło:
:arrow: groszek Bonduelle 175kcal
:arrow: bukiet wiosenny znad pary z odrobiną masła 150kcal
:arrow: Bakuś bananowy 125kcal
:arrow: serek wiejski z truskawkami Piątnica 175kcal
Razem ze śniadaniem za 243kcal to w sumie licznik pokazuujeee... 868 kalorii! Z dnia na dzień mi coraz mniej wychodzi :? . Nie czuję już takiego głodu i potem wychodzi jak wychodzi, no trudno, dojem bakaliami dzisiaj, a jutro się postaram bardziej konkretnie te kalorie spożytkować, bo te bakalie to jednak.. człowiek nie czuje, że je.
Z kanapek nic nie wyszło, bo tak się tu zaczytałam na Waszych wątkach, że nie wiem kiedy zrobiło się po 18tej i trzeba już zjeść tę kolację, a nie się za nią brać. Toteż właśnie nad owym serkiem wiejskim siedzę i do Was piszę!
Potem puszczę sobie jakiś filmik na kompie i poroweruję w siną dal. Mam coraz większą ochotę na kupno roweru, żeby sobie tak pojeździć do pracy, ach.. Chyba wyszperam zaraz mapę i dokładnie opracuję trasę :twisted: .
agitek80, oczywiście, że można :) zapraszam nawet, byś się rozgościła i czuła jak u siebie! Ja pierwszy wątek założyłam tu trzy lata temu ;) teraz wróciłam i wolałam założyć nowy, tamten strasznie długi, nagadałam się tam już wystarczająco wtedy, pora na nowe pole do moich wynurzeń :lol: .
Dla mnie zważenie się na początku diety jest bardzo ważne - 1. żebym wiedziała ile już schudłam i od czego w ogóle startowałam, 2. dla motywacji. Bo jak wchodzę na wagę i widzę 110kg to mnie kopie strasznie. Jakoś tak mam, że akurat ta liczba mnie tak przeraża potwornie, że od razu zaczynam z dietą. Szkoda, że taka wysoka.. może udałoby mi się ją przestawić na np 60kg :D . Oczywiście motywowałaby mocno każda liczba powyżej, wiadomo..
Ivett, ojciec niechcący ciepnął talerzyk z kiełkami na podłogę, talerzyk poszedł w mak, a kiełki zapoznały się bliżej z linoleum. Nie wiem w sumie, czy było w ogóle co ratować, bo to wczoraj było, ojciec wszystko pozbierał i cichcem wyrzucił.. ;)
A szukałam na necie kiełkownicy - któraś z Was ma może takie urządzonko? Bo się zastanawiam, czy aby nie zmienić planów co do nagrody za osiągnięcie dwucyfrówki i zakupić sobie za to kiełkownicę, ceny na necie to około 25zł, więc całkiem rozsądnie. Tylko problem będzie, żeby to gdzieś usytuować.. chyba będę musiała zmieść wszystko z wierzchu lodówki :twisted: . Ale pomysł coraz bardziej mi się podoba i chyba się skuszę, tylko teraz sesja i nie za bardzo będę miała czas, żeby za tym połazić, bo prawdę mówiąc nie mam pojęcia nawet gdzie takie coś można kupić.. ktoś cokolwiek wie w tej kwestii?
Autkobu, chyba coś przeoczyłam.. czemu owoców nie jesz? Jejku, ja sobie bez nich życia nie wyobrażam.. i to wszystko jedno, dieta czy obżarstwo, owoce zawsze w jadłospisie miałam. Biedaku!
A z tym rowerem, to ma nadzieję, że masz rację. To by oznaczało, że jest dla mnie szansa, że nie będę wyglądać w pracy jak młodziutki burak po dojeździe rowerem.
Trzymam kciuki za zaliczenie, daj znać jak poszło!
A w ogóle, nie wiem czy pisałam już, staram się nie tylko jeść dobrą ilość kalorii i w pięciu posiłkach, ale też rozkładać to odpowiednio w ciągu dnia - tzn rano jem produkty z węglowodanami prostymi, jakieś właśnie owoce, słodkie serki czy coś, potem stopniowo przechodzę w warzywa, a potem na wieczór w białko, czyli mleko, serek wiejski, jajka.. Póki co nie wychodzi mi idealnie, no bo zajęcia były, ale właśnie powolutku staram się to w ten sposób organizować. Jak będę mieć trochę więcej czasu, to sobie powymyślam co i jak, żeby to tak ładnie było.
Ja w ogóle strasznie lubię snuć plany.. :roll:
Jak sobie wyobrażam, jak już będę szczuplutka, co ja sobie kupię, jak się będę ubierała (heh, pewnie nadal głównie na czarno :twisted: ), gdzie to ja nie pójdę, och jak mi się marzy basen, jeziorko.. ach!
Jesi, mam nadzieję, że ten mój obecny romans z rowerem potrwa długo długo (w przeciwieństwie do większości moich związków w życiu, mam syndrom sześciu miesięcy :lol: poza moim obecnym..). No i z notatkami też by się przydał jakiś dłuższy flirt, tak do końca czerwca.. Przy meczu jechać nie będę, bo rzeczywiście komuś by się krzywda stała. Poza tym w telewizorni będą też rodzice na pewno oglądali, więc nie będę im tam przesłaniała widoku ;) .
A "przyjemnej nauki" zawsze mi się wydawało być oksymoronem.. :lol:
Lecę poczytać wątek Monique, a potem na godzinę na rowerek. Potem kąpiel, balsamowanie i meczyk. Oj będzie się działo.
Miłego wieczorku wszystkim!
Buziole, C.
-
Aaaa! Już jutro ważenie przecież! Ja już chcę jutro!
Zaczytałam się u Monique oczywiście. Ale już naprawdę idę rowerować.
Paps!
-
A bo na takiej diecie jestem - PRECZ Z WĘGLOWODANAMI! na szczęście na niedługi czas...
a zaliczenie chyba się udało :D dziękuje! :)
-
mnie też waga 110kg skłoniła do walki jakiś czas temu i byłam strasznie dumna jak zgubiłam 20kg.... ale niestety jestem łakomczuch i leń śmierdzący ;) znowu się zapasłam i teraz przy 100 mówie STOP
Trzymam kciuki i oczywiście będę zaglądać do Ciebie a także zapraszam do mnie
MIŁEGO DNIA :D :D :D
-
Dziś wielki dzień, ważenie :D Koniecznie pochwal się wynikami :D
-
no i jak tam ważonko wyszło? :]
-
Witam drogie Panie :)
Ważenie wykazało 104kg. Po cichu liczyłam na większy spadek, ale najważniejsze, że idzie w dobrą stronę. Poza tym tydzień temu było tak naprawdę 106kg (105kg na suwaczku jest z poniedziałku bodajże), więc jest całkiem całkiem.
Ja dzisiaj spałam z małymi przebudzeniami do 15tej :? . Nie wiem, może musiałam odespać cały tydzień wczesnego wstawania, albo może ten rower mnie tak męczy - koniec końców z jedzeniem dziś słabo, jak się zbudziłam koło 11tej to zjadłam 200kcal, potem o 15tej kolejne 200kcal i sporo bakalii :? . Więc już więcej dzisiaj nic nie jem. Nie wiem też czy zdążę z rowerowaniem, bo muszę się uczyć (no tak, jak się przespało tyle czasu, to teraz mam za swoje..). Do tego żołądek mi szaleje, nie wiem czy to od dużej ilości warzyw czy co.. :( Marny dzień dzisiaj, gdzieś mi ta cała energia uciekła, ale cały czas poświęcam na naukę, więc nie mam kiedy pomyśleć o jedzeniu i diecie, i dobrze, bo bym się obżarła niemiłosiernie dzisiaj. Zresztą śniły mi się jakieś słodycze, czekoladki, torty, lody.. luuuudzie, co za chamstwo :lol: . No nic. Uciekam do notatek, jeszcze 5 zagadnień mi zostało.
Jutro egzamin, więc jeszcze będę rano dziobała - na forum pojawię się po południu, już znając wynik.. trzymajcie kciuki, proszę :) . Obiecuję też jutro Was Wszystkie poodwiedzać, a teraz muszę uciekać.
Buziaki, C.
-
:D :D Dziób, dziób dziobaku :lol:
Jakie Ci się słodkie sny trafiają :lol: Nie zazdroszczę :lol: :lol: :lol:
gratuluję -1kg
Trzymam kciuki za jutrzejszy egzamin 8)
-
:o :o :o :o A JA Z PEŁNYM BRZUCHEM I LICZNIKIEM KAL. SROGO
PRZEKROCZONYM , WIĘC OGÓNIE RZECZ BIORĄC NIEGODNA, ALE ODWAŻE SIĘ I PRZYPOMNĘ
:o :o :o :o
MINIMUM 1000 KAL!!!!! :!: :!: :!:
GRATULUJĘ SPADKU WAGI :wink:
-
KAŻDY KILOGRAM SIĘ LICZY :!:
GRATULUJE