Dzień dobry Wszystkim

Wpadłam tylko na chwilę, więc krótka notka tutaj i uciekam do nauki - wieczorem Was poodwiedzam.

Wstałam i po odwiedzeniu łazienki od razu oczywiście poszłam do kuchni - żeby zobaczyć co tam u moich puszczalskich podopiecznych kiełków.. Patrzę na parapet - talerzyka nie ma! Oho.. Zaczęłam szukać po całym domu - nie ma. Znikły. Puściły się na dobre! No to co.. dzwonię do mamy - nie odbiera. Pewnie, coś im zrobiła i teraz się wstydzi, to nie odbiera.. Dzwonię do ojca - może jeszcze jadą autem, to zażądam przekazanie słuchawki mamie. Ojciec odebrał, już w pracy, no ale i tak go zapytałam, czy przypadkiem nie wie co się stało z moimi kiełeczkami - wczoraj strącił talerzyk z parapetu i kiełki didn't make it . Mama wkrótce potem oddzwoniła, dowiedziała się co się stało i zakazała płakać .
No co zrobić, stało się. Nastawiłam nowe i już się grzeją na słonku. Rosnąć rosnąć!

A ja trochę się poleniłam rankiem, po czym siadłam na rowerku przed tv. Myślałam, że może pół godzinki zrobię, ale jak się już rozpędziłam, to godzina minęła. Nie wiem czemu w okolicach 30-40 minut jest najciężej - kosztuje mnie wtedy najwięcej wysiłku, by nie odpuścić już i najbardziej się pocę. A jak po godzinie zeszłam i się porozciągałam, to nawet nie było po mnie widać żadnego śladu wysiłku, suchutka i w normalnych kolorach.. Dziwne. Jeśli wieczorem przed meczem uda mi się też przejechać godzinkę, to będę bardzo zadowolona.

Przed chwilą zjadłam pyszne śniadanko - banany za 171kcal i brzoskwinie z gruszkami w soku za 72kcal, co razem daje sporo, ale dobrze - 243kcal.
W planach jedzeniowych na dzisiaj mam jeszcze: groszek (puszka) za 175kcal, bukiet wiosenny z pary za 150kcal, mleko Łaciate bananowe za 134kcal, a na kolację chyba kanapki z Wasy z jajkiem, może jakaś wędlina się znajdzie, pomidorkiem, ogórkiem.. się zobaczy . Jak wyjdzie mało, to tradycyjnie dzienna dawka bakalii dobije do tysiąca.

Teraz idę się wykąpać, a potem siadam do nauki.

Miłego dnia dziewczynki i trzymajcie się dzielnie
C.