Wiesz co, bo po prostu listopad jest skończonym dupkiem. Ja wczoraj niby żadnych cyrków jedzeniowych nie wyczyniałam, ale za to tyłka do ćwiczeń też nie zebrałam. A dzisiaj to sama ze sobą dyskusje w tym pustym łbie toczyłam, żeby się zmusić, a jak już się zmusiłam, to myślałam, że mi nogi odpadną na tym orbitreku. No po prostu listopad jest dupkiem, taka jest moja teoria, a jak jutro wejdę na wagę i mnie zdrzaźni, to normalnie napiszę książkę o dupowatości tego durnego miesiąca.

Powiedz, że Twój listopad jest trochę mniejszym dupkiem niż mój i jesteś mądrzejsza ode mnie i masz wzorową dietę i w ogóle wszystko jest najcudowniej u Ciebie!