Hej!
Oczywiście, że damy radę, nie ma innej opcji za dużo już osiągnęłam, żeby sobie odpuścić, bo niby dlaczego miałoby się nie udać?
To tylko kwestia czasu... najwyżej schudnę trochę później niż sobie pierwotnie zaplanowałam, ale schudnę na pewno...
A odpowiadając na pytanie to tak naprawdę to odchudzam się całe życie...
Ale tym razem od momentu jak zdałam sobie sprawę z tego, że osiągnęłam krytyczną wagę 130 kg (przerażające - sama nie mogę w to uwierzyć, że aż taka gruba byłam) minęło około 1,5 roku. Przy czym w zeszłym roku miałam dłuższą przerwę tzn po zrzuceniu około 15 - 20 kg przez kolejne pół roku przestałam się odchudzać, starałam się tylko pilnować żeby nie przybrać na wadze, coś tam nawet straciłam, ale nie za dużo. Ponownie zabrałam się jakoś w wakacje, ale wiadomo wakacje, urlop, laba ... więc dietą też różnie bywało, jednak kilka kg poszło. A już od połowy sierpnia tego roku zawzięłam się i zgubiłam ponad 25 kg. A teraz znowu planuję się wziąć w karby i do końca marca - góra kwietnia zgubić kolejne 20. Już nawet dziś opracowałam pewien "niecny" plan jak przechytrzyć swój organizm i może się uda. Na razie udało się tyle, że nabrałam znowu ochoty na odchudzanie spędziłam ponad godzinę na ćwiczeniach (mimo, że miałam dziś tzw dzień nietreningowy i powinnam odpoczywać, ale odpocznę w święta) i wyznaczyłam sobie kilka krótkoterminowych celów i kilka nagród za ich osiągnięcie . Teraz wierzę, że się uda, że dam radę i nie mogę się już doczekać "po świętach" ...
Teraz tylko jeszcze przebrnąć bez szwanku przez święta i do roboty...
Pozdrawiam.