Hmmmm - jak to się stało, że przytyłam - oczywiście za dużo jadłam - nie mam zamiaru się usprawiedliwiac - łakomstwo i lenistwo.

Poduszki ortopedyczne w pracy nie wchodzą w grę - nie taka praca

A podsumowanie:
w poniedziałek - jedzenie prawidłowo - jeszcze bez liczenia, ale bez obżarstwa, bez słodyczy, 2 razy spacer z psem po godzinie - ten pierwszy nawet z kawałkami biegiem - zabawa z psem i dziecmi. Ten drugi to po prostu wietrzenie szczeniaka - nie maszerowaliśmy, a jedynie pozwalałam psu spokojnie socjalizowac się z otoczeniem.

Dziś - waga 101,7kg, jedzenie dobrze, ale dwie kuleczki merci plus trzy ciastka krakuski w czekoladzie - przy pracy.
Śniadanie - tosty, wędlina, warzywa
II śniadanie - jabłko plus to merci
obiad - ryż z sosem słodko-kwaśnym z kurczakiem
podwieczorek - w/w trzy ciastka
kolacja - 2 parówki z szynki, 2 tosty, pomidor, pół papryki, pół ogórka.

Wiem, ze wieczorem za dużo - kolacja była o 18.30 - ale wiem też, że lepiej jak tak zjem, niż będę podjadac o 22-giej.

Jutro w końcu do pracy - ponad 2 tygodnie wolnego - super wypoczęłam, ale nie wiem, jak ja jutro wstanę.
Na jutro dużo postanowień związanych z moim wywiązywaniem się z obowiązków - czas to ruszyc.

Nie mam na razie pomysłu na jutro jedzeniowe, ale jakoś to ogarnę - warzyw trochę w domu jest, chleb się rozmraża...