Dziekuję powiem Ci, że ostatnio jak walczyłam to nie znałam jeszcze wroga. Potem wiedziałam tylko jak ma na imię a teraz wiem już o nim nieco. Dlatego inaczej na pewne rzeczy patrzę i mam nadzieję, że ta wiedza wygoni kilogramy gdzie pieprz rośnie.
Insulinooporność. Wiem od jakiegoś czasu, ale jakoś tak dopiero ostatnio trafiłam a forum o tej tematyce i dowiedziałam się dużo rzeczy na temat tej choroby. Przede wszystkim dla mnie lepsze jest 3 posiłki co około 5 godzin niż mniejsze a częściej. A to typowe przy mówieniu o diecie - małe porcje często. Fajnie, ale nie w moim wypadku. Poza tym okazało się, że tłuszcz jest dla mnie dobry. Nie mam go unikać a wręcz przeciwnie. Bez niego organizm głoduje, bo węgle nie są przyswajane tak jak trzeba. Poza tym okazało się, że bardzo dobrze, że nie trenuje intensywnie. Intensywny trening wydziela kortyzol a on wpływa na wyrzuty insuliny. Gdybym ja to wszystko wiedziała wcześniej... Dziwiłam się, że ćwiczę a waga rośnie. Teraz już wiem dlaczego. No i dzięki temu pewne rzeczy robię bardziej świadomie. Teoretycznie powinnam odrzucić w ogóle produkty zbożowe tj makarony. Na razie nie odrzucam a ograniczam. Poza tym uwaga ziemniaki, które są bardzo przez wielu krytykowane ponoć mogę jeść, oczywiście w rozsądnej ilości. Zaczęłam używać więcej kasz i warzyw. Owoców także, szczególnie tych jagodowych. Jeszcze pewnie wiele błędów robię, uczę się dopiero, ale jak widać skutecznie jak na razie.
Wczoraj u przyjaciół odkryłam ciecierzycę. Słuchajcie dobre to!
Zakładki