-
witaj Moominq
trafiłam na Twój wątek przypadkiem i tak mnie wciągnął że prze3tałam go od deski do deski. Jestem pełna podziwu dla Twojej wytrwałośći.Ja jak widać na suwaku mam troszkę mniej do zrzucenia,ale mam nadzieję że nie będzie Ci to przeszkadzać ze tu będę zagladac.To chyba po prostu jest tak że im mniej mamy do zrzucienia to tym mniejszy zapal po pozbyciu się pewnej ilośc balastu..
Strasznie mi przykro że masz takie problemy zdrowotne,niestety świat nie jest sprawiedliwy-jedni mają wszystko w normie,inni nie sama przedzierałąm się przez endokrynologów,ale to nie do końca z mojej własnej woli-zaciągneła mnie do nich moja mam której nie podobało się tempo w którym tyje..w ciągu 2 lat przybyło mi ze 20 kilo..teraz staram się tego pozbyć,ale powinnam napisać dopiero teraz..bo przez 3 lata nie robiłam z tym nic.
w zeszłe wakacje moja ginekolog/endokrynolog wzięła mnie do szpitala zeby zrobic wszystkie możliwe badania..istaniało prawdopodobieństo choroby zwnaej - PCO,na szczęscie skonczylo sie na strachu,ale przy okazji wyszło że mam problemy z tarczyca..nie jest to jeszcze niedoczynnosc,ale wyniki hormonow tarczycy sa bliskie granicy.więc też nie jest za wesoło.ale mogło być gorzej i tym się pocieszam
jak widzę wszystkie mamy problemy z powolną przemiana materii..echh..ale na to też są sposoby..tylko chyba musze więcej poczytać na necie o tym co by tu jeśćżeby ją przyspieszyc..
A tak na koniec mojego pierwszego postu u CIebie (i nie myśl że ostatniego ) mam nadzieje ze to załąmanie dołkowe jest chwilowe,i humorek niebawem wróci, czego Ci z całego serca życzę.
pozdrawiam i mimo wszystko
miłego wieczoru
-
Moominku
włożyłam do koszyka moją od wielu lat ukochaną książkę " Znaczy
kapitan " Karola Borchardta, ogromny kubek zsiadłego mleka zmikso-
wanego z malinami, kilka pozdrowień i na sznurku spuściłam koszyk
do Twojego dołka.Trzymaj się.Anna
-
moominus .... przykro mi ze taka smutna to byla wizyta..( choc wynik 2 kilo bardzo dobry przeciez)...wracaj szybciutko... i az tak bardzo lekarzom nie wierz...slaba przemiana materii a sama zobacz jakladnie chudniesz... moze i bedzie teraz wolniej...ale bedzie nadal.. sama przeciez wiesz ze kazde 10 deko jest wazne moze niech ci ilepiej lekarka powie jak ten metabolizm w twoim przypadku rozruszac...
w kazdym razie ja juz tesknie...wiec pojaw sie prosze
-
Witam i dziękuję za wszystkie te miłe słowa, za dodawania otuchy, wspaniale było to przeczytać. Z dołka, jak widać, już się wygramoliłam. Na tyle doszłam do siebie, że znowu mogę zanudzać forum moimi epistołami
Owszem, dwa kilogramy mniej, zaledwie dwa kg mniej, które pokazała waga, to wynik lekko przygnębiający, choć biorąc pod uwagę fakt, że nadal mam okres, że zwiększyłam limit kalorii, a nieco zmniejszyłam ćwiczenia, nie jest on najgorszy. Zaś informacja o moim złym metaboliźmie zasmuciła mnie, ale i zirytowała - wg mojej endo w takim właśnie tempie będę chudła, 1-2 kg na półtora miesiąca, co rzekomo powinno mnie i tak cieszyć. Aha, cieszy, jak cholera... I postanowiłam sobie, że do czasu kolejnej wizyty schudnę przynajmniej 3 kg, a może (tutaj pozwalam sobie na szaleńcze marzenia), może nawet i 4
Tym, co mnie naprawdę dobiło, była analiza moich wyników i prognozy na przyszłość. Brzmi dramatycznie, ale nie, na szczęście nie umieram Przypałętało się do mnie paskudne choróbsko, które wyczynia dziwne rzeczy z moim organizmem, a im będę starsza, tym bardziej może szaleć. Może, ale nie musi. Więc po dwudniowym, a dokładnie półtoradniowym, okresie pławienia się w chandrze i czarnych myślach, ostatecznie wróciłam do siebie. Są rzeczy, których nie zmienię, na które nie mam żadnego wpływu, więc nie tyle błędem, co już idiotyzmem z mojej strony, byłoby przejmowanie się nimi, szkoda nerwów i szkoda życia. Mogę natomiast pilnować siebie, słuchać organizmu, robić regularne badania i jeśli coś się pojawi, wtedy stawić mu czoła. Ale dopiero wtedy, nie teraz, czarnowróżenie sprawdza się jedynie w książkach i filmach, w prawdziwym życiu przeszkadza.
Szkoda tylko, że nie doszłam do tych wniosków już w czwartek. Uniknęłabym niemiłych spięć z moją połówką, kiedy reagowałam z jednaką złością zarówno na próby pocieszania mnie - tak, bagatelizuje moją chorobę, jak i realnego patrzenia w przyszłość - no tak, to już po mnie Musiałam się po prostu wyszaleć, wykrzyczeć, a moje kochanie znosiło to z wyjątkową cierpliwością i nie skarżyło się, że ma u boku taką wiedźmę. Wieczorem czekała nas długa rozmowa, wszystko zostało wyjaśnione, wytłumaczone, zrozumiane.
Inną, nieprzyjemną konsekwencją był fakt, że przestałam patrzeć na to, co jem. Równie dobrze mogło to być 1000 kcal, jak i 1500. Nie liczyłam i nie policzę. Nie rzuciłam się na jedzenie, nie ogołociłam lodówki, jadłam tylko to samo, co moja połówka. Mniej, bo jednak mam skurczony żołądek, nadal zdrowo, bo jak mówilam tłuste jedzonko nie jest przez nas lubiane, ale jednak było to jedzenie, którego normalnie bym nie tknęła...
Dzisiaj czuję się już dobrze, naprawdę dobrze. Wierzę w siebie, wierzę, że uda mi się zeszczupleć, wierzę, że za 6 tygodni waga pokaże nie 1-2 kg mniej, ale co najmniej 3.
Nie wracam do 1000 kcal, pozostaję przy 1200, to dobra dla mnie ilość kalorii. Nadal będę pilnować, żeby było to zdrowe 1200 kcal. Przede wszystkim dużo białka, ryby, ser biały chudy, w małej ilości żółte i pleśniowe, maślanka, kefir, nieco mięsa, głównie piersi indycze i kurczęce, rośliny strączkowe, na obiad weglowodany - ryż dziki, kasze, makarony durum, owoce, dużo sałatek warzywnych, dużo pestek. Jeśli do końca sierpnia schudnę nie więcej niż 2 kg, przejdę na dietę montignaca, jeżeli po kolejnych pomiarach nadal będzie tak mały spadek wagi, ograniczę ilość kalorii do 1000. Oczywiście codziennie ponad godzinne ćwiczenia i w miarę możliwości (i pogody) godzinne, forsowne spacery. Do tego regularne balsamowanie się, olejkowanie, co nie tylko wpływa na wygląd skóry, ale i na samopoczucie.
Bebe & emkr, melduję, że dołek już opuszczony, humor i zapał powróciły, ja zaś wróciłam na forum, a jak dokończe pisać u siebie, idę od razu poczytać wasze wątki, może nawet coś wpiszę, jesli łapki nie padną po tym długaśnym poście
Dum, miło mi, że spodobał ci się mój wątek, proszę tutaj zaglądać i pisać, jak często masz tylko ochotę Masz chyba rację, że im mniej kilogramów na suwaku, tym ciężej się odchudzać, choć może nie dlatego, że zostało nam tak niewiele do zrzucenia. Ponieważ odchudzamy się już od dawna, mamy słabszą przemianę materii, mniej ważymy, mniej kalorii potrzebujemy, generalnie chudniemy dużo wolniej niż na początku, zaś im wolniej tracimy na wadze, tym trudniej się z tym pogodzić, tym trudniej wytrwać na diecie i dalej ją ciągnąć... Hmm, mam nadzieję, że jest to chociaż trochę zrozumiałe Jeśli chodzi o tarczycę, pilnuj jej. Nawet jeżeli jesteś na granicy niedoczynności (miałaś badane tsh?), w rzeczywistości może się okazać, że masz wszystkie objawy niedoczynności, w tym i spowolnioną przemianę materii (oprócz innych, bardziej nieprzyjemnych objawów), więc lepiej sprawdzać to regularnie u endokrynologa. Co do przyspieszenia przemiany materii niektórzy doradzają zrezygnowanie z pieczywa, makaronów, generalnie złych węglowodanów - taka jest idea SB, montignaca (choć ja nie zrezygnowałabym jednak z liczenia kalorii). Ja ciągle jestem na etapie przyglądania się montignacowi, ale być może skuszę się na niego, jeśli nadal będę tak wolno chudła, zobaczymy
Tujanko, za takie pyszności serdecznie dziękuję, egoistycznie wypiłam je sama (w końcu to JA miałam trudne dni ), zaś książką podzieliłam się z moją połówką, wygląda na to, że macie wspólne zainteresowania. Ta szalona istota nawet na rejs "Zawiszą Czarnym" się załapała, ma uprawnienia żeglarskie, nurkuje, a i mnie namawia do czytania dziwacznych książek, podczas gdy moominek aktualnie z wielką niecierpliwością wypatruje paczki z nowym Harrym Potterem - to tak w ramach czytania "ambitnych" lektur
Gagaa, wróciłam, wróciłam Wiem, że każde deko jest ważne, poczułam się tylko tym wszystkim nieco przytłoczona, dlatego na pewien czas schroniłam sie do dołka. Endo nie jest w stanie mi doradzić w sprawie przemiany materii, biorę leki, może pomogą coś, może nie - zobaczymy pod koniec sierpnia. Jak na razie z powrotem jestem dobrej myśli
Postaram się zajrzeć wieczorem, podsumuję moje dzisiejsze jedzonko. Wtedy też popiszę na forum, ponieważ teraz jednak wychodzimy na dłuuuuugi spacer - jest po burzy, chłodno, przyjemnie, ale chmury krążą i w każdej chwili może na nowo pogrzmieć. Trzeba wykorzystać tę chwilę spokoju
-
bardzo sie ciesze ze jestes....bardzo.....
dwa trzy kilo na miesiac...to dobry wynik... o wiele lepszy niz dwa trzy kilo wiecej na miesiac
a w polaczeniu z cwiczeniami... to dwa trzy kilo pozegnane na zawsze..a o to przeciez chodzi... nie o szybkie schudniecie tylko o trwale pozbycie sie tego problemu...
...ucaluj siarczyscie polowke za to ze taki madry( jakos mam zdanie takie ze to zadkosc w tej "rasie")
i milego weekendu mominus
pe es.. niemow ze "rewizyta jak wpadasz do mnie wlaz jak po swoje..zawsze jestes mile widziana... jak wszyscy madrzy i roztropni odchudzacze
-
Hi moomin, bardzo się cieszę, że jesteś już na swoim wąteczku.
Faktycznie perspektywa 2-3 kilosków na 6 tygodni może być wkurzająca, ale każda z nas chudnie inaczej (o czym wiesz). Może i ja za jakiś czas też będę tak miała (dekada zaniedbań). Ale przecież Ty idziesz do przodu, bardzo do przodu, jestem pełna podziwu - 26 kilosków. Teraz musisz wolniej, ale to najlepiej dla Twojego organizmu. Odchudzamy się dla zdrowia, a dopiero potem dla urody. A Ty z pewnością czujesz się już znacznie "lżej". Z tego co czytałam na Twoim wąteczku, masz wspaniałą połówkę, nie jesteś sama. Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam, ciepło myślę o Tobie.
-
Moominku fajnie że wróciłaś...
Trzymam za ciebie kciuki i życzę ci aby udało ci się dopiąć swego (także w tych planowanych kg na miesiąc)
Pozdrawiam
-
Witaj Moomin!
Cieszę się że dołek już minął
2 kg na miesiąc po tak długim odchudzaniu to wcale nie jest tak malo - wiadomo że przemiana materii zwalnia. Pomyśl za to że twoja skóra będzie miała więcej czasu na przystosowanie się do Twoich coraz mniejszych rozmiarów A więc będzie bardziej jędna a to też wpływa na estetykę a przede wszystkim na lepsze samopoczucie
Póki co staram się Cie gonić i cieszę się że jesteś dla mnie mobilizacją. A Twój dotychczasowy wynik jest bardzo imponujący!
Trzymaj tak dalej a docelowy wynik już niedługo będzie w zasięgu ręki (czyt. wagi )!
Pozdrowionka!
-
Witajcie kochane
Raz jeszcze podkreślę - tak, cieszę się, że straciłam dwa kilogramy, zawsze się pocieszam wyobrażeniem sobie, że mogłabym o tyle przytyć i wtedy te zaledwie 2 kg stają się aż 2 kg Przestraszyłam się natomiast przyszłości. Bo to jest dość dołujące, kiedy pomyślimy, że męczymy się tak długo, a przecież odchudzanie jest czasami męczące, kusi nieodpowiednie jedzonko, nie chce się ćwiczyć, balsamować - nie zawsze jest idealnie, więc męczymy się tak długo, a po kilku tygodniach waga zmniejsza się zaledwie o kilogram Ale za te 6 tygodni pokażę mojej endo, że moominek potrafi zdrowo schudnąć o więcej niż 2 kg, szalona czwórka nadal jest moim celem
Tiaaa, gagaa, mój ideał... Wczoraj ten "ideał" zamiast pójść spać ze swoją połówką szalał po sieci rozwiązując sudoku, nawet musiałam - o, zgrozo - sama się wybalsamować i sama zasnąć. Teraz śpi, choć przed chwilą miał czelność się ocknąć i wymamrotać, że sudoku jest zainstalowane na kompie i żebym sobie pograła. Dzisiaj planuję być baaaaardzo obrażona
Bella, ja się bardzo cieszę z utraty tych 26 kg, nie wyobrażam sobie, że mogłam je kiedyś nosić, ale przyznam ci się, że chudnąc ostatnio w tak wolnym tempie przyzwyczaiłam się do aktualnej wagi (poniżej 100), stała się dla mnie czymś normalnym, naturalnym, nie pewnym sukcesem, który osiągnęłam. Mam nadzieję, że pojawienie się 8 na wadze zmieni to nastawienie
Bebe, dziękuję za trzymanie kciuków, mam nadzieję, że łapki ci się nie zmęczą przez te 6 tygodni, zaś samo ich trzymanie poskutkuje. A ja wierzę, że poskutkuje. Z waszym wsparciem, z moim pozytywnym i dość zdeterminowanym nastawieniem na pewno uda mi się zrzucić więcej niż owe nieszczęsne 1-2 kg
Emkr, goń mnie, goń - może wtedy zacznę szybciej uciekać Moja skóra niestety nie najlepiej znosi odchudzanie, choć na szczęście jest w dużo lepszym stanie niż przed jego rozpoczęciem - to już ogromny plus. Nigdy nie będzie jędrna i napięta, na to mam za dużo fałdek, nawet rozstępów. Ale balsamując sie regularnie, masując, olejkując mogę sprawić, że będzie wyglądała najlepiej jak może. I to się liczy Docelowy wynik w zasięgu ręki mówisz? Hmm, ten zasięg ręki jak dla mnie jest odległy o jakieś pół roku, ale postaram się to przyspieszyć, miło by było marzyć pod koniec roku już nie o 84, ale 79 na suwaczku
Teraz pójdę zrobić sobie śniadanie - makrela, chudy twaróg, pomidor, troche grahamki, zielona herbata, a jedząc poczytam sobie wasze wątki i popiszę...
-
Droga moomin, ależ to co osiągnęłaś jest ogromnym sukcesem, przypominaj sobie o tym w tych cięższych chwilach, ale nie z perspektywy jaka byłaś i ile musiałaś dźwigać, ale z perspektywy tysiąca jak nie lepiej pokonanych bitew ze sobą, złymi przyzwyczajeniami, pseudo zyczliwymi i ... sama wiesz. Musisz być naprawdę bardzo silną osóbką, Twój wynik mówi sam za siebie. A że teraz ćwiczysz swoją cierpliwość ... cóż mądre odchudzanie to nie tylko tracone kilosy, to głównie zmiana naszego charakteru na lepsze. Mam nadzieję, że nie gniewasz się na mnie, że tak Ci tu smęcę, ale 13 lat temu przeżywałam to samo co Ty, dokładnie to samo. I doskonale wiem co czujesz. Schudłam wtedy już 36 kg i byłam na tym etapie co Ty, waga nie chciała się obniżyć więcej niż 2 kilo przez dwa miesiące mimo moich największych starań. A było jeszcze z czego zrzucać. Szlak mnie trafiał, byłam wściekła, zawiedzona, że ... tak wolniuśko. Niestety w tym najgorszym dla mnie okresie dowiedzieliśmy się z mężem, że nie możemy mieć dzieci. Ból, rozpacz, nienawiść do świata i ... słodycze jako pocieszacze, ogrom słodyczy, bo i tak nie ma dla kogo żyć. Cholernie żałuję tej decyzji odpuszczenia sobie, zmarnowania tego wszystkiego co osiągnęłam, żałuję, bo teraz ... mam bardzo szczęśliwą rodzinkę i dwójkę wspaniałych dzieciaszków. Ty jesteś mądrzejsza, postanowiłaś się nie poddać, a wręcz udowodnić, że ... 4 kilosy. Tak trzymaj, warto, myśmy z mężem też światu udowodnili. :P
Naprawdę cieplutko myślę o Tobie moomin. Dietkowej niedzieli.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki