-
Moominuś, mam nadzieję, że jeszcze kolorki jesienne u Was są, tak jak chciałaś, ale w razie, gdyby jednak już faktycznie drzewa łyse były, to przesyłam trochę kolorków stąd.
Mocno Cie ściskam :)
http://i29.photobucket.com/albums/c2...utumn/fb1a.jpg
-
Zaglądam dosłownie na chwilkę pochwalić się zmianą suwaczka, choć może słowo pochwalić niezbyt tutaj pasuje, ale ja i tak cieszę się z 30 dkg mniej, tym bardziej, że poważnie obawiałam się przesunięcia suwaczka w lewo po zeszłotygodniowym schudnięciu, a właściwie koszmarnym odwodnieniu się w przeciągu jednej nocy o blisko dwa kilogramy. Więc owe 30 dkg - biorąc pod uwagę powrót organizmu do zdrowia - to jednak powód do bezwarunkowego zadowolenia :D
Dodatkowo zaś zmotywowana ogólnoforumowym dopingowaniem się zdjęciami z czasów, kiedy opływałyśmy beztrosko w kilogramy, postanowiłam wrzucić i swoje zdjęcia - jedno sprzed dwóch lat, kiedy ważyłam około 110-115 kg, drugie zaś z wrześniowych wędrówek i radosnego zbliżania się do ósemki na wadze. (usunięte)
-
Moominko...
aż zatkalo mnie..naprawdę...
jak zobaczyłam te zdjecia... to napawdę..rzaden suaczek, linijka czy tckerek nie jest w stanie wyrazić takiej diametranej różnicy :!:
a różnica naprawde jest ogromna :!: tak na pierwszy rzut oka...jeżeli ktos by nie powiedział mi ile schudłaś to przypisalabym Ci nawet i większy rezultat :D
achhh :D napewno jesteś z siebie dumna :D
i ja też jestem- z Ciebie :D
ehhhhh gdyby wszystkim szło tak pięknie jak Tobie... :roll:
serrrdecznie gratuluję :D
-
Wow, różnica faktycznie kolosalna!!! :) A przecież teraz jest Ciebie jeszcze mniej. Kochana, jak to super wreszcie, po tylu latach, znać Cie z pyszczka!!! :-) I jak to jeszcze bardziej super móc razem z Tobą cieszyć się Twoim wspaniałym sukcesem. Naprawdę jestem pod wrażeniem, będę do tych zdjęć wracać jeszcze wiele razy i jestem pewna, że wielu nowym odchudzaczkom bardzo one pomogą w uwierzeniu, że można, da się :)
Gratuluję spadku o kolejne 0,3 kg. U mnie w tym tygodniu też umiarkowanie (0,5) i cieszę sie z tego bardzo. Uważam, że także takie spadki są okazją do świętowania i radości :)
A telefon masz już sprawny?
Mocno Cię ściskam :)
-
Jeżeli ktoś ma do odstąpienia trochę wolnego czasu, chętnie go przyjmę i obiecuję zająć się nim należycie wykorzystując co do ostatniej sekundy. Bo u mnie z tym wolnym czasem bardzo kiepsko...
Postanowiłam zmniejszyć kalorie do 1200 dziennie, niby mała różnica, ale 1300 zaczęło wydawać mi się istnym rozpasaniem, a że dietę trzeba także dopasowywać do psychiki, zamiast zmieniać nastawienie, łatwiej było zmienić limit :) Poza tym będzie mi o tyle łatwiej, że moje rozpiski bez żadnych modyfikacji będę dawała mamie do kopiowania. Mama, chociaż je mniej więcej to samo co ja, na ścisłą dietę przechodzi w poniedziałek. Wiem, wiem... Odchudzanie się od jutra, odkładanie odchudzania nie jest najlepszym pomysłem, ale w sobotę czekają nas imieniny dziadków, od których nie sposób się wywinąć, nie sposób też zrezygnować z jedzenia. Trzeba będzie mocno się pomęczyć, żeby z jednej strony nie urazić dziadków, którzy rozumiejąc naszą potrzebę odchudzania nie widzą problemu w jednorazowej dyspensie, z drugiej zaś nie ulec kuszącym, ale diabelnie kalorycznym potrawom. Łatwo na pewno nie będzie...
Z ciekawostek - zaczynam się bawić w kiełkowanie nasionek, podobno to niesamowite źródło witamin i minerałów, warto o nie zadbać na zimę, można dodawać do sałatek, sypać na kromki etc. Nie mam odpowiedniego sprzętu, ale słoiczki i gaza się znajdą, a jeśli okaże się, że kiełki są smaczne i łatwe w uprawie, zainwestuję w kiełkownice (chyba tak się nazywa ;)?). Łykam witaminy, omega3, chcę dodać coś na wzmocnienie włosów, bo chociaż nie wypadają mi już od dłuższego czasu, mam dosyć czekania na unormowanie się hormonów i zagęszczenie czupryny, warto włosom w tym pomóc :) Zastanawiam się też nad iskialem na wzmocnienie układu immunologicznego, tranu niestety nie mogę pić - witamina a jest dla mnie zakazana, zresztą generalnie najlepiej brać witaminy i składniki mineralne z naturalnych produktów, nie z apteki, ale wszyscy wiemy, jak trudne jest to do wykonania... Staram się codziennie jeść trochę pestek i w zasadzie na tym kończy się moje zdrowe odżywianie, to zdecydowanie za mało :?
Jutro na śniadanie planuję cieniutkie kromeczki z suchej grahamki, do tego jajko, trochę filetu indyczego, sera żółtego, pomidor, ogórek, papryka, sok pomidorowy. Na drugie jabłka. Na obiad leczo z filetem z kurczaka, podwieczorek to orzechy, na kolację zaś pasuje mi tuńczyk z fetą, problem w tym, że nie za bardzo wiem, jak go przyrządzić :) Kalorii 1200 i już widzę, że nie będzie łatwo dobić, chyba tylko orzechy ratują, bo wszystkie inne potrawy, łącznie ze śniadaniem, są z gatunku tych małokalorycznych a zapychających.
Bardzo mi się marzy zejście poniżej 80 na Sylwestra. Sama sobie zdaję sprawe, jak mało jest to realne, ale wpływu na marzenia nie mam, one przychodzą nie zapraszane, czasami nawet nie chciane, a potem przyzwyczajamy się do nich i przykro nam, kiedy się nie spełniają... Ćwiczenia co drugi dzień, poważne ograniczenie węgli, częste olejkowanie się, picie 4l dziennie, na pewno przyspieszy to metabolizm, ale zrzucenie przy mojej przemianie materii 8 kilogramów w ciągu 8 tygodni zaliczyć należy chyba do kategorii cudów :)
Triniu, list z wiadomych względów zostanie wysłany nieco później, ale teraz chyba sama chętnie poczekasz :) Bardzo miło było wreszcie z tobą porozmawiać, usłyszeć twój głos, a rozmawiało się tak żywo i blisko, że aż sama musiałam sobie przypominać, że dzwonisz z bardzo daleka, i terytorialnie, i czasowo :) Jesień poczekała, zdjęciem nacieszyłam oczka, ale na szczęście pogoda za szybką była równie urokliwa, choć już dużo chłodniejsza. Nadal kolorowo, pachnąco i liściasto, chciałam nacieszyć się ostatnimi dniami takiej jesieni, więc moje kochanie podstępnie wyciągało mnie na wielogodzinne włóczenie się po okolicy. Jeśli można naspacerować się na zapas, ja to zrobiłam i gdyby nie ta siódemka kusząca mnie okrutnie, pozwoliłabym sobie teraz na odrobinię lenistwa ;)
Oj, rewolucjo, to nie jest tak, że dokonuję świadomych wyborów, na pewno nie zawsze. Czasami zapanuję nad sobą, czasami zrezygnuję całkowicie ze słodyczy lub zastąpię czymś zdrowszym, mniej kalorycznym, a czasami idę na żywioł i podjem sobie za dużo, za kalorycznie, za ciężko dochodząc nawet do 1500. Na szczęście zdarza się to bardzo rzadko, a podjawszy sobie (hmm, jest taka forma ;)?) mam na długo spokój z trzymaniem się kalorii i w miarę sensownej diety :)
Agnimi, to samo sobie powtarzam niczym mantrę. Waga spadnie... waga spadnie... waga spadnie... Musiałaby być wyjątkowo złośliwa, gdyby się nie ruszyła, najlepiej około kilograma co tydzień ;)
Noemcia, na co czekasz ze zmianą suwaczka?! Nic tak nie dopinguje jak stałe zmierzanie do prawej strony ekranu, więc jedynym wytłumaczeniem jest, że ty się tak cichutko przyczajasz, a potem zaskoczysz nas nagle przesuwając gwiazdkę niemal do samego końca :)
Nie spełniły się flakonko życzenia, wiało okrutnie, zwłaszcza w sobotę, ale na szczęście u nas liście jakoś wytrzymałe i niechętnie puszczają się drzewa, więc jeszcze trochę będą nas cieszyć swoimi kolorami :)
Belluniu, ale śliczne zdjęcie. Kiedy coś takiego oglądam, to mimo mojej całej miłości do zimy, zaczynam się poważnie zastanawiać nad petycją w sprawie przedłużenia jesieni, wspaniała pora roku i koniecznie trzeba znaleźć trochę wolnego czasu, żeby wychylić się z domku i nacieszyć tymi wszystkimi cudami. To niestety w każdej chwili może się już skończyć...
Emkrko, czekam na wywiązanie się z obietnicy, ale że ja sama mam mało czasu i skandalicznie rzadko udzielam sie na forum, usprawiedliwiam i cierpliwie będę czekać, aż znajdziesz wolną chwilę, żeby tutaj zajrzeć :)
Katharinko, dziękuję za tak miłe słowa :) Sama cieszę się, że już tyle zeszczuplałam i cieszę się, że znalazłam stare zdjęcia, dzięki którym widzę różnicę, bo był już czas, kiedy przyzwyczaiłam się do okolic 90 kg i nie mogłam przypomnieć, że kiedyś wyglądałam gorzej, jakby to całe odchudzanie nie miało miejsca. A tak mam swoiste przypomnienie... Muszę jeszcze tylko podesłać zdjęcia foczce do naszego wspólnego albumu XXL-ek.
Idę zaparzyć dzbanek zielonej herbaty i wracam wykorzystać to wolne popołudnie do nadrobienia zaległości na forum... :)
-
no tak wysmarowałam posta, kiedy wkleiłas fotki, ale niestey jak widzę gdzies w kosmos sobie poleciał - a niech mu tam dobrze będzie :) powtórzę jeszcze raz ideę tamtego - naparwdę różnica jest olbrzymia - zupełnie inna osoba :) to prawda, ze takie fotki są najbardziej dopingujące :)
a z notatki na dziś, to zazdroszczę ci, że nie mozesz dobić :P ja mam zawsze odwrotny problem niestety :/ ale rozumiem cię, bo na śnaidanie trudno mi dobić do jakiejś rozsądnej liczby :? :? :? efekt jest taki, ze dobijam kinder delice a to nie o to dokładnie chodzi :) życzę ci miłego kiełkowania - pewnie tez się uzależnisz jak inne "rolniczki" :P
-
hej :D
co do kiełek to ja bardzo lubię rzeżuchę, chociaż moji rodzice twierdzą że strasznie ona smierdzi :wink: kwestia smaku...
podobno smaczne też są kiełki ze słonecznika, ale ja takowych osobiście nie jadłam.
w srodki na podwyzszenie odporności warto zainwestowac- i to nie tyko ze względu ekonomicznego ale pw. pro-zdrowotnego- zawsze lepiej nie chorować ..bo co t niby za przyjemnośc... no może tylko taka z tego zaleta że kilka dni można posiedzieć w zaciszu własnego domciu :)
właśnie dorwałam się do orzechów :roll: może masz ochotę :?: :wink:
-
HEJ
Hej!
Wpadłam , żeby się przywitać i pogratulować wyników!
Niesamowite! Aż słów brak.
Bardzo gorąco pozdrawiam i będę Cię dopingować :wink:
-
A moim zdaniem zdecydowanie najsmaczniejsze są kiełki fasolki mung, dobre są też kiełki rzodkiewki, rzeżuchy i słonecznika. Natomiast stosunek białka do węglowodanów jest najkorzystniejszy w sojowych. Jak widać, odzywa się kiełkowiec-fanatyk :) Kiełkownicę tu z Polski wiozłam, przywiozłam uszczuploną o jedno "piętro", które się połamało w transporcie, ale i tak działa :)
Moominku, super było z Tobą porozmawiać, do tej pory uśmiecham się na wspomnienie Twojego głosiku. I - tak jak Ci powiedziałam - to niesamowite, że znamy się od tylu lat z listów, ale do tej pory i Twój wygląd i głos były dla mnie anonimowe. A tu nagle w przeciągu 24 godzin zyskałaś dla mnie dwa nowe wymiary :)
Wolnego czasu Ci nie odstąpię, ale gdybyś gdzieś znalazła jakieś jego źródło, to też się piszę, bo to u mnie też towar deficytowy :)
Ściskam i celem przedłużenia jesieni, przynajmniej tu u Ciebie na wątku, zostawiam jeszcze jeden jesienny obrazek :)
http://i29.photobucket.com/albums/c2...utumn/7ce7.jpg
-
ja najbardziej lubie kiełki rzodkiewki bo mają najmocniejszy smak :) te sojowe sa dla mnie trochę bez smaku :oops: :oops: :oops: a fasolki chyba nie jadłam :roll: :roll: :roll: chyba ze w jakiejś sałatce albo cuś :roll: