Cały etat? Olenak, granatulacje!
Etam, moje śniadanko rodzinne minęło całkiem sympatycznie a mój nowy "wójek" wydał książkę i obdarował naszą rodzinkę egzemplarzem autorskim. Książka oczywiście dedykowana mojej cioci, tym razem bez cudzysłowia.
Blondynki nie było - cóż, bywa... Podobno przyjemniejszy od jedzenia miodu jest moment tuż przed otwarciem słoiczka, więc się nie martwię...
Puchatek to był jednak mądry facet...
Całuję was dobranockowo
Jutro mam dodatkowe zajęcia, o pasjach w literaturze... Będę mogła się powymądrzać... Mam nadzieję...
Zakładki