[img]http://images2.fotosik.pl/51/xgcuar29sn8ruv0i.jpg[/img
Wesołych Świąt ,ostatnich na diecie,smacznego jajeczka ,mokrego Dyngusa ,ciepłej wiosny .
Wersja do druku
[img]http://images2.fotosik.pl/51/xgcuar29sn8ruv0i.jpg[/img
Wesołych Świąt ,ostatnich na diecie,smacznego jajeczka ,mokrego Dyngusa ,ciepłej wiosny .
Bes, no proszę, nie było mnie u Ciebie (ani u nikogo zresztą) przez jakiś czas, a tu takie rewolucyjne zmiany zaszły w miedzyczasie! :shock: Super Ci idzie - i waga cudownie spada, i przede wszystkim ten entuzjazm, którego już dawno u Ciebie nie widziałam :) Pięknie! Gratulacje :)
Mocno Cię ściskam i trzymaj się tej energii :)
http://www.e-foto.pl/users/k20050419..._zyczenia2.JPG
Przepraszam, że z opóźnieniem, wczoraj rano składałam życzenie, ale mnie co moment wylogowywało i nie zdążyłam wszystkich odwiedzić. A potemjuż nie miałam dostępu do neta...
Życzenia składałam po kolei - jak nie leci - więc to, że kogoś odwiedziłam, a innego pominęłam, to nie kwestia sympatii - nie wiedziałam, ze tak się będzie coś biesić na tej stronce...
Dzisiaj więc nadrabiam zaległości :)
przede wszystkim dziękuję Wam wszystkim za życzenia świąteczne :) tak od razu się miło zrobiło i w ogóle... :)
u mnie powiedzmy, że OK - co prawda przybyło przez święta 400g, ale suwaczka nie zmieniam, bo mam nadzieję, że przez najbliższe 2-3 dni wszystko wróci do normy :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
dziś już dzień był bardzo pozytywny jedzeniowo - minimalna ilość węglowodanów - przede wszystkim zrezygnowałam na najbliższe 2 dni (nie licząc już dzisiejszego) z jakiegokolwiek chleba (mimo, że jadam już tylko żytni) - ziemniaków i innych takich już dawno nie jadłam, więc jak najbardziej SI
nie straszne mi te 400 gramów ;) kto wie? może nawet już jutro ich nie będzie? :P w każdym bądź razie pierwsze trzy tygodnie dietki (mijają bodajże w piątek) zakończone będą sporym sukcesem :) na dzień dzisiejszy -3kg (liczę, że przez te kilka dni spadnie jeszcze troszkę ;) )
ogólnie mega positive vibrations w powietrzu i chce się dalej walczyć --> dwa dni "rozpusty" były fajne - ale na dłuższą mętę już by się tak nie podobały ;) następne ciasto, na które sobie pozwolę, upiekę na 17 czerwca (czyli drugą rocznicę mojo-Tomkową :) )
a tymczasem wracamy do rzeczywistości - pysznego zdrowego jedzonka, pachnących peelingów i balsamików, litrów herbatki --> no i wreszcie ruchu na świężym powietrzu w promieniach grzejącego słoneczka --> BOSKO!!! :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
a poza tym jeszcze kupiłam sobie cynk w tabletkach - ciekawe, czy coś pomoże... bo mi białe plamki na paznokciach wyskoczyły i coś trzeba z tym doraźnie zrobić (znaczy z niedoborem cynku :P)
Bes, tych 400 g to spokojnie możesz mieć jeszcze w jelitach, też jestem pewna, że ani się obejrzysz, jak odejdą one w zapomnienie :)
A jeśli chodzi o cynk, to nie wiem, jak działa on na inne sprawy, ale mnie kiedyś bardzo pomógł przeciwko wypadaniu włosów (które, jak sie okazało, w moim przypadku było spowodowane niedoborem cynku własnie). Nie wiem, w jakim stężeniu go zażywasz, ale jeśli jest ono choć trochę silne, to radzę pamiętać, by do ok. 2 godzin przed i po zażyciu tabletki nie spożywać mleka ani żadnych produktów mlecznych, bo kombinacja cynku i tychże może spowodować dość bolesne problemy jelitowo-żołądkowe.
Uściski :)
Triskell, no ja właśnie mam słabe włosy i ostatnio paznokcie jakoś się częściej łamią - i tak przyuważyłam te białe plamki, czyli ewidentny dowód na niedobór cynku - więc postanowiłam się podkarmić "czystym" cynkiem - a nie tylko tą odrobiną w zestawach witaminowych
stężenia nie znam - wiem tylko, że teoretycznie powinnam łykać 3 tabletki dziennie, ale jak na razie będę łykać 'jak mi się przypomni' ;) resztę postaram się dostarczyć w odpowiednich produktach jedzeniowych ;)
mleka nie lubię, produktów mlecznych w sumie też niewiele jem - ale dzięki za informację - bo mogłabym mieć przykrą niespodziankę bez tej wiedzy --> a niestety jestem świadoma, co się kryje pod nazwą 'problemy jelitowo-żołądkowe' :roll: :roll: :roll:
dobra - czas spać... jeszcze tylko 50 brzuszków i trochę mandarynkowo-korzennego balsamiku i rzucam się w objęcia (m)orfeusza [nigdy nie wiem, czy tam jest to m, czy nie ;)]
Mandarynkowo-korzenny? .... mmmmm ... pysznie brzmi :D
Morfeusz. Orfeusz to był ten od Eurydyki, któremu pozwolono ją przyprowadzić z powrotem do świata żywych jeśli będzie szedł przed nią i się nie obejrzy, a on się obejrzał i potem chyba miał zapas soli na całe życie (nie jestem na 100% pewna, czy w słup soli ona się zamieniła, bo wieki całe temu mity ostatni raz czytałam).
Dobranoc :)
ummmmm mandarynkowo-korzenny?
A jaki to balsamik - tznjakiej firmy?
Uwielbiam takie zapachy :)
400g napewno resztki jedzonka :)
Gratuluję trzymania się dietki tak długo :)
Ja jutro zaczynam (po raz iluśtysieczny któryś, ale ten nie przegrał, kto się nie poddaje i walczy, więc walczę, a conajmniej próbuję :) )
Buziaki wiosenne ślę :)
ula
też mnie ten mandarynkowo-korzenny zaintrygował ;)
bes_ 2 latka to fiufiu trochę czasu ;)
my mamy 9 rocznicę w tym roku- i to w urodziny mojego męża ;) 22 maja robię dla niego imprezę- bo 30 lat kończy (tzn impra 20 w sobotę będzie)
wiesz chyba dzięki tobie się za brzuszki wezmę, piszesz o nich tak "od niechcenia" że w sumie czemu nie? ;) wczoraj 20 zrobiłam i chyba na razie tyle zostawię- bo się boję kręgosłup przeciążyć
Triskell, w słup soli to się zamieniła żona Lota, bo jak to baba - z ciekawości się obejrzała na zagładę Sodomy ;)
ale braki w mitach to ja chyba muszę ponadrabiać... :roll: :roll: :roll:
Usiak, a co to ma znaczyć, że dopiero od jutra, hę?? dlaczemu nie od dzisiaj? :? :? :?
a balsamik jest Avonu :) i oczywiście jak to ja - zasnęłam w ubraniu, makijażu i soczewkach - więc wczoraj z kremikowania nici były :( ale po powrocie z urzędu skarbowego postaram się to nadrobić ;)
sandraj, no to ładny prezent sprawiłaś mężowi na urodzinki :) qrczaki fajnie tak :)
w ogóle przy tych Waszych 9 latach - nasze dwa to pikuś ;) ale dla nas i tak to bardzo dużo :) (zwłaszcza, że znamy się ledwie 6 dni dłużej niż jesteśmy razem :twisted: :twisted: :twisted: )
a tymczasem borem stworem - bes_ udaje się do urzędu skarbowego... czego ja tam nie muszę złożyć, to mogę na palcach jednej ręki policzyć... paranoja...