Dziękuję:*
Dziś już trochę lepiej, trzymam się na herbatniku jak należy:]
Wersja do druku
Dziękuję:*
Dziś już trochę lepiej, trzymam się na herbatniku jak należy:]
Zgubiłam telefon. Pradwopodobnie został w taksówce, albo wypadł, gdy z niej wychodziłam. Nie mam co liczyć na uczciwego znalazcę, bo tacy prawie wyginęli, zostali sami złodzieje i cwaniacy. Beznadzieja. Kolekcja zdjęć i smsów stracona, ktoś to pewnie teraz ogląda i się świetnie bawi, kij mu w oko.Jestem zrozpaczona. Nie zdążyłam się nim nacieszyć i już go nie ma. :cry: :cry: :cry: :( :( :(
przykro mi Albinko, wiem jak to jest zgubic cos co sie lubi.
Siódemka z przodu. 1/4 za mną. Zaczynam szósty tydzień. :)
Gratuluję:] Jesteśmy teraz na równi... Muszę uciekać, żebyś mnie nie przegoniła:D
Co mi pozostaje... Tylko pogratulować :)
BRAVO :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!:
Hej Albinko - wpadam z gratulacjami - 7 z przodu to super sprawa..
Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie przeskok z 8 na 7 był wyjątkowo radosny :wink: Teraz czekam na kolejny - z 7 na 6.. :wink: :D
To co, wzięłaś się za odchudzanie 9 :?: - na pewno szybko zrobisz z niej 8... potem 7, 6, 5 ... aż nagle 0 :shock: :!: odchudzać nie będzie co, to znów z 7 zrobi się 6.. ech.. zobaczysz to już niedługo!!
Wiesz, czytam na różnych wątkach Twoje wypowiedzi.. jesteś czasem szczera do bólu 8) ale bardzo bardzo podoba mi się Twoje podejście do odchudzania, Twoje rady, Twoje spojrzenie.. dużo od Ciebie się uczę.. dużo czerpię sił.. :D
POZDRAWIAM GORĄCO :D
Gratuluję!!
Chyba tyle mogę powiedzieć :)
ja pamiętam, jaką ja miałam radochę, gdy w 2001 zobaczyłam z przodu siódemkę... ehh... stare dobre czasy...
ale wierzę, że tym razem zobaczę nawet 6 z przodu :)
Dzięki dziewczyny. :)
Zrobiłam dziś z ciekawości ciuchowy test i... Okazało się, że te spodnie, o których marzyłam przed świętami dały się zapiąć dość łatwo i prawie nic nie wychodzi górą. W zasadzie mogłabym już w nich chodzić, ale wolę poczekać jeszcze tydzień, jak będą odrobinę luźniejsze zwłaszcza na udach. W ten sposób nareszcie powróciłam do rozmiarów z lutego 2004. :D Strasznie się cieszę i popadam w samozachwyt. Pierwszy raz w życiu czuję się całkowicie gotowa na to, żeby schudnąć skutecznie i na zawsze. Ach. :D
UPDATE (bo zapomniałam)
Ktoś dziś na forum rzucił hasło: Aerobiczna "szóstka" Weidera
Przeszukałam od razu net i znalazłam taki opis: http://www.sfd.pl/temat144665/
Od jutra konsekwentnie ćwiczę brzuch. Jeśli w pasie stracę więcej niż 1 cm przez tydzień, będzie to oznaczać, że te ćwiczenia są naprawdę skutecznę. ;)
Mnie jeszcze do moich superowych jeansów trochę brakuje... Za dużo wychodzi z góry, ale nie mogę sie dziwić, bo napis na metce głosi rozmiar: 36... Czy jest on prawidziwy, nigdy tego nie rozszyfruję. Biorąc jednak pod uwagę, że jedne spodnie o rozmiarze 44, ledwo się trzymają na moich 4 literkach i wyglądam w nich już dość źle, bo wszystko mi wisi (zdejmuje je bez odpinania i na leżąca mogę włożyć między spodnie a brzuch, prawie 2 pięści, jedna na drugiej), a spodnie o rozmiarze 42 są przeraźlwie luźne też, to stwierdziłabym, że te jeansy mają trochę więcej niż 36, bo mogę je dopiąć (na leżąco:)).
Jeszcze ze dwa tygodnie i przypuszczam, że będę mogła je założyć już i nic nie będzie się "wylewało" górą;] Lol
czytałam na forum o tej szóstce i bardzo ją chwalili - życzę wytrwałości, której mi brakuje :wink: :D :D
Wiecie co, a jednak założyłam dziś te spodnie! Witaj rozmiarze 42! To teraz tylko czekać i zachwycać się, jak robią się coraz luźniejsze, aż w końcu są na tyle za duże, że trzeba przerzucić się na 40... Rozmarzyłam się. :P
Natomiast szóstka wydawała mi się prosta przynajmniej w pierwszym etapie. Wczoraj nie uwierzyłabym, że to będzie w ogole jakikolwiek wysiłek - w opisie wyglądało tak prosto i przyjemnie.;) Mam nierozruszane mięśnie brzucha i przede mną wiele cierpień. Oby efekty były ich warte. ;)
hehe trzeba trochę pocierpieć żeby być piękną :D :D a ładny brzuszek to nie byle co :D :D a rozmiar 40 marzenie... ja bym chciala narazie w 44 się zmieścić :D :D :D
Na mnie 40 robi się luźna i to sporo. Ale jak to się mówi, numer numerowi nie równy:]
Flakonko, zleci szybko, zobaczysz;) Niedlugo wszystkie założymy 36:D
Dla mnie 36 brzmi nierealnie i nigdy sobie nie wyobrażałam siebie w takim rozmiarze. Nie wiem, czy nie byłabym wtedy za bardzo wychudzona, ale gdybym się czuła świetnie, to czemu nie.;)
Na razie max marzeń to 38. :)
heh... czuję się jak słonica w Waszym towarzystwie :( na razie noszę rozmiar - o zgrozo! - 48 :( --> fakt, że już ze mnie trochę spada - ale to na pewno daleko do 42 chociaż :(
a szóstka weidera też będzie musiała na mnie poczekać ;-)
hej Albinko :!: :!:
może i zaczynałyśmy w tym samym czasie ale ty masz na wadzę 7 z przodu a ja 8...
co do rozmiarów to u mnie teraz 44 i niektóre rzeczy 46 a moim marzeniem jest 40 :!: :!:
i na koniec czerwca zamierzam ją nosić
POZDRAWIAM
bes hihi o czym ty mówisz ja też noszę 48 (czasem 46 zalezy od ciucha, ale jedne spodnie mam nawet 50 więc luzik) :D :mrgreen:
na usta ciśnie mi się ufff ;) ale nie wypowiem go, bo to by było tak jakbym się cieszyła, że nosisz 48 ;)
ale co tam - zarówno 42 jak i 40 są w naszym zasięgu :)
Dziewczyny, mniejsze numery też są w zasięgu Waszych rączek, wierzcie mi;)
Pozwolicie nie wypowiem się na temat rozmariów ubrań :wink: :oops: , ale co tam osiagniemy wymarzony cel
Na pocieszenie powiem, że to 42 jest na mnie trochę opięte, ale ponieważ nic nie wylazło górą i wygląda na mnie w porządku, więc noszę, liczac na to, że z dnia na dzień zrobi się luźniejsze. Tak właśnie było z poprzednimi spodniami, które miałam na sobie w święta i wtedy nogawki przylegały idealnie do ud, a dzisiaj to mi na nich wiszą. :shock:
Dla mnie wczorajszy szok był ogromną mobilizacją i dlatego życzę Wam wszystkim, abyście szybko musiaływymienić swoje ciuchy na mniejsze!
Dzisiejszy dzień nie należał do najprzyjemniejszych. Z dietą oczywiście żadnych problemów. Za to zaczął mi się okres i było mi dziś byle jak, żeby nie powiedzieć okropnie. Mimo to uparłam się, żeby zrobić brzuszki. Było lepiej niż wczoraj. Może moje mięśnie zdążą się rozgrzać na tyle, że będę w stanie dokończyć szóstkę.
A teraz reklama. Znalazłam sklepik internetowy wegetarianin.pl ze wszystkim, co zdrowe. Nareszcie będę miała kiełkownicę, od której marzę od dawna, ale aż do tej pory nie udało mi się jej upolować. Mniam mniam mniam...
zresztą co ja narzekam na rozmiary - może i spodnie noszę wciąż 48, ale za to figi noszę w rozmiarze zazwyczaj M - nawet upolowałam śliczne o rozmiarze S i mało tego - pasują na mnie LOL
A widzisz! Ja noszę XL, czasem wcisnę się w L. Ale żeby S? Za sto lat, może. Więc... zazdroszczę. ;)
to są figi firmy Key jakby co - zdaje się, że jakąś skopaną rozmiarówkę mieli - ale przynajmniej ja sobie na tym skorzytałam LOL :P
Ech, ja muszę mieć duże figi, bo inaczej "spadają" pod brzuch, co po pierwsze nie jest estetyczne, a po drugie wcale wygodne. Przypominają mi się wielkie gacie Briget Jones:D Lol:]
hiehie - zapomniałam dodać, że to nie tylko figi, ale też takie słodziutkie szorciki LOL
dobra - koniec tematu gaci, bo faktycznie się te złote Bridget przypominają
dzięki za odwiedzinki i zapraszam ponownie :wink:
A teraz moje doświadczenia z odchudzaniem, może komuś dadzą do myślenia.
To jest moja druga dieta. Pisałam już na jakimś wątku o kopenhaskiej, która była porażką i zamiast pomóc tylko mi zaszkodziła. Była ona pierwszą dietą, jaką stosowałam.
Przedtem jednak schudłam 10 kg, nie stosując żadnych diet, nie mając właściwie pojęcia o odchudzaniu.
Październik 2002: waga wskazywała 84-85 kg. To jest taka waga, przy której i tym razem włączył mi sie hamulec.Grudzień 2002: 81 kg. Schudłam, bo zaczęłam jeść w domu, nie - jak przedtem ze względu na pracę 7 dni w tygodniu - na mieście.
W styczniu zapisałam się na siłownię, starałam się nie jeść słodyczy itp., w marcu 2003 było 78 kg. Podsumowując: 6 kg mniej bez żadnej diety w 5 miesięcy.
Spodobało mi się, że się zmieniam, postanowiłam ten proces trochę przyspieszyć. Ograniczyłam jedzenie, ale nigdy nie liczyłam kalorii!!! Nie wiem, ile mogłam ich dziennie zjadać. Zakładam że było ich minimum 1400 dziennie. Do tego dzień w dzień godzina na stepperze i to wszystko. Chudłam w tempie 3 kg/miesiąc aż dobiłam do 74/73 i waga nie chciała dalej ruszyć. Pewnie było w tym sporo mojej winy, bo rozleniwiłam się z powodu wakacji. Potem wpadłam na pomysł z tą nieszczęsną kopenhaską, która niby to miała pomóc mi w utrzymaniu wagi. Jeszcze potem działo się bardzo różnie, czasem pozwalałam sobie na więcej, w jednym miesiącu waga nie zmieniała się wcale, w innym skakała w górę o 1 kg, aż w końcu znów pokazała 84/85 i powiedziałam sobie DOŚĆ, tak dalej być nie może.
:D
no i powodzenia Albinko - bo jak widzę jesteśmy na bardzo podobnym etapie :D
i jeżeli pozwolisz będę zagladała tutaj :D
bo ze mną na moim pamiętniczku nikt się jakoś za bardzo nie odchudza :D
pozdrówka
ps hm ja niestety noszę spodnie 44 :D - moim marzeniem są spodnie 28 (dość luźne) :D - znaczy W28 bo teraz to nawet w W33 nie wchodzę :cry:
Witaj Hefalumpf w moim skromnym wątku. Zapraszam, im więcej osób tym weselej. :)
Zjadłam dziś ciastko i było pyszne. Nie wiem tylko, ile miało kalorii. ;) Po zaokrągleniu w górę informacji, które znalazłam w necie, napisałam, że było ich 300. :P
jakie ciastko :?: :?: pochwal się :D :D :P
Ponczowe :D Jedno z nielicznych, o których mogę powiedzieć, że bardzo lubię. :D
Miałam obawy, czy aby nie stanie się tak, że zacznę planować takie "wyskoki" z góry na następne tygodnie, ale po zjedzeniu tej jednej sztuki nie mam ochoty na więcej w najbliższym czasie. ;)
Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że na liczniku mam 1140 kcal. A ponieważ zawsze duuużo zawyżam w rzeczywistości może być ich o 100 mniej. :shock:
Zresztą z powodu tego zawyżania zwiększyłam limit. Jak zjem więcej, to nic sie nie stanie, ale poniżej 1000 kcal - nie, dziękuję.
wow ponczowe ja też lubię a nie jadłam lata całe bo leki biorę a w nim jest alkohol :? :? smacznego :D
Dziękuję :D
Wstyd mówić, ale muszę odpuścić sobie szóstkę. :oops:
Porwałam się z motyką na słońce. Od jutra będę robić dwie serie po 6 powtórzeń dziennie, żeby przygotować mięśnie, które od lat nie były do takich ćwiczeń wykorzystywane. :oops: Potem spróbuję ponownie. :P
Macie może jakiś sposób na zakwasy? ;)
Ciepła kąpiel, to chyba jedyne co możesz zrobić... Po kilku dniach, przestanie boleć, jeśli nie odpuścisz sobie ćwiczeń (jakichkolwiek), bo potem, gdy zaczniesz jeszcze raz - będzie to samo.
hm :D
nigdy nie jadłam ciastka ponczowego...
a teraz jem rzeczy które znam i lubie i nie eksperymentuję :D bo boję się zmarnować kalorie z dnia na coś niedobrego :D
ale skoro polecacie - kiedyś spróbuję :D