JEST 75 kg!!! Gdy zaczynałam dietę (i dużo wcześniej też), wydawało mi się to takie trudne do osiągnięcia, a tak naprawdę 9 kg mniej to prawie jak bułka z masłem. W środku tygodnia teoretycznie wypadnie mi półmetek wagowy. Teoretycznie, bo nie jestem do końca przekonana, czy waga 65 mnie utysfakcjonuje, o czym juz kilka razy pisałam.
Przez ostatni tydzień ćwiczyłam 3 razy po godzinie na stepperku. Więcej się nie da ze względu na kolano, które najpierw chcę przyzwyczaić do takich obciążeń (po tym treningu ma się całkiem nieźle, więc jestem na dobrej drodze, aby móc ćwiczyć nawet codziennie). Efekt jest taki, że zmniejszyły mi się tym razem biodra, uda, a także (!!!) ramię. Tak wynika z pomiarów. Ramię było mierzone w najgrubszym miejscu, tam gdzie mam mały cellulitowy "zwis". Dla pewności zmierzyłam sobie drugie - prawe i okazało się, że jest o 0,5 cm grubsze. Jak to możliwe? Nie ćwiczyłam ramion w tym tygodniu w ogóle. Jedyne rozsądne wytłumaczenie znajduję w tym, że kilka razy, smarując się kremem antycellulitowym, podszczypywałam sobie cellulit na lewym ramieniu.