-
Kochane laseczki.
Myślę, że przetrwam kolejny dzionek, w tej chwili właśnie pałaszuję malinki z naturalnym jogurtem i kardamonem i aż mnie wykręca buzię - po takiej dawce kwasielizny nic już mi dziś nie będzie smakowało. :lol: No i w końcu, po tym diabelskim upale, dotarłyśmy z córcią do biblioteki, znów torba pełna książek, tym razem horror, sensacja i trzy pozycje z fantastyki, powinno być ciekawie i rozluźniająco. :wink:
Po spacerze ścięło nas z córcią i obie poszłyśmy spać, oj jak dawno nie spałam w dzień i do tego przez dwie godziny, obudziłam się taka głodna, że pewnie bym coś_niewiadomo_co wszamała, ale na szczęście rankiem miałam już przygotowany obiadek. :wink: Robię się już cwaniara. :lol: Wszamałam:
X Kawa (bez cukru) 1 5,00
X Razowy pełnoziarnisty średnio 100g 0,46 103,96
X Musztarda łyżka 15g 1 18,00
X Szynka konserwowa średnio 100g 0,44 70,40
X Czereśnie średnio 100g 4,7 202,10
X Pierś surowa średnio 100g 1,5 195,00
X Buraki średnio 100g 1,65 75,90
X Bulion wolowy Cykoria porcja 100ml 1 5,00
X Masło roślinne płaska łyżka 10g 0,7 52,50
X Jogurt naturalny Bakomy bez cukru butelka 100g 1,5 71,85
X Maliny średnio 100g 2 50,00
X Kalafior surowy średnio 100g 1 33,00
X Twaróg wiejski PIATNICA porcja 100g 0,5 44,00
X Pomidory surowe średnio 100g 1 17,00
X Pietruszka natka pęczek 80g 0,1 1,00
X Razowy pełnoziarnisty średnio 100g 0,2 45,20
W sumie kalorii: 989,91.
Wczorajszy mecz bardzo mi się podobał, rzadko oglądam mecze, ale spodziewałam się dobrego widowiska i jak zwykle ... Włosi mnie nie zawiedli. :wink: Na urlopie można troszkę czasu zmarnować i obejrzeć sobie mecz, choć nie jest się kibicem, prawda? :lol:
Prasowanie, porządki i porządne gotowanie - czekają w kolejce na moje dobre chęci, musi mnie na to najść, teraz bym tylko się zmuszała. Ćwiczeń nie robiłam, nie w ten upał, a poza tym wczoraj wieczorem miałam dość mocny ból głowy i nie chciałam ryzykować nim dziś. :?
Nie śmiejcie się ze mnie, ale ja naprawdę czuję, że chudnę, czuję jak paruje mój tłuszczyk wyparowuje! :P :P :P
Zakoniam dalej ... :P
http://www.plfoto.com/zdjecia/946216.jpg
Danik, właściwie to nie wiem, czy nadszedł już ten przeze mnie upragniony dogodny moment na dietkowanie, jednak czuję się jakoś tak lżej, szczuplej i silniej niż miesiąc czy dwa temu. Być może sama się oszukuję, że jest lepiej, a może już tak nastawiłam swoje sensory na dobre dietkowe prowadzenie się, że teraz jest mi łatwiej przekonywać samą siebie, że przecież tego właśnie chcę. Nachodzą mnie jednak tak straszliwe momentami pokuski, że tylko przeokonuję siebie, że to dlatego, iż zjadłam coś o dużym IG i że organizm dopomina się więcej i więcej. :? W końcu nauczę się komponować prawidłowo swoje menu, na razie jednak nic nie narzucam sobie na siłę. :wink:
Hi, zaraz zobaczę, co tam postanowiłaś. :wink: Planuję zrobić w weekend któreś z sycylijskich dań, bardzo mnie do nich ciągnie. Gdybym dziś zrobiła pewnie zjadłabym za dużo, poczekam na weekend i wtedy z pełną kalkulacją obliczę, ile mogę go zjeść bez szkody dla dietki i pod warunkiem, że będzie to dzień, kiedy będę czuła, że dam radę się oprzeć kolejnym porcjom. :wink:
Kasiakasz, bardzo się cieszę, że wróciłaś, będzie raźniej. :wink: wakacje to taki dobry okres na dietkowanie, na utrwalanie zdrowych nawyków żywieniowych, tak aby potem od października już można było być spokojnym, że wyleczyłyśmy się z wszelkich głupawek. Trzymam za Ciebie kciukasy! Powodzenia! :wink:
Hindi, też bym chciała w morską toń swe drobne ciałko wrzucić :lol:, znów pozytywnie zazdroszczę, i nie tracę nadziei, że i mnie się uda w tym roku umówić na randkę z morzem. :wink: Za miesiąc będę w końcu na weselu w Gdyni. :P
Sympatycznego wieczoru, a ja idę popatrzeć, co moja córcia z farbami przez ten kwadrans zrobiła. :wink:
-
forum szaleje i szaleje ...
-
tym razem trzy razy wkleiło ...
-
Witaj Belluś!
Widzę że dzielnie dietkujesz. I trzymaj tak dalej :) Ani się obejrzysz jak waga ładnie spadnie do wyniku jesiennego :)
Eh zazdroszcze tych malinek... truskaweczki też się pomału kończą a ja tylko co je powąchałam... no właściwie to nawet kilka spróbowałam, ale niestety musiały zostać odstawione. Moze jeszcze za tydzień lub dwa wszamię troszkę na działce u teściowej. Na razie podróż odkładam ze względu na upał i odległość - oj wytrzesie mnie w autobusie po drodze przez 2,5 godz.
trzymam kcukasy za dietkowanie!
Buziaki
-
Strasznie się cieszę, że tak pięknie dietkujesz i co najważniejsze...czujesz, że chudniesz. Wkładasz w to dużo pracy i serca, ale warto. Oglądałam ostatnio zdjęcia z naszego pierwszego spotkania... wyglądałaś cudownie. Już niedługo znowu będziesz takim szczuplaczkiem. Już się nie mogę doczekać. Mocno wierzę, że Ci się uda. A jeszcze mocniej będę Cię wspierała w walce o utrzymanie wagi, bo to przecież kolejna ważna rzecz.
Uściskaj ode mnie moja kochaną imienniczkę - pewnie jest szczęśliwa, że ma Cię przez całe dnie :) Przesyłam buziaki :)
i zakoniam oczywiście
http://www.pupile.com/pup/images/img_fistacja.9.jpg
Podziel się z nami swoimi przepisami - Dietkowa Książka Kucharska
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...d72/weight.png
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...3fe/weight.png
-
Bellus ja z kolejnymi gratulacjami dla Ciebie. :D Wierzyc mi sie nie chce, ze masz pokuski, ale jezeli tak rzeczywiscie jest to z jeszcze wiekszym podziwem patrze na Twoja dietke o ile w ogole mozna jeszcze bardziej podziwiac. :D
Pozdrowionka i kolorowych snow!!! :D
http://www.gifownik.pl/zmienione/image035.gif
-
No to i ja podziwiam :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Buziaki ogromniaste H
-
Cieszę się, ze dietka Ci tak pięknie idzie i gratuluję :)
To faktycznie rewelacyjna metoda wcześniej sobie obiad przygotować ;) Nie wszama sie wtedy nic głupiego :D
Buziolców moc :)
-
Gratuluję kolejnego udanego, dietkowego dnia .Cieszę się ,że czujesz się coraz szczuplejsza ! Odchudzamy się przecież dla tego "uczucia" :D
-
Wspaniałe dziewczyny.
Oj pokuski wczoraj miałam, ale nie na coś konkretnego, tylko po prostu byłam bardzo głodna (ale tak w umyśle, bo brzuszek nie dawał żadnych znaków), głowa mnie pobolewała, hoć mniej niż poprzedniego wieczoru i dlatego szybko poszłam spać. Zaczynam obawiać się, czy ja będę jeszcze w stanie prawidłowo odczytywać moje stany głodu i nasycenia, zatraciłam to całkowicie, i często właśnie łapię się na tym, że albo powinnam odczuwać głód, bo nie jadłam już trzy godziny, albo po zjedzeniu i daniu mojego mózgowi czasu, aby załapał, że coś zjadłam - czuję niesamowity apetyt. Bardzo trudno się odchudzać, kiedy człowiek nie wie, że się najadł lub nie wie, że jest głodny. tylko jak można wypracować zdrowe odruchu, czy któraś wie? :?
Nie chciałam przynudzać z rana, ale muszę jakoś wyzwolić się z tego stanu nieczucia, na razie wiem, że zjadam o określonych porach (zupełnie jak niemowlę), że powinnam już o tej i o tej godzinie być głodna, lecz od dawna nie miałam też uczucia sytości, jedyne co potrafię odczuwać, to właśnie ten psychiczny głód. Podejrzewam, że to musi potrawć zanim wróci do normy, ale czy wróci, jeśli tak to za ile, miesiąc, rok, amoże całe lata? :?
W takim właśnie stanie jestem wieczorami, nie mam chęci na jedzonko, bo nic nie jadłam, mam na nie chęć, bo je widzę lub potrafię sobie je wyobrazić, dlaczego zatem nie potrafię sobie wyobrazić, że nie jestem głodna, czyżby to też należało wytrenować, czy też już całkowicie zatraciłam tą umiejętność? :?
O ileż byłoby mi łatwiej, gdybym była panią mojego głodu psychicznego. Jednak skoro zaczynam już domyślać się, o co w tym biega, powinnam się lepiej przygotowywać do tych głodówkowych stanów psychicznych, przecież wiedząc o wrogu łatwiej jest z nim walczyć, a kiedy już go poznam będę miała przewagę, będę wiedziała, jaką metodą mam się go pozbyć. 8)
Zdecydowanie bardziej wolę zimę niż te upalne dni, kiedy schudnę zima już przyjdzie do nas. :P
http://www.plfoto.com/zdjecia/946563.jpg
Usiak, niestety córcia znów się podpięła pod mój obiadek, wyżerając mi kalafiora i buraczki, które miałam przygotowane na dziś, dlatego trzeba będzie brać się za gotowanie zaraz po sniadaniu. Zażyczyła sobie na dziś zupki smieciówki, więc spokojnie mogę się pod nią podpiąć teraz ja. :wink: A z dietkowaniem, to choć wydaje się, że idzie, to jednak dopiero zaczynają się schody, ale trzeba to przetrwać, trzeba walczyć dalej, bo przecież alternatywa jest beznadziejna. :wink:
Hindi, dziękuję, ale w tym etapie dietkowania, na "podziw" będę zasługiwała jak ósemeczkę zobaczę, na razie to takie moje dietkowe miotanie się, boję się tylko, abym za bardzo się nie zamotała. :wink:
Danik, no coś Ty? Moje menu jest bardzo chaotyczne, wynikające z potrzeby zjedzenia czegoś w danym dniu, nie jest ono liczone inaczej niż tak, aby się zmieścić w limicie, nie panuję nad IG, myślę tylko, aby były warzywa i owoce, a reszta tak naprawdę to moje zachciewajki (pieczywo, wędliny, serki białe, na szczęście dla moich postanowień dawno nie było żółtego :wink: ). Obawiam się, że na dłuższą metę, tak nie będzie można, ale w lipcu z pewnością tak będzie, jestem jeszcze za słaba, aby narzucać sobie jakieś jeszcze dodatkowe postanowienia. Ważne, aby teraz trwała w trybie dietkowania! :P
Rewolucja, a ja nie mogę patrzeć na te zdjęcia, byłam wtedy jak trupek, wykończona pracą i dietkowaniem, może gabarytowo prezentowałam się najlepiej od 15 lat, jednak to zmęczenie w oczach swoje zrobiło. Jestem przekonana, że gdybym wtedy nie musiała się tak rzucić w wir dietkowania, dziś już bym rzeźbiła tylko swoje ciało, a może się mylę, może znów chcę na coś zwalić brak swojej silnej woli. Ważne, aby teraz się udało! :P Bardzo się boję tego okresu po dietkowaniu, wiem, że jeszcze przede mną 25 kilosków, ale co potem? Jak ja sobie poradzę? Powoli zaczynają mi się klarować myśi, jak to powinno wyglądać, zaczynają się pojawiać nowe pomysłu na dietkowanie-utrzymanie_wagi. Boję się tego stanu, ale nie czuję już, tak jak w zeszłym roku, tej straszliwej paniki, co ja będę robić. idę w dobrym kierunku, a mam jeszcze pięć miesięcy, aby wyrobić w sobie nawyki i spokojnie oswajać się z faktem, że i ja mogę być szczupła. :wink: Za konia dziękuję, ja też ostatnio tak piję i piję, ciągle piję - i siusiam i siusiam... :lol:
Emkr, nie waga szybko nie spadnie do wyniku jesiennego, po pierwsze ja jestem za słaba, po drugie ona teraz mocno uparta jest, po trzecie boję się, że jak za szybko spadnie, to potem szybko wróci, a tego nie chcę. Tym razem nie będę sią katować o każdy kęs, który zjadam, nie będę sobie bronić słodkiego, moich włoskich dań. Nie o to mi chodzi, choć jestem w trybie dietkowania, to jednak bardziej myślę, jakie to niesie za sobą konsekwencje niż kiedy i ile zobaczę na suwaczku. Wiem, że chudnę, bo czuję to pod palcami, widzę co się dzieje z moją skórą, przeglądam się w lustrze i zaczynam dostrzegać momentami w mojej wyobraźni moją dawną sylwetkę z czasów młodości, co oczywiście nie oznacza, że widzę iż nadal jestem gruba i spasiona. Jednak czuję, że coś robię, aby zmienić siebie generalnie, a moje dietkowanie nie zależy tylko od ilości spożytych pokarmów czy ilości wypalonych kalorii, lecz sięga głębiej, zmieniam inne nawyki, które przyczyniały się do stanu mojej otyłości, staram się jak mogę właśnie tam kłaść szczególny nacisk na moją metamorfozę i choć teraz jest cholernie ciężko, w końcu to zmiana całej koncepcji życia, to jednak wiem, że za jakiś czas odniesie to oczekiwany efekt i wtedy będzie zdecydowanie łatwiej, to tak jakbym robiła generalne porządki, a właściwie przeprowadzała się i wyrzucała stare meble kupowała nowe etc. Będzie lepiej! :P
Activia, oj tak to tak przyjemne czuć się lżejszą niż dzień, tydzień wcześniej, aż przyjemnie pomyśleć, co będzie za miesiąc. :wink:
Czuję, że jednak upał i dziś będzie, dlatego trzymajcie się laseczki! A te co kochają upały, niech się nim cieszą, bo za trzy miesiące będzie w końcu normalna pogoda. :wink:
Ponieważ dziś Światowy Dzień Pocałunku - zostawiam Wam mnóstwo ślicznych buziolców!