Pozdrawiam zatem serdecznie. :P
Wersja do druku
Pozdrawiam zatem serdecznie. :P
Gratulacje :D Takie przeogromne gratulacje :D
Belluś a kiedy twoja czterdziestka bo chyba nie prędko :?: :D
Bella napisała:Cytat:
Marzenia się spełniają, a to marzenie zależy od nas i tak naprawdę jest na wyciągnięcie ręki!
Nie bójmy sie walczyc o nasze marzenia :D :!: :!: :!:
Podobaja mi sie Twoje przemyślenia i podejscie do dietkowania-życzę sukcesów w dalszej walce z kiliskami :D :D :D :!:
http://www.konie.strefa.pl/gam.JPG
Jak Ci sie ten konik podoba :wink: :lol: :?:
Oj wczoraj wieczorkiem było cholernie ciężko, gdybym nie wpisała się na forum u siebie i obiecała, że to już koniec szamania, to jestem przekonana, że rzuciłabym się na porządną kolacyjkę. :? Jednak udało się wytrwać i w nagrodę dziś już jestem po wcześniejszym śniadanku, właśnie to, co mnie wczoraj tak korciło - chlebek z pasztetem, musztardą i rzodkiewkami. Dalsze menu na dziś będzie mocno warzywne, więc powinnam wytrwać bez szaleja ocznego na jedzenie. :wink: A poza tym dziś prasowanie, moja ulubiona czynność domowa. :evil: Nastrój mam dziś troszkę niewyraźny i lekko bojowy, muszę go obrócić przeciwko niedietkowym zachciewajkom. :wink:
Bebe, dziękuję za gratki, bardzo mobilizują do działania. :P A czterdziecha będzie w 2008, jednak z powodu mojej tuszy, nie mam tak dużo czasu, jak by się wydawać mogło. Dlatego będę się starać w miarę szybko zejść poniżej dziewiątki, a potem już w spokojniejszym rytmie tracić całą zbędną resztę. :wink: Ponieważ teraz pozwalam sobie samej zrealizować moje marzenie bycia szczupłą, tak bardzo bym chciała choć przez kilka dni mieć 69 na liczniku, bo wiem, że moja optymalna waga to 74. I pomyśleć, że miałam do niej tylko dziesieć kilosków i schrzaniłam sprawę. :cry:
Luneczko, ten koń jest niesamowity, jest fantastyczny, taki wspaniały szaleniec. :P Jak Ty mi będziesz takie koniki podsyłać, to ja z pewnością przez bardzo długi czas do ust żadnej czekolady nie wezmę. :wink: Proszę o więcej pozytywnie zakręconych koni (niekoniecznie codziennie, ale z raz w tygodniu :wink: ). Kupione w nagrodę perfumy wczoraj zadziałały, udało mi się dotrwać na tysiączku, jednak było naprawdę cholernie ciężko, chyba pierwszy raz od niepamiętnych czasów tak ciężko. Jednak dziś nowy dzień i nowe możliwości. :wink: Dzień dziecka zbliża się wielkimi krokami i trzeba koniecznie te 95 na liczniku zobaczyć. :P
Wspaniałego dnia życzę! :P
Miłego dnia :D :D :D :!:
http://www.konie.strefa.pl/galkonie/DSC_0362.JPG
Witaj Bellus! Moje serdeczne gratulacje! Jestem z Ciebie naprawde dumna ze sie nie dajesz no i ze kiloski tracisz! Jestem pewna ze 40 powitasz we wspanialej formie i pieknej figurze!
I naprawde wierze w to mocno ze kilogramy lepiej sie gubi w dobrym humorze, bez specjalnych wyrzutow sumienia za male grzeszki dietetyczne. I ze nic na sile, na wyscigi. Kazdy ma swoje tempo chudniecia i nalezy tylko dobrze poznac swoj organizm. Mysle ze Tobie sie to juz udalo.
Bella widzę, że trzymasz się świetnie :D
Wszelki kolacjom po 20 mówimy zdecydowane NIE :D
Jestem pewne, że na Dzień Dziecka dostaniesz prezent w postacie 95 kg, jeśli nie mniej:)
Pozdrawiam serdecznie :D
Pozytywnie zakręcone konie dla Ciebie :D :D :D :!:
http://www.konie.strefa.pl/dr.JPG
http://www.konie.strefa.pl/gestorek.JPG
Witaj Bello:-)
Dziękuję za odwiedziny na moim wątku:)
Nie udzielam się zbytnio na forum, to i odwiedzających u mnie mało. Tym bardziej więc cenię sobie każdego Gościa:)
Tak, wieczory są zdecydowanie najgorsze dla dietowania. Skubnęłoby się to czy tamto. Poza tym szykuje się kolacje dla domowników. Ale co tam. My twarde jesteśmy :D I się nie damy wieczornemu podjadaniu.
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Witam serdecznie dziewczyny.
No to u mnie zaczyna się pod górkę, i to taką cholernie stromą górkę. Dietkowanie zaczyna mnie boleć, więc pewnie tłuszczyk spalam, jednak nosi mnie po całek kuchni, nosi straszliwie, ciągle tylko zaglądam, co by tu skubnąć, a o 14.00 miałam już tysiączek na liczniku. Walczyłam dzielnie i zamknęłam się w 1400, choć nie ukrywam, że słoik z nutellą był już w moich łapkach, już nawet folię z nakrętki zdjęłam, tylko jak zobaczyłam, ile to ma kalorii, to nieco mi chęć odeszła, a to nieco wsparte szalonymi konikami od Lunki i znalezieniem w skrzynce nowego numeru SL, spowodowało, że jakiś impuls w mózgu zadziałał i nie zjadłam. Kurcze, nie zjadłam tej cholernej nutelli. Ja odmówiłam sobie nutelli, widać tonący brzytwy się trzyma. :!: :shock: :!: :shock: :!: A wieco, co ja mogę z nutella i marsami zrobić! :oops:
Waga nie jest do mnie pozytywnie nastawiona, po 100g więcej od poniedziałku mi rankiem funduje, ale ja jej się nie dam, do kolejnego poniedziałku mnóstwo czasu. :mrgreen: Dziś zatem szperać będę w poszukiwaniach kolejnych inspiracji do dietkowania. :P Przecież tak bardzo pragnę mieć normalne wymiary! Nie mierzę się w centymetrach, bo tak jakoś mi głupio, że tyle ich do mnie wróciło, że nawet nie chcę wiedzieć ile. :cry: Jednak już wyczuwam, że tu i ówdzie jest już mniej, nie dużo, jednak już zauważalnie. :wink:
Niestety, podłapałam od córci jakiegoś wstrętnego bakteryja i teraz we dwie jesteśmy pociągające, płaczliwe (oczy same łzawią) i do tego bolą nas gardziołka. A mnie jak gardziołko boli, to i jeść chce się więcej. :evil: Mała dostała antybiotyk, niestety. To wspaniałe mieć ją przez całe dnie tylko dla siebie, widzę, że ona też jest zadowolona, że ma mamcię tylko dla siebie (bez braciszka). :wink:
Wczorajsze szaleństwo:
X Kawa (bez cukru) 1 5,00
X Razowy "Litewski" średnio 100g 0,54 125,28
X Musztarda łyżka 15g 1 18,00
X Pasztet podlaski puszka 195g 0,28 198,80
X Rzodkiewka surowa średnio 100g 0,18 2,16
X Schab pieczony średnia porcja 100g 0,9 162,00
X Kapusta, pieczarki, cebula, koperek, bulion porcja 500g 1 125,00
X Kapusta, pieczarki, cebula, koperek, bulion porcja 500g 1 125,00
X Pierogi z serem porcja 52g 2 168,00
X Pomarancza (z Sycylia) porcja 100ml 1 49,00
X Banan bez skórki szt. 150g 0,76 91,20
X Rzodkiewka surowa średnio 100g 0,16 1,92
X Szynka konserwowa średnio 100g 0,18 28,80
X Szynka wołowa średnio 100g 0,22 44,22
X Sałata średnio 100g 1 14,00
X Ser żółty Salami tłusty mała kostka 100g 0,14 41,30
X Pomarancza (z Sycylia) porcja 100ml 1,5 73,50
X Ser Feta ARLA porcja 100g 0,5 136,00
W sumie kalorii: 1 409,18
Luneczko, dziękulce za szalone koniki, wczoraj mi dietkę uratowały. Czytałam, że we dwie wczoraj oparłyśmy się pokusom, Ty princepolo, ja nutelli. Za to dziś powinnyśmy mieć więcej energii, skoro wczorajszy dzień nie został zmarnowany. :wink: Tak bardzo się cieszę, że Twoje ogródkowe prace sprawiają Ci tyle radości, a jednocześnie dziękim nim centymetry tracisz. :P Czuję, że dziś muszę troszkę mocniej przycisnąć siebie z dietkowaniem, bo wczoraj albo był kryzys, albo faktycznie zaczynam już się kurczyć. :wink: Trzymajmy się, to już końcówka maja. :wink:
Buttermilk, ja zaś nie mam tej pewności, że na 40 będzie wspaniała figurka u mnie. Jednak postanowiłam spełniać swoje marzenia i teraz już potrzebuję tylko konsekwencji w dążeniu do sprawiania sobie przyjemności, marzy mi się taka dopasowana sukienka na moje przełomowe urodzinki. Nawet wiem, jak powinna ona wyglądać i jakiego być koloru. :wink: Niby to dużo czasu, jednak po samym schudnięciu, potrtzeba jeszcze z pół roku, albo rok, na wyrzeźbienie sylwetki, zatem muszę się sprężać, aby zachwycić samą siebie na tę czterdziestkę. :wink: Wczoraj było bardzo ciężko, liczę na to, że dziś będzie łatwiej. :wink:
Solvino, jeszcze raz najlepsze urodzinowe życzenia i tylko małej porcji tortu życzę. :wink: Wczoraj musiałam ten kwadrans po 17.00 wrzucić kalacyjkę, bo inaczej wiem, że słoik z nutellą wyparowałby w moich ustach, wolałam już wrzucić te 400kcal więcej niż te 1100, jak bym tą nutellę wpałaszowała. :wink: Waga niestety jakoś stoi, a nawet pokazuje codziennie o 100g więcej, to może oznaczać tylko jedno - mój organizm dostał sygnał, że dietkowanie zaczęło się na całego, czeka mnie kilka cięższych dni, ale przecież jeden już za mną. :lol:
Fruktello, obiecałam wsparcie, to zaglądam do Ciebie, jak tylko będę mogła, to będę się u Ciebie udzielać, też mam okresy, że nawet słowa u siebie nie mam czasu napisać, a co dopiero u innych, teraz mam luźniej, ale już niedługo znów kierat prackowy mnie dopadnie. :wink: Pewnie, że jesteśmy twarde i dzielne dziewczyny, nie damy się samym sobie, zwłaszcza temu wieczornemu podjadaniu. :wink:
Pozdrawiam serdecznie.
Iza!
Przede wszystkim moje ogromne gratulacje z powodu zrzucenia kolejnych dwóch kilosków :twisted: Chociaż myślę, że bardziej powinnam pogratulować Ci siły charakteru i woli walki. Nie dałaś się! Nie zjadłaś tej cholernej bomby kalorycznej jaką jest niewinnie wyglądający słoiczek Nutelli. BRAWO! Jestem z Ciebie bardzo dumna!!! Ja wiem co to znaczy, bo takie napady miewam niestety często :cry: i naprawdę wiem jak trudno to opanować.
Całuski :D (cmok, cmok)
Witaj bella!
Gratuluję wygranej walki z nutellą :P
Ja już dawno wpadłam na to, że lepiej w domu nie mieć nic, co kusi żeby to zjeść :(
Też mnie często nosi po kuchni, więc lepiej żebym nic nie znalazła - bo i po co?
Chwila słabości, odrobina przyjemności, a potem wielki kac psychiczny i żal, że nie wytrwałam, że uległam - i to komu? sobie - przecież nikt mnie do tego grzesznego żarcia nie namawiał, nie zmuszał :cry:
Tak więc jeszcze raz gratuluję i życzę dalszego samozaparcia, bo teraz będzie trudniej
- folia ze słoiczka już przecież zdjęta... :twisted:
Miłego dnia :P
Agni
Izuniu jestem z Ciebie bardzo dumna. Bardzo się cieszę, że oparłaś się takiej pokusie. Sama dobrze wiesz, że tak wstrętna nutella ma TYLE kalorii. One nie są Ci potrzebne. Tłuszczyku masz aż za dużo, więc po co dokładać sobie jeszcze. Jeśli zjesz tą nutellę to Twoje odchudzanie będzie dłuższe - a po co?
Nie dawaj się pokusą - trzymaj się dzienie.
Szkoda, że nie uda nam się zobaczyć w tym tygodniu, ale zdrowie Twojej córki jest najważniejsze. Mam nadzieję, że szybko jej przejdzie. Mam nadzieję, że ty nie czujesz się bardzo źle? Mnie też złamało jakieś choróbsko. Boli mnie gardło i gorączkowałam w nocy :roll:
Wagą się nie przejmuj - tak to jest kiedy ważymy się codziennie :) Trzymaj się i nie dawaj gułpawce. Jestem z Tobą :)
A tu masz obrazek ode mnie ;)
TO JEST ZŁE!!!http://img49.imageshack.us/img49/3061/nutela1hn.jpg
Podziel się z nami swoimi przepisami - Dietkowa Książka Kucharska
http://www.bbc.co.uk/health/images/300/fruit_medley.jpg
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...d72/weight.png
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...3fe/weight.png
Oj, prawie wpadka by byla! Na szczescie wygralas sama ze soba, 1:0 dla Ciebie! Nie sadzisz ze taka wygrana jest znacznie przyjemniejsza niz gorycz porazki? Tak sie ciesze ze odstawilas ten paskudny sloik! I nie bedziesz miala kolejnych centymetrow w biodrach! I bedziesz czula sie lekko i przyjemnie!
Ach, jak ja lubie wygrywac takie walki sama ze soba! :D
No i duzo zdrowka Ci zycze, przegon tego paskudnego wirusa jak najszybciej!
Dziękuję za życzenia :D
Gratuluję silnej woli, byłaś blisko grzechu, a jednak się oparłaś :D
Nie daj się bakcylowi, zafunduj mu to czego bakcyle nie lubią najbardziej: czosnek, cytrynka i herbatkę malinową:)
Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia :D
Bella gratuluję silnej woli. Taka wygrana ze słodkością bardzo cieszy :D :D :D
Zdrówka życzę i Tobie i córci.
Miłego dzionka :D :D :D
czytam o tej obrzydliwej nutelli i mam ślinotok
dziękuję za wczoraj - bardzo dziękuję
powoli się zbieram do kupy i ustalam hierarchię
i wychodzi mi, że jest kilka ważniejszych spraw w moim życiu niż temat tego forum
pozdrawiam bardzo mocno
Wielkie brawa za oparcie sie Nutelli :D :D :!: Mam nadzieję,ze słoik nadal stoi nietknięty :?: :?: :?:
Bello nie daj sie głupawkom-tak dobrze już Ci idzie :!: :!: :!: Trzymaj się-buziaki podsyłam :D :!: :!:
http://www.konieirumaki.pl/galeria/P...6a%20kopia.jpg
Zgłasza się kolejny nutellożerca. Od ponad 100 dni nie miałam jej w ustach, ale wiem, że gdybym tylko spróbowała, to... Po prostu uwielbiam.
Nutelli mówimy jednak zdecydowanie nie. :lol:
Bello, gratki za spadające kilogramy :!:
Pozdrawiam Cię serdecznie :D
Belluś gratuluję
wspaniała silna wola - ale nutella jest tylko dla dzieci , co nie? u mnie malpa też niestety stoi w lodówce :wink:
brawo Belluniu,
nutella to Twoja pieta Achillesowa, więc, najlepiej byłoby jej wcale nie kupować....
ale pewnie Twoje ESki lubia ten smak?
Buziaczki ogromniaste Ci przesyłam.
Bello mam nadzieję, że lepiej się czujesz i twoja córeczka też :)
co do wspomnianej nutelli:
po pierwsze - nie spotkałam w Polsce tego specjału w maleńkich opakowaniach, takich na jeden gryz; szkoda - dużego opakowania nie kupię bo wiem, że bym wchłonęła w całości i jeszcze wylizała
po drugie - agnimi ma absolutną rację - to jest dla dzieci a my przecież jesteśmy DOROSŁE :wink:
trzymaj się dzielnie :D pozdrawiam bardzo
Witam serdecznie dziewczyny.
Niestety głupawka mnie opanowała w środę i skończyłam na 3000kcal, nie dałam rady, jednak żarcie znów nie smakowała tak dobrze, jak kiedyś. Wczoraj już był przykładny dzień, chociaż było cholernie ciężko. Wogóle teraz jest mi straszliwie ciężko, nie dlatego, że nie chcę, ale dlatego, że to dietkowanie bardzo, bardzo mnie boli. Efekty już widać, niewielkie, ale widać, waga drgnęła w końcu we właściwym kierunku, może więc w poniedziałek przesunąć suwaczek we właściwą stronę.
Ponieważ ostatnio pozwalałam sobie na jedzonko w limicie, to jednak już z perspektywy kilku tygodni widzę, że to nie pomoga w zrzuceniu kilosków, postaram się zatem trzymać tylko dietkowego jedzonka, już dostatecznie długo byłam w okresie przejściowym, i chyba w jakiś sposób zaczynam odczuwać potrzebę zmiany produktów w swoim menu. Zatem więcej warzyw a słodycze, czy nawet pierogi, naleśniki i itp. na razie odstawiam, na jak długo, nie wiem, na tyle, ile wytrzymam.
Muszę też bardziej się zmobilizować i nie przekraczać teraz już nie 2000, a 1500kcal, będzie mi łatwiej i nie będzie wymówek, bo coraz więcej jest warzyw czy owocy lada moment. Sądzę, że majowy raporcik powinien być dla mnie bardzo dobry, i w zupełności wystarczyć, jako okres przejściowy. Spojrzałam na moje zestawienie od początku maja i wychodzi, że potrafię wytrzymać na dietkowym jedzonku maksymalnie pięć dni, to już bardzo dużo, jednak za mało, aby efekty były zauważalne i aby dobre dietkowe prowadzenie się miało się u mnie ustabilizować.
Nie ukrywam, że liczę na Waszą pomoc, bo straszliwy ze mnie słabeusz, wiem, że możecie być dla mnie motywacją i inspiracją do dalszych działań. wbrew wszystkiemu mam dobry nastrój i jestem zadowolona z siebie, zrobiłam już tak duzo w dobrym kierunku, lecz czuję, że muszę sobie podnieść poprzeczkę, mimo, że jest mi cholernie trudno, ale skoro teraz jest mi cholernie trudno, to jak zwiększę wymagania wobec samej siebie, nie powinnam tego za mocno odczuć. Wkraczam w kolejny etap dietkowania!
Waga pokazała dziś 95,8 - to własnie skłoniło mnie między innymi do tego, aby zrobić rachunek dietkowego sumienia, i aby iść krok dalej, będzie ciężko, ale nie załamię się, nie tym razem, bo już wogóle nie mogłabym patrzeć sobie w oczy ani żyć spokojnie, chcę mieć odczucie, że panuję nad swoimi głupawkami, na tyle, abym jak najszybciej utrwaliła dobre nawyki. Przynudzam, ale musiałam to wyrzucić z siebie. Gdybym tego nie zrobiła, nadgryzałabym własny ogon i nic by nie wyszło.
Wczoraj było bardzo dobrze:
X Kawa (bez cukru) 1 5,00
X Razowy "Litewski" średnio 100g 0,64 148,48
X Sałata średnio 100g 1,28 17,92
X Pomidory surowe średnio 100g 0,52 8,84
X Rzodkiewka surowa średnio 100g 0,3 3,60
X Musztarda łyżka 15g 0,8 14,40
X Kalafior gotowany średnio 100g 3,4 98,60
X Pietruszka natka pęczek 80g 0,1 1,00
X Jajo kurze gotowane szt. 60g 1 88,00
X Kapusta kiszona średnio 100g 1,1 17,60
X Zoladki drobiowe porcja 100g 1,5 150,00
X Kasza jęczmienna gotwana na sypko ok. 1/2 szklanki 100g 0,32 48,64
X Actimel zwykly porcja 100ml 1 80,00
X garden sliwka gruszka jablko opakowanie 100ml 2,5 117,50
X Ser żółty Salami tłusty mała kostka 100g 0,14 41,30
X Rzodkiewka surowa średnio 100g 0,3 3,60
X Razowy "Na miodzie" średnio 100g 0,32 74,56
X Koncentrat pomidorowy łyżka 20g 0,3 9,30
W sumie kalorii: 928,34
Biglady, jest mi teraz tak trudno, jak chyba nigdy podczas żadnego dietkowania, ale nie poddam się, muszę walczyć sama z sobą i choć wiem, że to bezsensownie uparty osobnik, jednak w końcu w tej upartości tkwi moja siła. Czuję się, jak jakis rozdwojony osobnik. Trzymaj kciukasy za nas!
Wanilio, ja niestety nie kupuję już słodyczy od ponad roku, chyba że dla dzieciaszków, a nutellę miał zabrać synek na wakacje, jednak pozostała w transporcie na potem, a teraz straszliwie kusi! Mam ochotę ją wyrzucić do kosza, jednak to nie jest rozwiązanie, prawda? Muszę się nauczyć odmawiać sobie.
Rewolucja, dziś córcia podarowała mi czekoladę light, nie zamierzam jej wszamać, ale z ciekawości spojrzałam, ile ona ma kalorii, ma niemal tyle co nutelle, więc jaka ona light? Z choroby jeszcze nie wyszłam, córcia też mocno kaszle. Jednak mam nadzieję, że już jutro będziemy mogły pójść na króciutki spacerek. Dziekuję za obrazek, jestem wzrokowcem, więc obraz mam wryty już niemal w głowie.
Buttermilk, taka zła chodzę, rozdrażniona i wściekła na cały świat, jednak wiem, że za kilka dni mi przejdzie, bo to niestety u mnie normalny objaw początkowego dietkowania. Teraz mobilizuję wszystkie siły, aby wytrzymać do poniedziałku i zejść jak najdalej od dwucyfrówki. Niedługo powinnam poczuć zapach ósemeczki, jednak na to trzeba silnej woli, a mnie jej zostały już takie resztki, nie poddaję się, ale nie ukrywam, że jest mi cholernie ciężko.
Solvino, dziś właśnie postanowiłam, że pomimo wstrętnego nastroju powinnam iść krok dalej w moim dietkowaniu. Potrzebuję ogromnej mobilizacji i zamierzam jak najszybciej powrócić do własnej wewnętrznej siły. To tak niewiele, a jednak tak bardzo dużo.
Ninka, cieszę się, że dobrze Ci idzie, musimy trwac na naszych dietkowych posterunkach, bo tak naprawdę, mamy mnóstwo do stracenia, zatem trzymajmy się dzielnie!
Meteor, widziałam, że się pozbierałaś, tak trzymaj, a ćwiczeniami bardzo mi imponujesz, mnie na to jeszcze nie stać. Ale może za jakiś czas i mnie będzie się chciało troszkę poćwiczyć. Dziś postanowiłam, że nie będzie żadnych słodyczy do odwołania, nadszedł czas, że powinnam robić w końcu jakieś postanowienia.
Luneczko, konie wspaniałe. jeden z nich nawet zieleninę podgryza, ja też teraz mnóstwo natki wrzucam do posiłków i czosnek, choć potem ślicznie pachnę. Joluś idzie mi jak po grudzie, ciągle się plączę, jednak nie poddaję się, chcę jak najszybciej mieć już za sobą ten okres zniechęcenia, i tych myśli, że przecież nie muszę się tak dręczyć, tylko zastanawiam się, czy bardziej się dręczę codziennie patrząć na siebie w lustrze z obrzydzeniem, czy też bardziej dręczące jest dietkowanie. I tak sobie myślę, że skoro mam się dręczyć, to choć w słusznej sprawie. Idę dalej do przodu, choć nie jest łatwo.
Fruktello, muszę wytrwac do poniedziałku w swoich postanowieniach, skoro waga w końcu pokazała tą piąteczkę, to muszę jak najszybciej ją utrwalić, teraz nie mam innego wyjścia niż być już za połową w drodze do ósemeczki. idzie mi generalnie dobrze, jednak ten obecny kryzys wykańcza mnie psychicznie.
Agnimi, tak nutella tylko dla dzieci, jednak za dużo mnie było w domciu, to i gotowałam porządne obiadki, które jakoś tak mi się wciskały do limitu lub poza. teraz chcę znów troszkę się podkręcić, koniec z domowymi obiadkami, nawet w limicie.
Izary, serdeczne dziękulce, że zajrzałaś do mnie, tak bardzo bym chciała czerpać z forum tą energię, którą miałam przedtem, trudniej jest wrócić, bardzo boli, jednak wiem, że nie poddam się, może osiągnę cel dużo później niż kiedykolwiek wcześniej, jednak z pewnością osiągnę.
Pozdrawiam Was kochane laseczki.
Znowu wkleiło dwa razy.
WESZŁAM SIĘ PRZYWITAĆ.
NIE ZNASZ MNIE JESTEM NA TWOIM WĄTKU PORAZ PIERWSZY , ALE ŁĄCZY NAS JEDNOŚĆ.ZWALCZENIE NADWAGI.
MIŁEGO WEEKENDU.
DUŻO RADOŚCI W DIETKOWANIU I ŻEBY KILOSKI UCIEKAŁY SZYBKO.
PRZESYŁAM DUŻO BUZIACZKÓW
Bellus, no coz moge powiedziec - chyba tylko jedno: niestety trzeba zmienic przyzwyczajenia zywieniowe na stale, nie tylko wyrzucic slodycze z jadlospisu. Taki juz nasz los, grubaskow. Wiem, ze jestes tego swiadoma i wierze, ze jezeli porzadnie zbilansujesz swoje posilki nie bedziesz miala "glupawek" i ciagotek w niedozwolone rejony.
Bello kochana :D ależ to twoje dokonania ćwiczeniowe zawsze mnie zadziwiały i no cóż ... trochę ci zazdrościłam latem, że potrafisz zabić głód albo zachciankę ćwiczeniami
jeszcze przyjdzie taka chwila, zobaczysz
może nie dziś, moze za kilka dni - ale na pewno znów tak będzie
ja zauważyłam u siebie taki objaw: jeśli rano poćwicze solidnie to nie mam ochoty na głupie grzeszki w ciągu dnia bo jest mi żal zwyczajnie, bo jak to: tyle wysiłku ćwiczeniowego mam zmarnować?! o nie!
czego i tobie życzę :wink: buziaki
Belluś mimo tej środowej głupawki widzę że naprawdę dobrze ci idzie. Jeśli już kilka dni z rzędu potrafisz wytrwać "w diecie" to naprawdę masz duże szanse na sukces.
Ze mną teraz jest taki problem ze po 2-3 dniach mam kryzys i kilka dni niedietkuję. I tak w kółko. 2-3 dni dobrze 2-3 dni źle. Muszę się bardziej postarać :D
Pozdrawiam :D :D :D
http://p.webshots.com/ProThumbs/31/5...llpaper400.jpg
Miłego weekendu Bello :D :D :!:
http://img141.imageshack.us/img141/1939/konwalie2ws.jpg
Nikt nam nie obiecywał,ze dietkowanie bedzie łatwe!!!!!!!!Cieszę sie,ze wbrew wszystkiemu nie poddajesz się :!: :!: :!:Cytat:
Idę dalej do przodu, choć nie jest łatwo.
Nie przynudzasz!!Jesteśmy tu po to,zeby sie nawzajem wspierać iwysłuchać jeden drugiego :!: :!: Nie daj sie głupawkom!!Walcz o siebie,o swoje lepsze ja,o zdrowie :D :!: :!: :!: Jestem z Tobą,tak jak zawsze :!: :!: :!:Cytat:
Przynudzam, ale musiałam to wyrzucić z siebie. Gdybym tego nie zrobiła, nadgryzałabym własny ogon i nic by nie wyszło.
http://www.konieirumaki.pl/html/modu...y/Araby018.jpg[/b]
Witam serdecznie dziewczyny.
Serdecznie dziękuję, że mnie wysłuchałyście, bardzo dużo to dla mnie znaczy. :P Nie ulega wątpliwości, że przechodzę jakąś przemianę i choć jest cholernie ciężko, jednak nie poddaję się, bo nie tyle nie chcę zmarnować tego, co już osiągnęłam, co chcę się zmienić, chcę normalnie się odżywiać, a nie jak sinusuida, już mam dość ciągłych diet i powrotów do żarcia, muszę to wszystko jakoś unormować.
Wściekam się na siebie, bo tak naprawdę tylko ja jestem winna, nie stres, praca, kłopoty, lecz ja sama. Niby prawda znana mi i oczywista, jednak jakoś nie mogę sobie z nią poradzić. Muszę pójść krok dalej, bo trwam w jakimś cholernym maraźmie, a z tego nigdy nic dobrego nie wynika.
Zatem wzmacniam w sobie moje postanowienia i siłę walki, chcę być normalna, nie chcę aby moja tusza psuła mi życie i aby świat wydawał mi się przez to gorszy. Czy do końca mojego życia, mam zatruwać sobie mysli, że jestem gruba? nie pozwolę na to, na pewno nie teraz, chcę zamknąć lata trzydzieste z poczuciem dobrze spełnionego zadania, satysfakcji z wykonanej misji. I choć każdy dzień to walka, jednak bitwę muszę wygrać!
Zatem koniec użalania się nad sobą, bedzie ciężko, łatwiej, cholernie ciężko, czy wręcz kryzysowo, ale tak własnie powinno to wyglądać, po tylu latach zasiedziałego tłuszczu. Zatem do dzieła i do prawdziwego dietkowania, takiego które przynosi ogrom satysfakcji, jednak nie staje się jakąś moją obsesją.
Mam dość myślenia cały dzień o żarciu, będę myśleć, ale tylko co trzy godzinki, jak będę miała coś wrzucić do buźki. I muszę nauczyć się nie jeść, kiedy nie jestem głodna. Zatem do dzieła!
Nie zamierzam jednak rezygnować z raportu, w końcu to jakieś podsumowanie dnia wczorajszego:
X Kawa (bez cukru) 1 5,00
X Ser bialy póltlusty porcja 100g 1,28 163,84
X Pomidory surowe średnio 100g 1,34 22,78
X Czosnek ząbek 3g 2,67 6,68
X Pietruszka natka pęczek 80g 0,1 1,00
X Ogórki surowe średnio 100g 0,5 5,00
X Sonko Krisp Fit algi morskie kromka 6g 1 30,23
X Zoladki drobiowe porcja 100g 1,64 164,00
X Kapusta kiszona średnio 100g 1 16,00
X Kasza jęczmienna gotwana na sypko ok. 1/2 szklanki 100g 0,32 48,64
X Razowy "Litewski" średnio 100g 0,54 125,28
X Musztarda łyżka 15g 1 18,00
X Polędwica sopocka średnio 100g 0,22 36,52
X Pomidory surowe średnio 100g 0,66 11,22
X Szpinak gotowany siekany średnio 100g 2,25 38,25
X Kalafior gotowany średnio 100g 3 87,00
X Jajo kurze gotowane szt. 60g 1 88,00
X Actimel zwykly porcja 100ml 1 80,00
X Razowy z pestkami słonecznika średnio 100g 0,24 51,60
W sumie kalorii: 999,04
Hi, dziękuję serdecznie za odwiedziny, to bardzo miłe, kiedy wiemy, że wszystkie przez to dietkowanie przechodzimy wspólnie wzajemnie się wspierając. A kiloski pewnie, dobrzeby było, gdyby chciały tak szybko parować, jak się odkładają. :wink:
Buttermilk, głupawek się nie pozbędę, przynajmniej nie przez kilka najbliższych miesięcy, to już jest tak zakorzeniony nawyk, że pewnie tylko terapia wstrząsowa by pomogła, niestety nie znam nikogo, kto by mógł mi w tym pomóc, komu bym zaufała. Dlatego będę z tym walczyć sama, tak naprawdę najlepiej się znam i wiem, co mnie ogłupuje. Słodycze też pewnie nie znikną z mojego menu, jednak będę się starać, aby było ich jak najmniej, tym bardziej, że teraz chcę sobie zrobić taki detoks słodyczowy. Skoro potrafię już tylko jedną kawę (raniutko) dziennie pić, to i ze słodyczami dam sobie radę. :P
Meteor, być może gdybym zaczęła znów ćwiczyć miałabym tą dziką satysfakcję z dietkowania. Jednak na razie trwam, aby utrzymać się w stanie dietkowania, muszę się wzmocnić realizacją pewnych postanowień. Nie czuję ani chęci ani jakiegoś obowiązku, że muszę ćwiczyć, dlatego nie zabieram się jeszcze za nie, bo i tak bym jej tylko odwalała, nie wkładałabym w to duszy, tylko bym się wściekała, że muszę to robić. Próbowałam kilka dni temu pojeździć troszkę na rowerze, ale po kwadransie dałam sobie spokój, nic na siłę. Ważniejsze jest teraz zdobycie dobrych nawyków i ich utrwalenie, na ćwiczenia przyjdzie też właściwy czas. :wink:
Bebe, wiem, jak straszliwie jest ciężko pokonywać te pierwsze kryzysy, które pojawiają się po dwóch, trzech dniach, kiedy to właśnie organizm zaczyna skubać coś z zapasów, tłumaczę sobie, że wtedy właśnie chudnę, i choć nie zawsze jednak w większości wypadków to działa. Pewnie, że takie cykle pojawiają się u nas, ale w końcu kiedyś uda Ci się wejść piętro wyżej w tym dietkowaniu, i jeśli tylko będziesz miała nastrój, to stanie się to szybciej niż myślisz. Teraz chcę przeżyć pełen tydzień w dietce, muszę to zrobić dla siebie samej. :wink:
Ajaczko, dziękulce za podrowienia. :wink:
Luneczko, dużo dla mnie znaczy, że mnie czytasz, że starasz się zrozumieć, choć nawet ja do końca tego nie potrafię. Zapewniam Cię, że teraz walczę o coś więcej niż tylko zrzucenie tych zbędnych kilosków, teraz walczę o samą siebie, stawka jest znacznie większa a wygrana bardziej nęci. Pewnie nie raz jeszcze ogarnie mnie stan zwątpienia czy zniechęcenia, jednak z pewnością się nie poddam. po prostu najzwyczajniej w świecie nie chcę się poddać. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo, ale też nikt nie przewidywał, że będzie tak ciężko, pewnie dlatego, że obecnie nie jestem w najlepszej formie, a to dietkowanie jest tylko jedną ze spraw w moim życiu. Jednak nie byłabym sobą, gdybym nie podjęła się tego wyzwania, tej walki samej o siebie. Konwalie kocham całą duszą i z pewnością sobie je dziś kupoię na ryneczku. Szczypioru zazdroszczę, bo od razu widzę towarzyszące mu serek biały i pomidorki, i dlatego też pewnie dziś go kupię. Koń, jak zwykle wspaniały, bardzo podobnego mam teraz w kalendarzu. Dziękuję, że jesteś. :P
Wspaniałego, słonecznego dnia życzę. :P
Witaj Belluś :D :D :!:
Właśnie to chciałam przeczytać:
Brawo kochana :!: :!: Właśnie o to w tym wszystkim chodzi,a przynajmniej ja mam takie same odczucia :D :!: Doszłam do takiego samego wniosku.Na początku była to tylko walka z kilogramami,a teraz walczę o siebie-o swoje zdrowie,lepsze samopoczucie,poprostu o lepszą Jolę.Niska samoocena to moja pięta Achillesa.Zawsze czułam sie gorsza przez swoją tusze!!!!Nadal tak jest,chociaż jest już troszkę lepiej,już mogę patrzeć na siebie w oknach wystawowych,już nie zawsze spuszczam wzrok ze wstydu jak mija mnie jakaś laseczka :!: :!: Po po 16 miesiącach odchudzania wcale nie jest łatwiej niż na początku,ale i ja nie zamierzam sie poddać :!: :!: Nie mam już 20 lat,żeby zacząc po raz kolejny-ta walka musi być tą ostatnią-zwyciezką :D :D :!:Cytat:
Zapewniam Cię, że teraz walczę o coś więcej niż tylko zrzucenie tych zbędnych kilosków, teraz walczę o samą siebie, stawka jest znacznie większa a wygrana bardziej nęci.
Buziaki :D :D :!:
http://www.konieirumaki.pl/html/modu...y/Araby028.jpg
I konwalie na dokładkę :wink: :lol: :!:
http://www.ogrod.uj.edu.pl/_img_galeria/big/711.jpg
Witaj Bella :D
Dobre założenia to podstawa diety, potem trzeba tylko wdrożyć je w codzienność. Ty masz dobre założenia i mądrze je sobie w główce poukładałaś. Podoba mi się w Tobie, że umiesz się szybko podnieść po wpadce. Ja mam z tym wieczny problem, jak sobie pofolguję zawsze po głowie pląta się myśl, że dlaczego by nie zjeść czegoś jeszcze, skoro dzisiejszy dzień i tak należy już do straconych. Oczywiście tłumaczę sobie, że to złe myślenie i wędruję do kuchni :oops:
Podobnie jak Ty mam czasem ochotę wszamać jedzonko, nie z głodu ale z łakomstwa :oops: Czasem jest mi trudno wyznaczyć granicę pomiędzy tym co można a czego nie. Staram się trzymać 1000 kcal, ale jak na obiedzie nie zamknę bilansu, źle się czuję dojadając te kalorie po godz. 17. Z drugiej strony wiem, że muszę wszamać te 1000 kcal, bo to konieczne minimum. Więc wciagam serki topione, a potem mam wyrzuty sumienia, że jem takie kaloryczne rzeczy, chociaż zamykam bilans równo na 1000 kcal. I zrozum tu grubaska :D
W chorobie najtrudniej mi utrzymac dietę. Raz, że sampoczucie kiepskie, dwa że nie ćwiczę, a sport w moim odchudzaniu to bardzo ważny czynnik. Mam wrażenie, że dzień bez ruchu to dzień w którym waga stoi w miejscu. Poza tym działa na mnie mobilizująco - nie będę się obżerac, bo szkoda tego basenu czy aerobiku :D
Trzecia rzecz - choroba to dla mnie idealna wymówka (podświadomie). Łatwiej mi zgrzaszyć, bo mam wrażenie że potrzebuję większego zapasu kalorii. A tu nic bardziej błędnego, bo skoro nie ćwiczę, mam mniej aktywny dzień, to ten stały limit w zupełności wystarczy.
Bella mamy podobny cel. Chciałabyś zamknąć lata trzydzieste z poczuciem dobrze wypełnionej misji. Ja chciałabym zamknąć lata dwudzieste z mniejszym balastem, chociaż żal, że zmarnowałam takie wspaniale lata pozostanie zawsze. Moje koleżanki w akademiku latały na imprezy, a ja pomagałam im się wyszykować, bo wstydziłam się iść z nimi. Do ołtarza szlam z wagą 105 kg, mój mąż bardzo się dziwi, dlaczego tak mi się odmieniło pól roku po ślubie, skoro wesele i perspektywa ptysia w białej sukni nie podziałała mobilizująco (chociaż się odgrażałam, żę schudnę). Ja sama się dziwię, że tak się zmobilizowałam.
Ma nadzieję, że starczy nam siły aby pociągnąć nasz szatański plan do końca. Jest o co walczyć :wink:
Pozdrawiam Cię serdecznie i gratuluję 95 kg :D Mój dzień dziecka dopiero przede mną, ale będzie niebawem :D
Belluś proszę cię bardzo nie rezygnuj z tych raportów jedzeniowych bo zawsze można cos od ciebie podpatrzeć :D
Witaj belluś koffanie Ty moje.... :!: :!:
Tak bardzo się cieszę, że zaczęłaś walkę, wiem, że jest ona trudna, ale u Ciebie zaraz efekty widać.
:D Naprawdę cieszę się ogromniasto, że wzięłaś się za siebie. :D
Cmoaksy ogromniaste Ci przesyłam i miłej niedzieli życzę. :D
Pozdrawiam weekendowo :D :D :D
BELUŚ BARDZO MĄDRZE NAPISAŁAŚ ŻE PODJĘŁAŚ WALKĘ O SAMĄ SIEBIE.
WŁAŚNIE W MOMENCIE JAK TO SOBIE UZMYSŁOWIMY UDA NAM SIĘ.
JESZCZE JA SOBIE PODJĘŁAM DECYZJĘ O TYM BY ZMIENIĆ NA STAŁĘ ZASADY ŻYWIENIOWE. POWIEM CI ŻE JEŚLI MYŚLAŁAM TYLKO O ODCHUDZANIU TO PO OSIAGNIĘCIU SWEGO CELU JAKOŚ SZYBKO WRACAŁAM DO STAREJ WAGI I TO Z NADWYZKĄ.TERAZ POWIEDZIAŁAM SOBIE STOP I TAK IDE DO PRZODU ZALICZAM OCZYWIŚCIE WPADKI RÓWNIEŻ BO JESTEM TYLKO CZŁOWIEKIEM , ALE SZYBCIUTKO SIĘ STARAM WEJŚĆ NA PROSTĄ.
ŻYCZĘ SAMYCH SUKCESÓW BELUS.
Witaj Bellus, ciesze sie ze tak bardzo dojrzale podchodzisz do diety. Oczywiscie uzalanie sie nad soba nic nie da ale moze wlasnie odrobina wscieklosci na swoje wlasne lenistwo, glupote czy mieczakowatosc pomoze. Bo to przeciez nasza wina ze wygladamy tak jak wygladamy i tylko w naszych glowach musi cos "zaskoczyc" zeby zmienic ten stan.
Ciesze sie, ze jestes zdeterminowana i mysle, ze teraz musi Ci sie udac, ze tym razem nadszedl wlasciwy czas dla diety, jestem pewna ze skonczy sie powodzeniem. Pewnie nie raz jeszcze opanuje Cie jakas glupawka, ale od tego wszystkie tu jestesmy zeby szybko zareagowac i w odpowiednim momencie powstrzymac :lol:
A co do cwiczen fizycznych to i mnie opanowala jakas niemoc, rower - owszem, od czasu do czasu, aerobik - raczej nie, natomiast aerobik w wodzie czy basen - na razie rozpatruje, w zasadzie chcialabym sie zapisac, ale na razie jakos mi tak schodzi... Chyba szukam wymowek, niestety...
Brawo Bello , teraz będzie coraz to lepiej :D
Ja jakoś osłabłam w zapałach dietkowych, ale mam nadzeję ze to tylko chwilowe, bo coraz bardziej zła na siebie jestem
ŻYCZĘ UDANEGO TYGODNIA W DIETKOWANIU.
MNIEJ POKUS , LEPSZEGO ZAPARCIA I SAMYCH SUKCESÓW .
NIECH TO CO NAM PRZESZKADZA SZYBKO UCIEKA.
ŚLĘ DUŻO POZYTYWNEJ ENERGI I DUŻO BUZIACZKÓW.
http://gloubiweb.free.fr/gifsA2/anim96.gif