Hi Elga, chyba każda z nas dokonuje nawet w myślach takiego podziału na etapy. Gdybym cały czas rozmyślała, że mam zrzucić te 56 kilosków to bym dostała szaleja i nic by z tego nie było. Przecież powinnam niemal przekroić się na pół, aby dojść do tej wymarzonej wagi. I też wcale nie jestem pewna, czy akurat te 59 będzie w moim przypadku możliwe ze względu na zdrowie. Margolek ma rację pisząc, że organizm sam podzieli to nasze odchudzanie na takie naturalne etapy. Będzie fantastycznie jeśli to pokryje się z naszymi planami. Moim zdaniem trzeba, aby nie zgłupieć, podzielić sobie to odchudzanie, ale właśnie w kategoriach wizualnych, a nie wagowych. Ja się nagradzam za każde 5 kilosków, nagrody bywają różne, takie jakie mam akurat na nie ochotę. I mam świadomość, że te etapy będą się bardzo od siebie różnić zarówno wysiłkowo, jak i czasowo. No ale to i tak dobrze, że mogę tak szybko schudnąć - w dwa lata - skoro przez osiem lat tylko się objadałam. Czasami trzeba się nagrodzić nawet za kilogram, czasami za 100g, a czasami za jeden wieczór, kiedy oparłam się głupawce. Sama będziesz wiedziała, kiedy zasłużyłaś na nagrodę. Życzę Ci, abyś takich przyjemnych chwil w nagradzaniu się miała bardzo, bardzo dużo. Serdecznie pozdrawiam.