-
:):)
Niezapominajka19 ja bede walczyc razem z Toba nie ma co juz chyba dosc czasu sie obijalam, a jak czytam te wsyztkie posty ta az cieplo mi sie robi na sercu ze moge miec takich wsponiałych ludzi za wsparcie w tej okropnej mece, dizkuje ze jestescie!!! :*:* pomimo ze tylko przez siec to i tak duzo dla mnie znaczy
calusy:*:*
-
sieć czy real.......co za różnica? ważne, ze wsparcie jest , jest sie komu wyżalic i pochwalić ( ja sie ostatnio na szczęście tyko chwale , oby tak juz zawsze było ) . Skoro mi się udaje, to wam tez musi Pozdrawiam
-
Dzieńdoberek wszystkim uśmiech na dobry początek dnia. Do zobaczenia wieczorkiem.
-
Bry. Ja tez posyłam szeroki uśmiech do wszystkich. Do wieczornej spowiedzi
-
Fuj.. rower...
Atta, jest dobrze. Wlazlam wczoraj na ten zas.... rower. Pokrecilam 20 minut.
Ale wiem, ze dzisiaj wieczorem znowu zrobie wszystko, zeby go ominac.
-
HBihji, dzisiaj też zrobimy wszystko, zebys go nie ominęła
-
Hej, hej Mrówkojadku ładnie to tak się wygrażać? A kysz z rezygnacją. Wskakuj na rowerek i jazda! Uszka do góry uda się. szane
-
[b]HEJ
Jak wam mija kolejny dzień?Mnie narazie nie najgorzej ok. 600 kcal wrzuciłam w siebie do tej pory.Jest juz popołudnie ale liczę się z tym że wieczór, który lubi kusić głodem jeszcze przede mną!Wczoraj udało mi się wskoczyć na rower i trochę ALE TYLKO TROCHĘ usprawiedliwiam te swoje nieco ponad 1000 kcal...
MRÓWKOJADKU jednak sie przemogłaś i rowerek zaliczony to super!
Czy dziś też się pochwalisz czymś?
Wpadne tu jeszcze wieczorem aby nam wszystkim było raźniej.Trzymam kciuki za was wszystkich!
-
Witam!
Mam teraz 21 lat, 177 wzrostu i ważę 67kg, 1,5 roku temu dane wpisałbym troszkę inne - 19 lat, 177cm, 115kg. Jak widać różnica w wadze to 48kg. Od dziecka byłem tak jak i większość osób z tego forum nieco szerszy niż inni . 48kg nadwagi to sporo ale starałem się i żyłem normalnie, nie użalając się nad sobą (zazwyczaj:P). Jednak wiadomo, że tluszcz przeszkadzał w życiu codziennym. Pewnego listopadowego dnia powiedziałem sobie, że nie jem dzisiaj ) i nie jadlem. Czekałem na północ z zegarkiem w ręku i wpieprzyłem parę kawałków ptasiego mleczka ))). Następnego dnia bardzo ograniczyłem spożywanie pokarmu by zamienić go na wode niegazowaną. I trochę to trwało. Zacząłem zaglądać na GRUBASÓW.pl i sprawdzałem ilość kalorii w potrawach. Podstawowe zasady, których się trzymałem to: 1. Chcę ci się pochłonąć sporo kalorii - pij wode!, 2. Nie jedz po 18 !, 3. Jedz o 3 określonych godzinach !, 4. Jeden dzień w tygodniu TYLKO WODA !, 5. Ważenie każdego poranka.
Nie jadłem wcale ziemniaków - uznałem je za najbardziej zapychające, mimo iż kalorii dużo nie mają. Na obiad polecam gotowaną pierś z kurczaka (samą) lub kalafior (bez bułki tartej ( ).
Nie odżywiałem się zgodnie z zadami cudownych diet i specjalistów. Codziennie brałem witaminki w tabletkach zaspokajające podst. potrzeby organizmu. Dobra nie będę się tu bardzo rozwodził. Po prostu jeśli chcesz schudnąć musisz się wziąść w garść i zacząć rządzić swoim ciałem, a nie pozwalać jemu rządzić tobą.
Może to nie jest humanitarne :P ale uważam, że najważniejsze jest aby pierwszy dzień zacząć od całkowitej diety całodniowej, TYLKO WODA. I powtarzać co tydzień. Żołądek się wtedy kurczy i potem nie wymaga sporej ilości pokarmu - nie odczuwamy takiego głodu.
Trzeba znaleźć sobie zajęcie poza pracą, szkołą - mam takie od 10-ciu lat więc z tym problemu nie było .
Właściwie po 6 miesiącach straciłem 45kg. Od jakiegoś 2 miesiąca zacząłem robić brzuszki. I kiedy zrobiło się ciepło bieganie - nie za wiele. Postanowiłem nie łączyć na początku diety z ćwiczeniami bo uważam, że byłoby ciężko skoncentrować się na diecie. Postanowiłem najpierw schudnąć a potem formować ciało :P. Może to i błąd ale nie widziałem innego sposobu.
Teraz o najtrudniejszych momentach i od razu o ważnych wskazówkach dla kogoś komu być może się przydadzą.
Pierwsze 10kg zeszło bardzo szybko i bez większych problemów ok. 3 tygodni. Tyle pięknego ))
Teraz rzecz myślę najważniejsza w każdej diecie długoterminowej. Po dosyć szybkiemu schudnięciu paru kilogramów nadchodzi przerwa w chudnięciu - choćby nie wiem co się robiło. Miałem chyba 4 takie przerwy. Trwały nawet 2-3 tygodnie. Nie można nawet pomyśleć, że "widocznie już więcej się nie da" i zacząć jeść jak kiedyś - na tym chyba polega JO-JO. NIE WOLNO PRZERYWAĆ DIETY ! Po przerwie znów następuję tracenie kilogramów. Myślę, że dzięki przetrwaniu paru tych okresów teraz mogę jeść jak wcześniej a nawet czasami więcej i nie tyć. Typową dietę należy więc zakończyć jakieś 2 tygodnie od ostatniego braku utraty wagi. Trzeba powoli przeskakiwać dalej jednak pilnując wagi. I regulując małymi dietkami .
Najważniejsze jest podejście do jedzenia - SĄ PIEKNIEJSZE RZECZY
Ale się rozpisałem )
Chodziło mi tylko o to, by uświadomić komuś kto być może nie wierzy, że wszystko jest możliwe !!!
Teraz muszę się tylko uporać ze skórą, której jednak troszkę pozostało :P.
Nie opisałem dokładnie diety bo wiem, że moja wypowiedź mogłaby się nie spodobać specjalistom, dietetykom i różnym ekspertom.
Najważniejsze by przestać gadać o odchudzaniu i zacząć to robić. Być może tak jak ja od zdecydowanego kroku.
Pozdrawiam wszystkich i życzę tej wewnętrznej siły, która może wszystko. Nie można o tym zapominać.
ps. Jeśli wdały się jakieś nieścisłości stylistyczne itp. to sorry ale nie chciało mi się czytać tego co napisałem (wolę Pilcha) ))
-
hej szane! odpowiadam na twoje pytanko
(rybe gotuje na parze)ciesze sie że jest nas aż tyle w walce z kilogramami. Lusi nawet nie wiesz jak dobrze cię rozumiem bo jestem w podobnej sytuacji i tez jestem 11 dzień na diecie. Zycze wam i sobie samej powodzenia i tzymam kciuki.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki