staram się jak moge ale nie moge się wyrobić, pracuje od 8-16, a teraz jeżdzę już na 7 , no bo miesiąc tzreba konczyć ,a tam duże zaległości, potem jeszcze praca w domu, której też przybywa, z jednej styrony się cieszę, a zdrugiej, doby mało.
Wojtek pojechał a obóz żeglarski ze studentami , i zostałam w domu sama z Martuśką, która też mało co w domu przebywa
W pracy jest nadal ok, póki co. Na razie nie przytyłam, ale jak tak nadal będą nosić coraz to inne słodycze to źle się to skończy - wczoraj zjadłam 3 sezamki
Zakładki