Zgadza się narzędzie tortur- ale jakie pożyteczne spróbowałam raz i wiem że mam mięśnie
Zgadza się narzędzie tortur- ale jakie pożyteczne spróbowałam raz i wiem że mam mięśnie
otylanno... podobal mi sie twoj wstep.. prosty i szczery... to dobrze wrozy!!!!
mam mala sugestie.... po jego przeczytaniu... skoro brak akceptacji wlasnej osoby powoduje u ciebie ciagi jedzeniowe.... to moze by tym razem pokusic sie o naprawe i jednego ( wagi ) i drugiego ( akceptacji)
wiem ze problem jest trudny.... bo sama urywalam sie przed nim "zapominaniem" o tym jak wygladam i ile waze... nie bylo to dobrym rozwiazaniem na dluzsza mete.. bo jak tylko ktos lub cos mi o tym moim problemie przypominalo... wpadalam w dolki i.... jadlam na umor
zauwazylam , ze im dokladnie trzymam sie diety... im czesciej glosno i swiadomie opieram sie pokusom..... i im bardziej "widac" ( choc w moim przypadku bylo to po 10 kilogramie).. tym wiecej nabieram pewnosci siebie.... ...
ja raczej do niesmialych nie naleze.. ale moze mozna by "potegowac" to uczucie wlasnej sily... mozliwosci a co za tym idzie i akceptacji....
"karmic sie" psychicznie takimi spostrzezeniami i .. zapamietywac je... w koncu podswiadomosc tez mozna wycwiczyc???...
nie jestem fachowcem.... ale taka mi mysl jakas przyszla...
zycze powodzenia... i plecam watki margolki.....
Gaga słusznie piszesz. Czasem mam wrażenie, że moje problemy z wagą wynikają, poza wymienionymi czynnikami związanymi z niewłaściwą dietą, z braku akceptacji samej siebie. To tak naprawdę temat dla psychologa, bo na to nałożyło się wiele czynników i nie czas, i nie miejsce, żeby tu o nich pisać. Wiem jedno, kiedy byłam szczupła potrafiłam byc wręcz przebojową osobą. Czym bardziej pupa mi rośnie tym bardziej zapadam się w siebie, tym bardziej boje się otworzyć na innych ludzi. Nawet sobie nie wyobrażacie jaką musiałam stoczyć walkę wewnętrzną, żeby napisać pierwszy list w tym wątku i jak bardzo bałam się, że nikt nie zareaguje.
Ok koniec smucenia Postaram się przynajmniej polubić siebie, w końcu pare osób to robi, więc może i mi się uda
Witaj!
Myślę, ze bez problemu zaprzyjaźnisz się ze sobą. Napewno masz wiele zalet - musisz tylko zajrzeć w siebie
Jeśli chodzi o ćwiczenia to świetny pomysł. Mam nadzieję, że do października zapał Ci nie przejdzie
Trzymam za Ciebie kciuki
pozdrawiam
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Tu byłam Tu jestem
PODZIEL SIE Z NAMI SWOIMI PRZEPISAMI
Pamiętaj że ciacho to tylko minuta w ustach, godzina w żołądku, a całe życie w biodrach...
Otylanna
życzę miłego dnia i wytwałości
I fajnie, że zaczynasz ćwiczyć, nie ma to jak ruch, ja już się uzależniłam..
Witajcie czwartkowo
Na razie mam dużo zapału i mam nadzięję, że tego zapału mi wystarczy do 55 kg Wczoraj się zawzięłam w sobie i trochę postepowałam na steperze i zrobiłam 90 brzuszków i kilka innych ćwiczeń. Kondycje mam zerową, ale trzeba walczyć. Od dziś zacznę też w siebie wcierać liposyne, szczególnie w moje monstrualnie grube uda
Życzę wszystkim udanej czwartkowej diety
Otylanno, bardzo mi się podoba Twój sposób pisania i muszę powiedzieć, że po przeczytaniu pierwszego posta w tym wątku nabrałam wielkiej sympatii dla Dziewczynki, o której piszesz i bardzo mam nadzieję, że tym razem jej się uda. Ma nas, a to naprawdę dużo, to forum niesamowicie mobilizuje
Jeśli chodzi o formę ruchu fizycznego, najlepszą dla Ciebie, to już pisząc, że lubisz pływać, sama jedną sugerujesz. Oczywiście, ze chodź na basen. Ale poza tym ruszaj się ile możesz i jak możesz... no i oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie lansowała mojej ukochanej formy ruchu: tańca. Nieważne jak, nieważne w jakim stylu, włącz sobie taką muzykę, jaką lubisz, na głośnikach czy przez słuchawki i pozwól, żeby Twoje ciało poniosło w jej rytm. Nie mysl o technice, o tym, czy robisz to "dobrze" czy "źle". Jakikolwiek styl, jakikolwiek rodzaj tańca Ci odpowiada, taki tańcz. Wyraź siebie, wytańcz smuteczki - nie dość, że coś dla kondycji fizycznej zrobisz, to jeszcze i psychicznie będziesz sie czuła oczyszczona Napisałaś u mnie na wątku, że nie odważyłabyś się na taniec brzucha. Wiesz - ja wielokrotnie słyszałam, ze odrobina "brzuszka" to przy tych tańcach jest atut, nie przeszkoda I absolutnie nie bój się ćwiczeń w grupie. Nikt nie chodzi na ćwiczenia po to, by krytykować pozostałych uczestników. Ludzie, którzy tam będą, przyjdą ze swoimi własnymi problemami, nie będą mierzyć Cię centymetrem w oczach. Mieszkasz w Warszawie i to Twój ogromny atut, bo do wyboru masz całą paletę zajęć, które nie są dostępne dziewczynom z "prowincji". Wykorzystaj to!
Ściskam Cie i na pewno będę do Ciebie zaglądać i kibicować Ci. Ja też chciałabym ważyć 70 kg do końca roku, choć ja mam do tej wagi trochę dalej, niż Ty. To co, ścigamy się?
Otylanno brawo!!!!!
Sposób myslenia i optymizm to jest to. A jak widzę zaczynasz go powolutku odkrywac u siebie. Warto wrócić do przebojowej dziewczyny, ludzie do takich osób wręcz lgną.
Wiem, wiem, łatwo powiedzień.. ale taka jest prawda.
Co do ćwiczeń to właśnie myślisz o takich samych na jakie ja biegam i uwierz mi, może na poczatku jest gorzej bo kroczków się trzeba nauczyć, ale później jak się wpada w rytm ćwiczy sie u usmiechem.
Basen wspaniała sprawa, woda robi cuda, tak mówią, ja niestety nie mogę skorzystać, nie umiem pływać i mam paniczny lęk przed pływaniem.
Zastanawiam się nad sauną, czy po ćwiczonkach nie zostac jeszcze na saunie parę minutek, ale to może październik listopad, jak będe miała więcej czasu i zakończe remoncik mieszkania który planuje.
Trzymam kciuki dzielny zuchu!!!
Hi Otylanno, wspaniale,że tak sobie ślicznie ładujesz akumulatorki do tego dietkowania. Przy takim nastawienie z pewnością Ci się uda szybko zrzucić te pierwsze kiloski i już niedługo cieszyć się wspaniałą wymarzoną figurką. Buziaczki podsyłam. :P
Bella dzięki za śliczną różę
Joasiu dajecie mi taki napęd, że czuje w sobie (na razie malutki ) przypływ odwagi. Może w końcu zmobilizuje się do tego, żeby śmielej spojrzeć na świat i nie chować się po kątach Co do optymizmu, to ja jestem raczej nastawiona optymistycznie do świata, ale jak każdemu, zdarzają mi się chwile zwątpienia
Triskell podejmuję rękawicę rzuconą przez Ciebie, stajemy w szranki A tak poważnie to Twój post mnie bardzo wzruszył, dziękuję Ci za wielkie serce Co do tańca to ja baaaardzo lubię tańczyć, inna sprawa, że nie umiem Ale w końcu w domu nikt mnie nie podgląda, więc mogę sobie pląsać Niestety taniec brzucha odpada, bo ja po prostu brzucha nie mogę pokazać. Mam rozwaloną strukturę skóry. Nie dość, że jest na brzuchu pełno rozstępów, to jeszcze skóra wisi. Niestety żadne, nawet najdroższe specyfiki nic już na to nie pomogą Jedynie interwencja chirurgiczna mogłaby mi pomóc, a na to po prostu boję się zdecydować Ale tak to jest, jak się za dużo przybrało w czasie ciąży i na dodatek urodziło małego olbrzymka :]
Zakładki