Twój mąż siedzi tam sam , tęsknito mu różne głupoty do głowy przychodza.
Twój mąż siedzi tam sam , tęsknito mu różne głupoty do głowy przychodza.
Mężczyzni są trochę z innej bajki niż my kobitki. Mój np.dzwoni i pyta czy go jeszcze kocham, a ja na to "nie w ciągu kilku godzin przestałam " A Twój bez Was już chyba dłużej, prawda? Pewnie potrzebuje by mu mówić: tęsknimy, juz się nie możemy doczekać Twojego powrotu.
Pozdrawiam
Mamy podobną wage wyjściową
Agnimi !
Głupoty to mało powiedziane! Trochę się nie dziwię bo jest tam już 5 miecięcy a do domu przyjeżdża na 3 dni / 1x w miesiącu.
Nie wiemy wtedy co robić o czym rozmawiać i kogo odwiedzić , czy może iść na spacer. Przyjedzie za tydzień w piątek / pod koniec diety i to mnie martwi/.Poza tym jak już Ci pisałam ma urodziny no i ta kolacja... Przełożyłam ją ale teraz martwię się , że niepotrzebnie! On chyba tego potrzebuje
Teraz mi głupio i nie wiem co zrobić.
Witaj animko!!!
Najważniejsze, że jesteście siebie pewni.
A to, że jakieś głupoty przez telefon się plecie,
to jest zupełnie nie istotne.
Kiedy nastąpi wielki powrót męża? :P
A co do diety. Dwa razy byłam na kopenhaskiej,
trochę chudłam, a potem mimo że starałam się robić wszystko,
aby do tego nie dopuścić - odrabiałam to jeszcze z nadwyżką.
Ale oczywiście nie piszę tego, żeby Cię zniechęcić!!!
Najważniejsze jest to, co napisała Triskell -
trzeba poważnie podejść do dalszej diety
i jeszcze przed zakończeniem obecnej
wiedzieć, co będzie się dalej jadło, w jakich proporcjach,
co z czym można łączyć, a czego nie można itp.
Poczytaj na innych wątkach - znajdziesz wiele wskazówek.
Ja też tak robię i zapisuję sobie różne jadłospisy, uwagi.
Mam zamiar przejść najpierw na jakieś 1400 kcal.
A potem stopniowo zmniejszać do 1000 kcal i na tym pozostać.
Trzymam kciuki!!! Udanego dietkowania!!!!
Dziś 4 dzień.Na razie nie jest żle , choć wczoraj miałam doła tak ok. 17.00
Nie wiem czym spowodowany ale chyba wszystkim po troszkę
Mąż mnie martwi nadal - nie wiem czy wytrzyma...może zbyt wiele żądamy od życia ?
Już sama nie wiem Ale nie chcę tu smucić bo dziś "od rana mam dobry humor"
Wczoraj nie pisałam bo się wzięłam za segregację zabawek u chłopaków.Pełno się tego "wala" po domu a połowa już zepsuta/uszkodzona.Tak więc walczyłam z nimi do pózna i połowa zniknęła! Nawet starszy syn się z tym zgodził/ zawsze były problemy, może przedszkole na to wpłynęło?dorośleje?!/.
A wcześniej byliśmy na zakupach, takie tam ubrania dla małego no i już wiem skąd ten mój dół!
Patrzałam zazdrośnie na te mniejsze rozmiary!
Ach takie piękne rzeczy są.... tylko za małe.
Ale dziś i tak jest super.Małe muszą na mnie poczekać
Teraz mam zamiar zabrać się za mycie okien a jak!!!
Boję się jednak przyszłego tygodnia : WRACA MĄŻ
Ale wcześniej będę mu gotowała "słoiki" i te zapachy!A propos zapachów to unikam mojej mamy jak ognia - tam to dopiero pachnie!Choć u mnie leżą na wierzchu ciastka ,ciasteczka / dla chłopców!/ paluszki , cukierki i nie wiem co jeszcze.A ponieważ rano piję swoją kawę 1 na cały dzień / jutro bez kawy / to piję ją u mamy jak wracam z przedszkola i dziś nawet kupiłam im/rodzicom/ po rogaliku do kawki a moim chłopcom ciasteczka alfabetki! Ja się trzymam bo wiem , że mi nie wolno
WOJNA ROZPOCZĘTA I TRWA
Boże czytam to ,co napisałam i ... jeden chaos! Jak Wy się tu doczytacie?
Wanilko!
Dzięki za słowa otuchy! Wiem ,że muszę się pilnować inaczej to na nic!Dojrzewałam do tego i teraz nie mogę pozwolić na klęskę
A poza tym mam WAS i to mnie motywuje bardzo!
DZIĘKI DZIĘKI DZIĘKI WAM WSZYSTKIM
POZDRAWIAM GORĄCO!
Mam nadzieję, że będzie dobrze nawet przy gotowaniu dla męża jesteś dzielna, wiesz czego chcesz i jaki masz cel.
Kochacie się z mężem, więc pewnie cię wesprze w tym co dla ciebie ważne. A przecież też i dla niego też chcesz ładnie wyglądać.
pozdrawiam dietkowo
Wiecie co dziewczyny?
Naszła mnie myśl taka:
Otóż powiedzcie mi ...tylu ludzi jest wokół nas na codzień.
Wielu z nich , to ludzie , którzy nam "dobrze życzą" patrząc na nas i myślą / komentują nasz stan czyli kilogramy.Wiele jest nietolerancji wokól.Ja na ogół sobie to zlewam , bądż próbuję zlewać.
Ale póżniej....
Ja tego nie wiem , bo jeszcze nie mam takiego doświadczenia , ale może Wy
Jak już schudliście tak ,że nie tylko się dobrze czuliście , ale zaczęli to zauważać inni , czyli tak ,że widać było dużą różnicę ; to jakie były reakcje
Czy jakoś to zauważali / komentowali , czy udawali ,że nic nie widać
Przepraszam za moją ciekawość , ale ja tylko wiem jak to jest z tej drugiej strony , kiedy wszyscy zauważali i przypominają mi jak przytyłam.
Nie to , że wszyscy i często .... ale zdarza się.
Napiszcie proszę.
Pozdrawiam dalej optymistycznie
Animko tą pierwszą sytuację tą kiedy przytyłam i potem jak już byłam gruba wspominam bardzo przykro każdy mi mówił: ale przytyłaś, albo ale jesteś gruba - tak jakbym sama nie widziała.
A teraz jest całkiem odwrotnie , ludzie zauważają, chwalą że dobrze wyglądam, ostatnio kolżanki z pracy zalecają zaprzestać dalszego chudnięcia - ale o tym czytałaś na moim wątku
Kochana Agnimi!
Przede wszystkim chcę ładnie wyglądać dla siebie tak , aby nie wstydzić się wychodzić na ulicę.Chcę udowodnić samej sobie , że dam radę
Dla ukochanego także , aby był ze mnie dumny.
No i dla synków aby się mamy kiedyś nie wstydzili, na razie są w takim wieku ,że kochają ale póżniej przyjdzie czas "porównań".
A tak w ogóle to czuję ,że jak mi się uda to chcę pomagać innym / jeszcze nie wiem w jaki sposób/ .Bo teraz się wstydzę okropnie
Animko, nie wiem, jak to jest w przypadku Twojego męża (może on to powiedział żartem), ale ja kiedyś byłabym w stanie mówić podobne rzeczy i w moim przypadku brało się to z bardzo niskiego poczucia własnej wartości. Czasem nie wystarczało mi, by ktoś mnie o swojej sympatii zapewniał 50 razy, ja ciągle jeszcze musiałam usłyszeć ten 51-wszy. Mówiłam takie rzeczy po to, żeby usłuszeć zaprzeczenie, bo gdzieś w środku czaił się lęk, że może te wszystkie miłe słowa to dlatego, że ktoś chce być uprzejmy, nie chce mnie zranić. A wszystko dlatego, że ja gdzieś w środku nie wierzyłam, że ja na taka sympatię zasługuję. I naprawdę potrzebowałam wtedy tego zaprzeczenia, bo po nim chociaż przez chwilę mogłam uwierzyć. I to nie chodzi o to, że ja nie wierzyłam tej osobie. Ja nie wierzyłam w siebie.
W moim przypadku bardzo pomogła mi rozmowa z dwoma przyjaciółkami, które pewnego dnia wyłożyły mi ten problem z punktu widzenia tej drugiej strony. Powiedziały mi, jak bezradne czują się, nie mogąc nic zrobić, by mnie przekonać (dłużej niż na chwilę). Powiedziały, że nie wierząc, że jestem dla nich kimś ważnym, podważam ich ocenę, osąd, gust... To była dla mnie bardzo trudna rozmowa, ale bardzo mi to wszystko dało do myślenia i od tej pory zawsze staram się spojrzeć na siebie oczami tej drugiej osoby, pomyśleć o sobie tak, jakbym ja była tą swoja przyjaciółką, mężem czy inną osobą ważną w moim życiu. To pomogło mi znacznie bardziej siebie polubić (zabrało mi to lata, od tamtej rozmowy upłynęło chyba z 7-8 lat a mnie nadal czasem zdarzają się potknięcia), bo przecież gdyby to ktoś inny był tą Trinią, to ja bym ją lubiła (no, najczęściej). Może, jeśli u Twojego męża może to być coś podobnego, potrzebna byłaby taka szczera, otwarta i niestety trudna rozmowa?
W każdym razie w żadnym przypadku nie gryź kabla. Kable są bardzo wysoko kaloryczne i na kopenhaskiej zabronione
Z trzymaniem diety podczas jego odwiedzin poradzisz sobie, skoro potrafisz mieć wyłożone w domu słodycze dla dzieci i opierać się ich wdziękom (słodyczy, nie dzieci ). Wierzymy w Ciebie, dasz radę!
Mocno Cię ściskam i dziękuję za miłe słowa u mnie (tak, wierzę w nie )
Zakładki