Hm mialam dzisiaj miec dzien wolny, bo podobno wtorki to moj dzien wolny o ktorych juz dawno zapmnilam. Ale skoro sie przypomnialo mojej szefowej ze we wtorki to mialam zawsze wolne to nie poszlam do pracy. Teoretysznie nie poszlam na 10... Spalam sobie do 10 i zaplanowal dzien leniucha, nie tak do konca bo planowalam posprzatac, zrobic, pranie, pocwiczyc, ugotowac obiad itd. A tu o 12 dzwonia do mnie ze dziewczyna sie rozchorowala i trzeba przyjsc Wiec poszlam na 1 i do 20:00 znowu w pracy a myslalam ze z mezem sie wieczorem zobacze i sprawdze co robi do 8 w domu jak mnie nie ma Ja chce juz koniec sezonu Z wielkim bolem plecow i lekim dolkiem pozdrawiem wszystkie odchudzaczki, wpadne do Was pewnie za chwile cos poczytac i popisac
Zakładki