Wiem, że 2,3 kg w tydzień to dosyć dużo ale wiem też, że pewnie dlatego, że sporo ważę na wyjściu 116 to baaaardzo dużo. I się nie katuję - 1400-1500 kcal ciągle. Kurde jakaś dzisiaj głodna bardziej jestem niż przez cały tydzień a zjadłam bardzo podobnie. Wkurza mnie to. Na szczęście mam kilka marchewek w torebce - idę obrać do toalety w pracy Co jecie jak was łapie nieplanowany głód? Macie coś pod ręką? Ja w sumie tylko jabłka i marchewki - kroje je w słupki i tak podjadam. A w ogóle nie mam pomysłu na śniadania - jem codziennie to samo - kilka małych kromek fitness z ziarnami i do tego serek figura turek. Co jeszcze oprócz typowo nabiałowego jecie i to nie jest jajecznica na boczku ?