Afrodyzjaki można podzielić na dwie grupy
- afrodyzjaki o charakterze „magicznym”, często tzw. napoje miłosne, mające spowodować zakochanie się lub pociąg seksualny,
- substancje mające zwiększyć możliwości seksualne zarówno kobiet, jak i mężczyzn.
Do produktów, którym przypisuje się takie właściwości od wieków, zaliczane są:
- ostrygi,
- czerwone wino,
- kawa,
- szparagi,
- chili,
- czekolada,
- szampan,
- imbir,
- cynamon,
- owoce morza,
- awokado,
- kakao,
- truskawki,
- orzechy,
- wanilia i wiele innych.
Czy afrodyzjaki faktycznie działają?
Czy na pewno posiadają one właściwości, jakie się im od wieków przypisuje? Badania w tym kierunku nie potwierdzają, jakoby produkty te miały specyficzne działanie. Amerykański urząd kontroli żywności i leków (FDA) w 1989 roku ogłosił, że nie ma dowodów na to, by miłosne specyfiki wpływały na libido. Od tego czasu odmówił zatwierdzenia setek produktów spożywczych i leków rzekomo działających jak afrodyzjaki. Jak w takim razie narodziły się spekulacje, że niektóre potrawy mogą mieć wpływ na libido i czemu poglądy takie przetrwały tyle lat? Odpowiedzi możemy znowu szukać w nauce. Kiedy jemy lub kiedy się kochamy, mózg produkuje w ośrodku przyjemności substancję chemiczną zwaną dopaminą. Badania wykazały, że jej wydzielanie zaczyna się już na sam widok jedzenia. Przeprowadzono kilka eksperymentów na szczurach, w których badacze blokowali działanie dopaminy. W rezultacie szczury traciły ochotę i na seks, i na jedzenie. Jednak fakt, że jedno i drugie w identyczny sposób dostarcza mózgowi chemicznej przyjemności, nie oznacza, że jedzenie może zachęcać do seksu, a z pewnością nie bardziej niż seks do jedzenia.
Oczywistym jest fakt, że odpowiednio zbilansowana dieta przyczynia się do zachowania zdrowia i sprawności nie tylko fizycznej, ale także seksualnej oraz płodności. Niedobory niektórych substancji odżywczych mogą powodować zaburzenia płodności czy popędu płciowego. Do takich substancji zalicza się cynk oraz witaminę E, więc spożywanie produktów bogatych w te substancje jest niezbędnym czynnikiem do zachowania funkcji seksualnych. Niektóre z „afrodyzjaków” są bogate w te składniki (orzechy, ostrygi, kakao). Nie oznacza to jednak, że jednorazowe spożycie takiego produktu zapewni witalność większą niż bez jego spożycia. Konieczne jest wdrożenie zdrowych nawyków żywieniowych i zapewnienie organizmowi stałego dowozu odpowiedniej ilości witamin i składników mineralnych w codziennej diecie.
Mówiąc o potencjalnym działaniu substancji takich jak afrodyzjaki, nie możemy także zapomnieć o tzw. efekcie placebo. Zdarza się, że dana substancja, która nie ma żadnych właściwości wpływania w określony sposób na organizm, pod wpływem działania psychiki danej osoby wywołuje u niej konkretne efekty. Jeżeli więc naprawdę wierzymy, że dany produkt spożywczy jest afrodyzjakiem, to być może wywrze on pozytywny efekt na naszą seksualność. Czemu więc nie spróbować?
Justyna Jessa, dietetyk
Komentarze