13Lubią to
-
Sięgnęłam dna - teraz może być tylko lepiej!
Witajcie!
Kiedyś to forum bardzo mi pomogło i mam cichą nadzieję, że teraz, kiedy osiągnęłam najwyższą w życiu wagę - 100 kg, również zdobędę tu dużo wsparcia. Startuję z nowym nickiem, gdyż chcę się odciąć od tego co było - a działo się sporo. Przeszłam przez szereg najróżniejszych diet i wyobraźcie sobie, że kiedyś ważyłam 50 kg... Podwoić swoją masę - nieźle, nie? Ale tak jak powiedziałam, odcinam się grubą krechą od tego co było, nie ma co się dołować, płakać nad rozlanym mlekiem i pluć sobie w brodę ile to pracy się zaprzepaściło. Ten etap traktuję jako nowy, lepszy rozdział w życiu.
Myślałam nad pójściem do dietetyka, co o tym myślicie? Pieniądze wyrzucone w błoto, czy świetna inwestycja w siebie? Ja mam mieszane odczucia, z jednej strony w końcu to specjalista, ale z drugiej - i tak wszystko zależy ode mnie, jeśli sama nie odwalę roboty, to nikt tego za mnie nie zrobi. A Wy jakie macie przemyślenia/doświadczenia?
Zaczęłam od dziś. Mam dość wytyczania sobie celów - od Nowego Roku, od poniedziałku, od jutra... Dlatego kiedy dziś rano stanęłam na wadze i zamiast 99,9 kg zobaczyłam 100 kg, powiedziałam - dość! Wiem, że to głupie, bo przecież 99 kg to już tragedia, ale jakoś póki nie widziałam tej trzycyfrówki, to miałam idiotyczne przeświadczenie, że kontroluję sytuację... No i BMI, które już nie świadczy o nadwadze, a otyłości również dało mi porządnego kopa motywacyjnego.
W porównaniu do tego co jadłam, a właściwie pochłaniałam do tej pory, każda rozsądna dieta powinna przynieść efekty. Także o efekty w początkowej fazie, przy przestrzeganiu zasad, się nie boję. Ciężej będzie z utrzymaniem wagi, ale nie ma co na razie martwić się na zapas.
Na razie planuję po prostu wykluczyć słodycze, fast-foody, stołowanie się na mieście (tak, wiem, to i tak już bardzo dużo) i trzymać się ustalonych pór posiłków. Myślę, że na początek to wystarczy, aby wskazówka wagi poszła w dół.
Trzymajcie kciuki, a za wszelkie pomocne uwagi będę wdzięczna
-
Odp: Sięgnęłam dna - teraz może być tylko lepiej!
Myślę, że warto iść do dietetyka Tylko najpierw sprawdzić opinie o nim, czy jest dobry. Łatwiej jest się trzymać rygoru jak ktoś inny na Ciebie patrzy i pilnuje. Przede wszystkim zbilansuje dietę, będziesz wiedziała co jeść, unikniesz jakiś dziwnych diet. Ja byłam kiedyś pod kontrolą dietetyka i schudłam jak nigdy, ale potem zakończyłam kurację i dupa ;/ Co prawda teraz odchudzam się sama, ale główną zmiana w moim myśleniu jest to, że nie jestem na diecie, tylko zmieniam tryb życia. Nie odmawiam sobie generalnie niczego, tylko w całkiem innych ilościach, zamieniam moje ulubione potrawy ja dietetyczne odpowiedniki. Np dziś na obiad miałam spaghetti ciemny makaron, mięso mielone z indyka gotowane w wodzie z przyprawami i sos na przecierze pomidorowym. Powoli w dół i byle na zawsze No i ruch, chodzę wszędzie na około i ćwiczę z youtba Powodzenia
-
Odp: Sięgnęłam dna - teraz może być tylko lepiej!
madzikpol, dziękuję za cenne uwagi! Może rzeczywiście masz rację, chyba wygospodaruję kasę na dietetyka, lepiej, żeby odchudzić się z głową i raz na zawsze, niż rozregulować kompletnie organizm i narobić więcej szkód, niż korzyści. Powiedz mi jeszcze, gdzie mogę znaleźć Twój wątek? Chciałabym Cię odwiedzić
Ja dziś na śniadanie zjadłam dwie kromki razowca z serem białym i z dżemem, na drugie śniadanie dwie mandarynki, a teraz szykuję obiadek - barszcz czerwony z uszkami z kapustą i grzybami. A co dalej? Zobaczę, na co mnie fantazja poniesie Ale na pewno będzie zdrowo
-
Odp: Sięgnęłam dna - teraz może być tylko lepiej!
Nie mam swojego wątku, może kiedyś założę ;p Puki co ja będę tą odwiedzającą
-
Odp: Sięgnęłam dna - teraz może być tylko lepiej!
madzikpol, to bardzo mi miło, zapraszam jak najczęściej
Dzień dobry!
Wczorajszy dzień zdecydowanie na plus - do końca dzielnie się trzymałam. Dziś też ładne śniadanko. A na wadze 0,7 kg mniej Oby tak dalej!
Plan na dziś:
1. 2 kromki razowca z serem białym i dżemem
2. jabłko
3. barszcz czerwony z uszkami
4. 2 mandarynki
5. jogurt naturalny z muesli z rodzynkami
-
Odp: Sięgnęłam dna - teraz może być tylko lepiej!
Sama robiłaś musli, czy kupne? Ze sklepu to bomba kaloryczna z toną cukru, i lepiej nie jeść węglowodanów na noc. To tak na poprawę przemiany materii 0,7 to świetny spadek! Mi niestety idzie wolniej niżbym chciała, ale idzie ;p
-
Odp: Sięgnęłam dna - teraz może być tylko lepiej!
Witaj
Początkowo jak czytałam Twój wpis, pomyślałam sobie, fajnie, mądrze pisze, założenia optymalne i zdrowe. Ale jak zobaczyłam Twoje menu to coś mi nie spasowało. Według mnie jest tego za mało. Doświadczenie mówi mi, ze długo tak możesz nie pociągnąć.... Nie wiem co prawda jakie to są porcje ale i tak wydaje mi się mało. W dodatku dużo węgli, bon i dźem i owoce i musli i biała mąką w uszkach.... a w ogóle nie ma mięsa, czy jesteś wegetarianka? Ja bym zwiększyła jedzenie i stopniowo przyzwyczajała organizm do zmian, w ten sposób organizm nie przywyknie, tylko ciągle będzie miał deficyt. Bo o to chodzi w diecie, żeby był deficyt kaloryczny. Polecam sprawdzić sobie w kalkulatorze zapotrzebowania energetycznego, jaki Ty masz i ująć te 300 kcal. Po jakimś czasie ująć więcej, później wprowadzić ruch, ale też stopniowo, powoli.... Jeśli nie chcesz nabawić się efektu jojo i rozregulowanego metabolizmu, polecam uzbroić się w cierpliwość, bo taki optymalne spadek to jest 0,5 do max 1 kg tygodniowo!. A jeśli brakuje Ci nie wiem sił, czy choćby wiedzy z zakresu dietetyki, co jak i kiedy....to wtedy faktycznie lepiej wybrać się do dietetyka nie zapominając o tym co napisałaś, ze wszystko zależy od Ciebie Nie chcę się wymądrzać, bo nie jestem specjalistą, ale bazując na doświadczeniu własnych, uwagach trenerów z siłowni, takie mam zdanie. Możesz z tego skorzystać lub nie, decyzja należy do Ciebie, ja Ci w każdym bądź razie życzę powodzenia. Masz fajną motywację i bije od Ciebie samozaparcie. Z takim nastawieniem nie może się nie udać!!!!
-
Odp: Sięgnęłam dna - teraz może być tylko lepiej!
madzikpol, niestety kupne muesli, rzeczywiście masz rację, spojrzałam na skład kaloryczny i się przeraziłam. Wobec tego zjem coś innego zamiast tego nieszczęsnego muesli
awersja, witaj! Bardzo dziękuję za Twoje rady. Nie, nie jestem wegetarianką, tak jakoś wyszło Masz rację, muszę zwiększyć ilość jedzenia, w porównaniu do tego co jadłam do tej pory i tak będzie tego znacznie mniej. No właśnie nad tym dietetykiem coraz poważniej się zastanawiam, żeby właśnie unikać takich błędów, jak na załączonym obrazku. Byłam na przeróżnych dietach, od skompromitowanej diety Dukana na czele, przez dietę Turbo, po różne inne wymysły i trochę się już pogubiłam. Chyba zapomniałam/nie wiem, jak powinien wyglądać rozsądny dzień prawidłowego żywienia. Może jakieś wskazówki? Byłabym wdzięczna!
Po tym, co napisała awersja (jeszcze raz dziękuję!) zdałam sobie sprawę, że rzeczywiście moje menu powinno wyglądać zupełnie inaczej. Ale czuję się jak dziecko we mgle, po przeróżnych dietach (niekoniecznie zdrowych i rozsądnych), a później kompletnym obżarstwu, muszę znaleźć złoty środek. Dziewczyny, pomocy!
-
Odp: Sięgnęłam dna - teraz może być tylko lepiej!
Idź do tego dietetyka i będziesz nas pouczać potem ;d Ja nie wyeliminowałam generalnie "złych" pokarmów. Np zamiast zwykłego sera żółtego kupuję grana padano albo cheddar, owszem tłuste, ale za to używam mniej bo są one intensywne w smaku, dziś na śniadanie naleśniki na razowej mące z kakao i dżemem malinowym. Dziś dojedzony kapuśniak z kawałkiem kiełbasy. Lepiej sobie zdrowo dawkować niż ryzykować napad głodu na cokolwiek ;p Trzeba też obczaić i powymyślać słodkie desery. Ja w domu nie używam teraz cukru, ale na dzień babci i dziadka zeżarłam babeczkę i inne zło. Odkrywam powoli tajemnice zup kremów, trzeba tez pamiętać, że tłuszcze są potrzebne, w nich rozpuszczają się witaminy. Przeczytałam też ze tłuszcz na brzuchu rośnie od nadmiaru węglowodanów a nie od tłuszczów zwierzęcych i roślinnych? Awersja ma rację co to ilości jedzenia, nie możesz czuć się głodna, najlepiej unikać przetworzonych produktów. Pamiętam reklamę płatków light "Jedz nasze płatki i jeden inny posiłek dziennie, a będziesz piękna i szczupła", czy jakoś tak. Czyli dwa posiłki dziennie, nie wierzmy reklamom, płatki kukurydziane też niet, sztuczne słodziki niet, sport tak!
-
Odp: Sięgnęłam dna - teraz może być tylko lepiej!
madzikpol, ja też jestem za tym, żeby niczego sobie nie zabraniać, tylko dawkować w odpowiednich ilościach, bo tak jak mówisz, później złapie nas wilczy głód. Sport... Kiedyś nie mogłam bez niego żyć, teraz - wręcz przeciwnie :/ Ale małymi kroczkami, wierzę, że i do sportu wrócę.
Witam wieczorową porą Dzisiejsze menu wyglądało tak:
1. 2 kromki razowca z serem białym chudym i dżemem
2. zupa fasolowa
3. kromka chleba domowej roboty z plasterkiem wędliny
4. jabłko
5. 2 kromki chleba razowego z wędliną i ogórkiem konserwowym
6. serek wiejski lekki
Nie popisałam się dzisiaj za bardzo, zdaję sobie z tego sprawę. Za dużo chleba, za mało warzyw i w ogóle jakoś tak ni w pięć, ni w dziewięć. Ale wychodzę z założenia, że nie ma co ściemniać przed samą sobą, jak napiszę naprawdę co zjadłam, to będę miała motywację, żeby więcej nie popełniać takich wpadek.
Na swoją obronę mam tylko to, że byłam u Taty i poczęstował mnie fasolówką i chlebem z wędliną, pieczonym przez moją siostrę.
Powiem Wam, że o dziwo nie chodzę głodna. Może organizm "żywi się" moimi zwałami tłuszczu? A myślałam, że mam tak rozciągnięty żołądek, że będę non stop "na głodzie"!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki