Teraz mam 59.5 kg. To super, biorąc pod uwagę to ile jem ostatnio. Teraz z kolei tak mi się stres objawia, że non-stop coś jem... Okropne. No i nie chodzę na siłownię, nie mam czasu(( Planuję się pofatygować w sobotę, nadal wierzę, że uda się schudnąć, chociaż czytając to forum, to to jest głupia nadzieja. Eh.

Dzisiaj na razie tylko płatki z mlekiem. Za to wczoraj do nocy sie zażerałam, w czasie meczu i po nim, z rozpaczy. Ale to tylko głupia wymówka, wiem.
Jeszcze palnują sałatkę kalafiorową, a potem nie wiem Mam nadzieję, że nie jakieś mega żarcie...