-
Dzień dobry kochane 
Fajnie, że ktoś do mnie zagląda
Razem zawsze łatwiej !!!!!!
Zaczęłam kopenhagą-ale po 10 dniach zrezygniowałam.Po prostu mój tryb życia, rodzaj pracy nie pozwala mi na trzymanie się jej- jak przychodze z pracy to nie miałam czasu i siły na gotowanie mięska, a w pracy na jedzenie wszystkich tych specjałów. Poza tym, przyznam się Wam do jednej rzeczy- trochę mi głupio przed moimi współlokatorami, takie wielkie gotowania urządzać. Nie chciałam się im przyznawać do diety. Wolę ją trzymać w tajemnicy 
I zjadam sobie ok. 700 kcal dziennie, łykam pu-erh w tabletkach (bo jej smaku nie cierpię
) Wiem, że 700 to za mało, ale...kurcze...aż głupio- nie mam czasu w ciągu dnia na jedonko. Coś sobie zjem w pracy, a jak przychodze do domku, jest już po 18 to nie chcę nic jeść. Boję się, że mój metabolizm doszedł do momentu, w którym owiedział: stop kochana, teraz to ja zaczynam sobie robić zapasy na chude czasy.
A co do dietki to ostatnio jem gotowane warzywa z sosem z torebki (serowy). Wiem, ze może ten sos nie za zdrowy, ale w sumie to kcal ma mało a pyszne jak nie wiem co
i syci strasznie. Paczka jakiejś mieszanki to max 200 kcal. Troszkę sosu- powiedzmy jakieś 150 . 350 kcal, a czuję się jakbym zjadła słonia. Poza tym wcinam jeszce pieczywko chrupkie z pomidorkami koktajlowymi......jakbym w ciąży była albo co....mam ciąg na pomidorki koktajlowe i same pomidorki bym jadła 
GOSIACZKU-U mnie też waga stoi, ale nie damy się!!!!Jak sobie pomyślę, jakie będziemy czadowe laseczki za jakiś czas...to drżyjcie wszyscy 
Zawsze jest taki moment niestety, że waga jak stoi tak stoi...ale mam nadzieję, że przetrzymamy 
Wszystkim Wam dziękuję za słowa otuchy!!!Na razie wracam do pracy, ale będe się jeszce meldować 
Buziolki!!!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki