Witajcie!

No i rozpoczyna się kolejny dzień U mnie słoneczko nieśmiało próbuje przebić się przez chmury, ale nie wiem czy jest na tyle zdeterminowane.
Ja już jestem po śniadaniu, najedzona i zadowolona. Tylko nie wyspałam się i powieki mi od czasu do czasu opadają

Edyta1988 widzę, że dotyka ten problem coraz większej ilości odchudzających. To takie błędne koło. Najpierw odmawiasz sobie wszystkiego, cieszysz się z kolejnego utraconego kilograma, a potem twoja psychika już dalej nie wytrzymuje... No i tak jak piszesz - otwierasz lodówkę i myślisz "nie wolno, nie wolno" i pochłaniasz wszystko co widzisz. Mnie potem zastanawia, jak człowiek jest w stanie w krótkim czasie zjeść tak wiele rzeczy I jeszcze żałuje, że nic już nie zje, bo nie może - gdyż jego żołądek jest za ciasny... STRASZNE! Powiem Ci, że na sukces jest tylko jedna metoda - NIE MYŚLEĆ o jedzeniu i cieszyć się z energii, która akumuluje się w nas dzięki ćwiczenią. Innej drogi nie ma... Im więcej będziesz myśła o tym, czego musisz sobie odmówić - tym mniejsze szanse powodzenia...

Cattibrie No "nie zbadane są" :P Dzięki za wizytę, kibiców nam teraz bardzo potrzeba Ja nienawidzę biegać! Nie mam pojęcia jak Ty wytrzymujesz takie dystanse, no chyba, że truchcikiem sobie biegasz... Moje największe zmartwienie to UDA i brzuchol :P Wszystko co słodki idzie mi w te partie. Dupkę mam nie za małą, ale bardzo pociągającą No właśnie, te moje witaminy to kosztują fortunę! Ja też przez ostatnie pół roku tłusto nie jadłam (no oprócz Pragi, gdzie zajadałam się knedliczkami :P) Słodycze to też moja zmora. Potrafię żyć bez nich i rok, a potem jeść je bez opamiętania. Tyle dobrze, że mój Pluszak wymyślił sobie, że ich nie lubi i nie je od 2 lat (wariat). Owoce lubię nawet i zebrane, ale teraz między nami jest ogromne bariera - finansowa... To w zimę już tańsze były (poważnie!)

No to mamy już tylko 55 kochane