-
dziwczyny....
Uwaga!!!!!!!!!!!
weszłam na wagę i jest 65!!!!!!!!!!
mimo, że w zeszłym tygodniu miałam dwa dni po 1500 i jeden taki, że nawet nie liczyłam ---> złamałam zasady, żeby pokazać rodzinie, że nie grozi mi anoreksja (wiecie te wszystkie ciotki przerażone artykułami w różnych szmatławcach) i nie chciałam robić przykrości babci, która miała urodziny. najadłam się tortu i różnych ciast. potem aż mnie bolał brzuch z przeżarcia i musiałam pić miętę. było wszystko pyszne, ale potem nie mogłam się ruszać. to paskudne uczucie.
reasumując nie było warto, nie polecam i nie zamierzam powtarzać.
dołożyłam do brzuszków (których robię już więcej niż na początku) ćwiczonka na uda i pośladki. staram się, żeby weszło mi to w krew. no bo co z tego, że schudłam jak nadal mam tłuszczyk na brzuchu, udach i tyłku. chcę go wywalić i zastąpić mięśniami.
już mam wizję płaskiego, umięśnionego brzuszka. kiedy dojdę do ideału zamierzam przekuć sobie w nagrodę pępek. 
cieszę się, że moja pisanina może kogoś zmotywować.
a'propos znalazłam fajne słodkie i względnie mało kaloryczne batoniki corny w formie takiej jakby kanapki z czekoladą, albo z masą mleczną 140 kcal na baton i niebo w gębie. i jeszcze ryż na mleku bakomy "pysio" 100 kcal w 100 g opakowanie ma 175g i są dwie wersje z czekoladą i wanilią. na takie drobne grzechy i małe przyjemności sobie pozwalam. bo dieta to nie ma być jakaś katorga tylko droga do celu, której nie należy sobie niepotrzebnie utrudniać. 
bądźmy dzielne i wytrwałe czego sobie i wam życzę.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki