-
A tak u mnie idzie, że wczoraj byłam "be" i nie ćwiczyłam :P i cały jeden przećwiczony dzień A6W w plecy :p W zasadzie to udaje mi się na razie co drugi dzień, ale to i tak dobrze jak na mnie ;)
Co do diety - ze mną to jest jakoś tak bardzo dziwnie. Jak się odchudzam - nawet jak to nie jest konkretna dieta - to jedzenie mam gdzieś, cośtam sobie zdrowego skubnę, o jedzieniu nie myśle prawie w ogóle. Natomiast jak sobie popuszczam, to na całogo, opycham się i opycham i cały czas mnie takie "wieczorne apetyty" dopadają. Więc problem jest w tym, że jak sobie konkretnego jadłospisu skądś nie znajdę, to stopniowo: tu dodam, tam dodam, aż w końcu wszystko się sypie :p Dlatego dzięki dietom mam nadzieję sobie wyrobić odpowiednie nawyki - nawet troche mi się to udaje.No i wiadomo, że łatwiej się trzymać gotowego jadłospisu :] Jeśli chodzi o pieczywko, to jakiś czas temu udało mi sie przestawić rodzinkę na grahamki i pełnoziarniste i inne takie, co uważam za swój wielki sukces - szczególnie jeśli chodzi o ojca, który nie mogł sobie wyobrazić kolacji bez białej buły z serem :p
poza tym tak mi wygodniej, nie musze myślec co by tu dzisiaj zjeść, a że bardzo lubie gotować... a w gotowych dietach mozna znaleźć sporo ciekawych, nie znanych wcześniej przepisów (bo u mnie w domu to się w kółko to samo je i już mi zbrzydły schaboszczaki i mielone z ziemniakami :> )
znowu się rozpisałam :p nic, idę poćwiczyć ;] i dzięki za odwiedziny u mnie :]
がんばれ!
-
Rzeczywiście Pgosiu jakoś dziwnie u Ciebie to wygląda - u mnie jest wręcz przeciwnie - kiedy mówię sobie, że zaczynam dietę - wtedy dopiero zaczynam jeść. Dlatego też teraz nie nazywam tego odchudzaniem, tylko po prostu zmianą odżywiania - na zdrowsze
Dziś waga pokazała 70.4 kg. Troszkę dużo, liczyłam na równe 70... A może troszke za dużo jem? Na śniadanko - musli w mleczkiem i rodzynkami (Fitness są juz polane jogurtem - gratulacje dla kogoś, kto to wymyślił - pyyycha), ale dodatkowo jedną pełnoziarnistą bułeczkę z serkiem kanapkowym... Zawsze wydawało mi się, że śniadanie powinno być obfite... Może powinnam stopniowo je ograniczać - może teraz np. do tego musli pół bułeczki rano zamiast całej?
Ale kolejna pychotka kupiona - herbata Bio-Active Pu-Erh o smaku owoców leśnych z sokiem. Mniam, mniam.
-
Dzisiejszy dzień nie należy do najlepszych. Ogólnie jakoś nic mi się nie chce. Oprócz jedzenia. Zjadłam już na śniadanie bułkę z serkiem, później między zajęciami kolejne, dwie ciemne bułki... 3 plasterki żółtego sera... Teraz robię obiad - gotuję ryż dziki z białym... Zastój w wadze. Jestem zrezygnowana...
-
Nie tylko ty tak masz. Ja dzisiaj dostałam nowa wagę i ważę na niej 1 kg więcej niż przed dieta na starej. Poza tym pożarłam 4 naleśniki. A przedwczoraj łazanki. Ale w limicie kcal się mieszczę.. hm.
Co do śniadania z poprzedniego psta.. wydaje mi się że lepiej zjeść więcej na śniadanie, niż później. Co do tych płatków z mlekiem i bułki.. chyba zalezy jak dużo płatków i jak duża buła :] Może faktycznie troszkę za dużo węgli... Liczyłaś ile to miało kcal? Moje śniadania mają najwięcej 450 - tak się przestawiłam, że śniadania w moim jadłospisie są najbardziej kaloryczne (oczywiście wtedy kiedy nie jesm łazanek i naleśników ;). Tak więc solidaryzuję się z tobą w nastroju beznadziejno-jedzeniowo-wagowym. Eh. ;)
(ale i tak damy radę :> )
がんばれ!
-
Nie, koniec. Nie dam się. Choćby nie wiem co. Kupiłam otręby pszenne - zjadłam na śniadanie z mlekiem i rodzynkami i dodałam troszkę płatków Fitness - naprawdę można się najeść. Dwie kromki ciemnej bułeczki z serkiem żółtym 9chudym), a na drugie śniadanie truskawki. Musi być dobrze...
Pgosiu - trzymaj się, nie możemy wątpić. Za dużo myślimy.
-
Dziś nie było jednak zbyt dobrze. Zjadłam dużo, poszłam na pyyyszne lody. Ale trudno. Co było, minęło. Jutro wracam. Jeśli po miesiącu nastąpił 3-dniowy kryzys - trudno. Tak musiało być. Dziś już tylko czerwona herbatka i to wszystko. I od jutra znowu dietka. Ale muszę się przekonać do jedzenia mięsa - ostatnio nie mogłam nawet na nie patrzeć (przez 2 tygodnie), ale postaram się wrócić do niego - myślę, że warto je jeść - pieczone, duszone, gotowane... daje jednak dużo energii. Jutro się zważe i pewnie się załamię, a nie wolno mi... Zrobię wszystko, co w mojej mocy. Dla siebie...
-
3 dni kryzysu po całym miesiącu to imo rewelacyjny wynik, wziąwszy pod uwagę że ja miałam takie 3 dni w ciągu dziesięciu :] Dobrze, ze determinacja cię nie opuszcza, bo chyba najgorsze w odchudzaniu to spocząć na laurach :>
がんばれ!
-
Jestem. Wczoraj miałam wysoką gorączkę, cały dzień spałam, w ciągu dnia zjadłam kilka sucharków, piłam rumianek. Coś okropnego... To podobno grypa jelitowa - nie wiem. Prawie cała moja Rodzina to miała, więc bardzo prawdopodobne... Dziś jadłam sucharki i angielkę, piłam rumianek i miętę.
Brzuszek płaski, ale zdecydowanie wolałabym to osiągnąć ograniczając jedzenie, a nie podczas choroby...
Choć może w poniedziałek pojawi się 6 na początku, zobaczymy.
Muszę się uczyć, ale nie idzie mi to za bardzo... Słaba jestem.
Nie mogę doczekać się wakacji, jeszcze tylko tydzień...
-
Dzień dobry wszystkim,
Ufff, już dobrze... Zjadłam sobie normalne śniadanko - bułeczkę żytnią z ziarnami z różnymi serkami, wypiłam kawkę, a teraz czas na czerwoną herbatkę (Bio-Active malinowa z sokiem).
Z niecierpliwością oczekuję na poniedziałek i ważenie - hmmm... marzę sobie o 6
Teraz już muszę lecieć, nauczka czeka.
Oj, ale ze mnie leń.
Pozdrawiam
-
69.5!
Ależ się cieszę. Aż nie dowierzam tej wadze. Połowa drogi za mną...
Pilnuję się, jem dużo owoców, warzywek... Ostatnio fasolkę szparagową - a dziś na obiadek będzie bób i młode ziemniaczki
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki