Hej kochane.
Rok temu udalo mi sie schudnac do 55 kg z +/- 61 kg, i mniej wiecej do pazdziernika nic sie z waga nie dzialo. Niestety pozniej mialam sporo spraw na glowie i zaczelam, niczym odkurzacz, wciagac przerozne smieci w postaci batonow, pizzy, buleczek... Efekt - dzis waze 63 kg i zle mi, rowniez dlatego, ze mam bystrych znajomych i nie da sie ukryc, ze wygladam gorzej. Ja wiem, ze sa wieksze tragedie ale przy budowie ciala typu gruszka te dodatkowe kg natychmiast widac... wiecie gdzie.
I tak znowu zaczynam odchudzanie. Juz sie na nowow oswoilam z rowerem i pedaluje sobie ostro ale z jedzeniem jest ciagle problem. Musze sie przestawic na tryb dietetyczny a ciezko mi jakos.
Czy ktos moze pozadnie kopnac wnie w tyl cobym mogla porzadnie wystartowac? Prooooooszeeeeeeeee![]()
Zakładki