teraz Cię mocnomocno pocieszę- ja się chwalę 157 cm, higienistka kiedyś próbowała mi wmówić 160. już się nie mierzę, bo chyba już nie rosnę, a jkabym tak jeszcze dodała kilka cm, to ten tutejszy licznik BMI by mi powiedział, że mam wagę prawidłową bo teraz wg niego mam 6 kg nadwagi tylko...


o tak, być szczęśliwa.
najważniejsze do tego szczęścia jest dobre czucie się w sobie. bo- jak już miałam okazję sprawdzić- życie wcale się tak diametralnie nie zmienia po zrzuceniu nawet 15 kilosów. a i wtedy można czuć się gorzej. bo trzeba się odchudzać z głową i uważać na tą głowę, niestety.

moja metoda to jedzenie w okolicach tysiączka. nie bardzo mi się to udaje ostatnio,bo jem...mniej! nawet w dniu z miniimprezką urodzinową i lodami osiągnęłam jedynie 931,1 kcal. także naprawdę się da. z kolei dzisiaj mam na koncie 624 kalorie i nic więcej nie będzie. chyba, że woda lub herbatka rooibos.

ja ogólnie nigdy dużo nie jem, a jednak ta waga lubi być zbyt wysoka. więc jeśli chcę zrzucić, to muszę naprawdę ograniczyć. ale myślę, że każdy musi znaleźć metodę odpowiednią dla siebie.

ale przede wszystkim- odchudzanie nie może stać się najważniejszą rzeczą na świecie, bo stąd już blisko do przesady. (wiem po sobie, co było te dwa lata temu...)
rób inne rzeczy, znajduj sobie zajęcia. a pomiędzy nimi jeść mądrze i zdrowo


życzę powodzenia i pewnie będę do Ciebie zaglądać, tylko dawaj znać, co u Ciebie