też bym się poruszała, ale jakoś próżność (tak to tylko nazwę, bo niezupelnie za próżność to uważam, ale ładnie brzmi ) słabsza od lenistwa...


bieganie mnie nigdy nie fascynowało, z roweru boli pupa, na basen się nie mogę zmobilizować, na aerobiki przeróżne jużjuż mialam iść, i to dawno, ale jakoś nie wyszło (no, trochę się boję ). nawet nie chodzę codziennie po sklepach w poszukiwaniu kosmetyków, bo wolę sobie znaleźć w katalogu i sama zamówić
a i stres nt. studiów ruchem nie jest. ponadto w stresie doskonale mi się je- mam ściśnięty żołądek, ale odczuwam to jak bardzo silny głód... eh.