Dziewczyny!!! Szczególnie mamy małych i średnich dzieci - jak sobie radzicie z trzymaniem linii

Moją największą zmorą są WIECZORY. Wracam z pracy i jestem zmęczona. W domu muszę jeszcze często dokończyć coś albo przygotować na następny dzień w pracy...

No i odbieram dziecko z przedszkola i wracam do domciu. Jak mam siłę, to wychodzę z małą na spacer, bawię się, trochę sprzątam, trochę gotuję.

Potem przychodzi wieczór...mała zasypia koło 21. A ja albo muszę coś pisać na kompie i urozmaicam sobie pisanie podżeraniem, albo nudzę się totalnie i żrę z tych nudów.

Rady typu: wyjdź do kogoś, zaproś koleżanki raczej odpadają, bo mam kilkulatka i nie mogę sobie tak po prostu wyjść jak dziecko śpi...

A najgorsze są te właśnie późnowieczorne godziny. Chodzę spać koło 23-24, a przez ten czas można zeżreć naprawdę DUŻO, uwierzcie mi