Oj kurde, a ja jem z nudów głównie, co uważam, jest najbardziej żałosne. Nie jestem smutna ani zestresowana, ale myślę, że "coś bym pożarła" i znów nie umiem od tego uciec. Zapycham się, a potem załamuję ręce nad głupotą. Przynajmniej minęło mi nastawienie "dieta nie ma sensu" i ciągnę to, choć coraz trudniej Ale mnie naszło na nocne rozmyślania Wbrew pozorom humor mam dziś wyśmienity Czego i Tobie życzę. Może zawirusuję Ci wątek 'hurraoptymizmem'? Mam nadzieję, że posiadam taką moc