-
2 h na rowerku (naprawiłam go! cała upaćkałam sie w smarze, ale naprawiłam :)), i mam nadzieję później jeszcze zrobić trochę :)
a dziś, chyba w ramach małej pokuty za katarzynki, dzień taki wodnikowy bardziej - zjadłam bułkę na śniadanie, ale teraz sama woda i mandarynki :)
-
tak więc czwarty tydzień diety zakończyłam jeszcze dwiema godzinami na rowerku i miseczką płatków fitness :)
żebym miała taki zapał do brzuszków jak do rowerka :roll:
podsumowując: 10,5 h ćwiczeń w tym tygodniu
i słodyczowe wpadki..., ale, byle do przodu :D
-
czekoladoholiczka na pewno wszystko spaliłaś!!!
a jakie plany na swieta? w sensie rowerkowym i jedzeniowym?
-
PIĄTY TYDZIEŃ DIETY
moje plany na święta wyglądają następująco :)
rowerek w domu (w sensie w Ostródzie) też mam, więc z tym nie będzie problemu, a ze świątecznego jedzenia to najbardziej lubię barszcz z uszkami i pierogi (chociaż zazwyczaj tak się napcham barszczem, że już nic innego nie jem ;)), więc nie powinno być problemu :)
aha, co do słodkości, to skusi mnie chyba tylko moje ukochane ciasto toffi (ale to najprawdopodobniej ja bym musiała je zrobić ;)), więc większych problemów nie przewiduję :) i, oczywiście jak zwykle tony mandarynek - tata zawsze kupuje przynajmniej skrzynkę ze względu na mnie i na moją siostrę :D
-
a ja z kolei koniecznie karpika strzelę ;) no, może skuszę się na ciastka korzenne albo marcepanowe, jak beda...
-
ciasteczka marcepanowe i korzenne...mhm...jak to smacznie brzmi :)
-
ha, a ja właśnie spalilam 240 kalorii - 2 godziny śpiewania z uczennicą. ;)
Korzenne ciastka, mniam! Ale nie nakrecam sie... :)
-
jestem na siebie strasznie ZŁA!
:evil:
zjadłam dziś snickersa :evil:
nie mogę sobie darować, już tak ładnie mi szło :evil:
jestem bardzo, bardzo ZŁA :evil:
-
a snickers ile kalorii ma?
ja dzis 200 g twarogu, 60 g camemberta, 30 g pomidorkow, kawa z mlekiem, coca cola, mandarynka.
-
no to ładnie dietkujesz...mi się posypała dieta, i nawet nie wiem sama czemu, jestem tylko na siebie strasznie zła...
ja dziś zjadłam dwie parówki z bułką grahamką, kilka mandarynek i nieszczęsnego snickersa (ok. 300 kcal)...a jak szłam do sklepu po batona, to czułam się jak ćpun na głodzie :lol:
mam nadzieję, że się poprawię...może wejście na wagę mnie zmotywuje, chociaż nie wiem, czy akurat motywacji potrzebuję, bo zmotywowana do schudnięcia jestem cały czas...ech, sama nie wiem co się dzieje ze mną...