Raczej nie dojadam z nudów. Kiedyś tak było, ale na diecie się od tego bez problemu powstrzymuję. Myślę, że ta weekendowa nadwyżka kalorii pochodzi z jednego posiłku, który zjadam między śniadankiem a obiadem. Nie biorę drugiego sniadania do szkoły, więc od 7 do 14 nic nie jem. W domu tyle czasu bez jedzonka nie wytrzymuję i zawsze coś tam podjem. Ale nigdy ponad tysiak.