zyję. nawet nie wiecie jaką czuję ulgę. przez dwa tygodnie męczyłam sie z badaniami w róznych instytucjach. oczywiście nici z tego wychodziły bo albo nie odbierali telefonów, albo mne olewali i w umówionym dniu cos m wypadało. drżałam co bedzie jak szef sie dowie że to tak pod górę a dzis załatwiłam wszystko w ciagu półgodziny z pomocą współczesnej technologii. i jak zadzwonił szef błyszczałam. :))))))
no i z czystym symieniem moge zabrac sie do pisania. i goscinnego wykładu dla studentów 3 marca.
:) troche wiecej dzis zjadłam (po wczorajszym płynnym dniu wszystko wydaje ogromna iloscią)
w lublinie zapanowała syberia. wiatr mrozi wszystko. snieg atakuje! brrrrr...