Witam zmęczona i cała piekąca
Właśnie wróciłam ze wsi hehe. Rodzice przyjechali po mnie o 9 rano i pojechaliśmy na działkę. Jestem padnięta totalnie ale zadowolona. Zaraz pójdę się wykąpać, na razie nie mam siły i zaległam w fotelu. Wyrwałam wszystkie chwasty z rabatek mojej mamy. Bolą mnie ręce, plecy, wszystko ale było fajnie. Ojciec przygotowywał podsypkę pod fundamenty domku a ja walczyłam z zieleniną. Nawet nie sądziłam, że to tak wkręca. Wiecie... jestem taką typową dziewczyną z miasta heheheh. Zjadłam dziś serek wiejski z ogóreczkiem konserwowym i trzema pieczywkami Sonko żytnimi. Mały jogurt Fruttis na drugie śniadanko. No i na obiadek mięsko z grilla. miał być tylko kurczak ale skusiłam się też na karkóweczkę. Wg moich wyliczeń to wszystko zmieściło się w limicie. tylko piwko było nadliczbowe Ale zasłużone Nie wiem jak dziś będę spała bo spaliłam się strasznie na słońcu mimo, że smarowałam się na maksa balsamami. No nic... przeżyję to a w poniedziałek pójdę sobie wszystko wyrównać w solarium. Dawno mi się nie zdarzyło tak się ostro poruszać i zmęczyć ale efekty są imponujące. I chyba trochę sadełka na tym słoneczku wytopiłam
Natalia dzięki za to, że tak mnie ostro bronisz:* Wiem, że kilka piwkowych wtop mam za sobą ale i tak jestem zadowolona z ubytku mojego ciałka. Wiem z doświadczenia, mojego własnego, że dużo łatwiej gubi sie kilogramy ważąc na początku siedem czy osiem dych niż kiedy zaczyna się od nadwagi generalnie niedużej. Wtedy już nie jest tak łatwo. Lecę pod prysznic. I jeszcze dziś mnie Weiderek czeka