Witam dziewczynki..
Na wstępie wielkie dzięki za to, że pamiętacie o mnie. Nata pytasz czy panna Joanna znów wymiękła. Dokładnie tak. Moje dietkowanie nieistnieje. Nie mogę się zmobilizować absolutnie. Jak już w tygodniu w miarę się trzymam, to w weekend totalna porażka. Teraz jeszcze dodatkowo mam @, więc nie mogę się sama wypędzić z kuchni. No chyba, że z pełnym talerzem. Latam też ostatnio i załatwiam mnóstwo spraw, i nie chce mi się nawet myśleć o rozsądnym jedzeniu. Kupiłam autko a biurokracja jest niestety straszna. Ale cały czas siedzi mi w głowie, że niedługo zrobi się ciepło i miło by było założyć na siebie coś małego i dobrze w tym wyglądać. Liczę na to, że marzec będzie przełomowy. W zeszłym roku też zaczynałam od marca i dałam radę. Zresztą nie będę miała pieniążków na grzeszenie. Zacznę robić zakupy raz w tygodniu bo w końcu będę mogła bez proszenia kogokolwiek pojechać sobie do marketu, więc będzie mi łatwiej z góry planować co zjem. Nie będę pić alkoholu bo to nie sprzyja jeżdżeniu a od jeżdżenia nikt mnie nie odwiedzie przez najbliższe trochę czasu. Wiadomo jaki szał w głowie robi pierwszy w życiu samochód
Buziaki ogromne dziewczynki i trzymajcie za mnie kciuki proszę, żebym się w końcu zabrała za porządne dietkowanie:*