Motywacja jest bardzo ważna. Ale dla mnie najważniejsze jest aby siebie akceptować. I nie chodzi mi o to, że mam zaakceptować swoje lenistwo czy obżarstwo ale o to żeby nie szukać za wszelką cenę akceptacji wśród otaczających nas ludzi. Sama muszę pogodzić się z tym kim jestem, czego w życiu dokonałam, że nie mam wpływu na to co już było a mogę zmienić to co mnie czeka. Szi nie myśl, że dojście do ,,jako-takiej" równowagi był dla mnie procesem łatwym i szybkim. Zajęło mi to jakieś 20 lat. W rodzinie zawsze czułam się gorsza, bo moje rodzeństwo dawało moim rodzicom powody do dumy i pochwalenia się u cioci na imieninach. Ja byłam ta głupsza, ale za to bardziej samodzielna, zawsze dawałam sobie radę itd. Więc nie potrzebowałam w/g rodziców uwagi i wsparcia. Jak wyszłam za mąż, mój mąż tak bardzo mnie kocha i akceptuje, że nie przeszkadzało mu że mam rozmiary słonia. Bo zajadałam swoje obawy i lęki i oczywiście ciągły brak dowartościowania ze strony rodziny. Ale równo dwa lata temu powiedziałam sobie stop. Sama zaczęłam siebie dowartościowywać. Zaczęłam się odchudzać - schudłam 18 kg (2-3 nadrobiłam ) poszłam na studia i zaczęłam wymagać, zaczęłam mówić JA, MNIE, a nie tylko inni, innym, wszystkim. Przestałam się martwić, czy mnie ktoś lubi czy nie, czy się podobam czy nie. Wszystko co robię robię dla siebie. Jak się komuś coś nie podoba to niech spada. Także Szi pokochaj siebie, uwierz w siebie! Żądaj dla siebie od życia wszystkiego czego pragniesz i walcz o to! Nawet jeśli patrząc w lustro widzisz grubaska to nie łam się! powiedz sobie : dzisiaj możliwe, że nie jestem w formie ale będę !!!!! nadejdzie ten czas i będzie super!!!Ja w ciebie wierzę! Buziaczki