Strona 1 z 7 1 2 3 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 62

Wątek: to be FIT is sooooooooo SWEET ;] 07.05-14.07

  1. #1
    Guest

    Domyślnie to be FIT is sooooooooo SWEET ;] 07.05-14.07


    Jeśli to forum mi nie pomoże to się poddaję. Nazbieram na odsysanie tłuszczu albo znajdę dobrego psychologa, który sprawi, że zaakceptuję siebie taką jaką jestem, a to nie łatwe zwłaszcza gdy wciąż pamietam siebie ważącą 56kg . Nie pamiętam natomiast jak wyglądają moje obojczyki, jak to jest oprzeć rękę na biodrze i poczuć pod nią kość a nie nagromadzone sadło no i wkońcu nie pamiętam jak to jest mieć na sobie cholernie obcisłą bluzkę i jeszcze bardziej obcisłe spodnie i świetnie w nich wyglądać. Teraz chodze w szlafroku od rana do wieczora,unikam wyjść na imprezę, bo chce mi się płakać jak widzę chude dziewczyny i śliniących sie na ich widok facetów. Sama kiedyś byłam jedną z nich, dlatego to tak boli. Nawet z przyjaciółkami spotykam się jak najrzadziej, sama pamiętam jak to kiedyś osądzałyśmy kogoś za to, że się tak "zapuścił"[=przytył], więc co teraz mogą myśleć o mnie, jeśli nie to samo Wstydzę się pokazywać ludziom, którzy pamiętają mnie jako tą szczuplutką, jak mi przed nimi wstyyyyyyyyyyyyyyyd
    Najbardziej jednak jest mi wstyd, że jestem taka słaba, nie potrafię walczyć, poddaję się przy każdej małej wpadce.Każda moja diet ma być perfekcyjna od startu do mety, a każdy nadprogramowy kęs uznaję za totalną klapę.A przecież dziś nie ma ideałów, nie licząc tych na okładkach magazynów ,przy okazji poprawionych komputerowo.

    to tak drogą wstępu. Mam zamiar pisać tu też o sobie, nie tylko o tym co jem, bo w głebi duszy czuję ,że żródło nadprogramowych kilogramów leży gdzieś w szarych zakamarkach mojej psyche, może gdy wydobędę to na świato dzienne, moje problemy znikną...?.....może..?

    Tak więc postanowione --> zaczynam od 07.05 [po tygodniu obżarstwa, teraz kończę paczkę ptasiego mleczka i przysięgam to ostatnie przetworzone słodkie ohydztwo do dnia moich 20urodzin, kiedy to zjem wielki kawał czekoladowego tortu w zamian za trudy jakie poniosłam i w ramach nagrody za zgubione kilogramy :P ]

    teraz trochę "suchych danych"
    Natalia, lat 19, wzrost 170cm, waga70kg, otyłość typowo brzuszna [tzw jabłko]. wymiarów nie podaję, bo nic mi one nie mówią.

    I wreszcie cel -----> min 10kg do 14.07

    a teraz idę na "Gotowe na wszytsko". Jak się napatrzę na te chude tyłki to może nabiorę więcej motywacji do walki




  2. #2
    Loccu jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    08-12-2006
    Posty
    0

    Domyślnie

    Znam (prawie) Twój ból - mam tyle samo wzrostu i też jeszcze niedawno (2 lat temu) ważyłam 55 kg i chodziłam sobie w mini i obcisłych bluzkach. I mogłam pokazywać moje nogi, które są fajne z kształtu, ale trochę mniej fajne z rozmiaru
    Ja się nie potrafię głodzić (1800 kcal to dla mnie już wyrzeczenie), a same ćwiczenia zrobiły ze mnie umięśnioną i wysportowaną osobę, ale niekoniecznie szczupłą. I też patrzę z zazdrością na dziewczyny, które mogą się ładnie ubierać i nie obawiać się, że gdzieś tu albo tam wystaje sadło.
    Ja planuje do 1 lipca wrócić do 55 kg. Będę tu często wpadać do Ciebie, może się będziemy jakoś spierać, bo mamy podobny punkt docelowy.
    Zapraszam do mojego wyścigowego wątku.
    http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=70504

  3. #3
    justvip jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    02-01-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    witam!

    Pozwolę sobie wpadac czasem. A tak dla informacji mam 29 lat, 172 cm, wzrostu i 68 kg, chciałabym jescze schudnać 3 kg a potem jescze ze 2 kg. Czyli wskazniki podobne.

    O moich zmaganiach dietkowych mozna poczytac na wątku : Walcze z kiloskami poraz kolejny!!!Ostatni)
    Bo tak naprawde to po raz ostatni zamierzam się odchudzać, taka moja ostatnia deska ratunku.

    pozdrawiam

  4. #4
    Gofus jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    05-05-2005
    Mieszka w
    Morzyczyn
    Posty
    206

    Domyślnie

    Trzymam kciuki! Ja też zaczynam dzisiaj po długim i bardzo żarłocznym tygodniu a;le nic to . Nie wiedziałam, że w ciągu tygodnia mogę załapać 3 kg! zgroza! Ale od dziś. Zaczynam! Po pierwsze zero ale to absolutne zero słodyczy! I żadnego grilka, kiełbasek itp. Mój cel to 59 kg. Ale do końca maja muszę zgubić tę 3kg (bo jadę do lekarza i mnie objedzie). Szi trzymam kciuki ! razem damy radę!

  5. #5
    Migotka15 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    11-03-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    ja tez bede trzymac kciuki i wpadac bo tez uwazam ze podstawa problemow z odchudzaniem jest psychika... i to w gruncie rzeczy nie kg sa przyczyna naszego zamkniecia w sobie i poczucia beznadzieji...
    musimy sie na wzajem wpedzac w dobry nastroj
    powodzenia <alez bym zjadla ptasiego mleczka :P >

  6. #6
    Guest

    Domyślnie


    Hey dziewczyny, dzięki za wsparcie. BIG KISS for you Postaram się pisać na forum codziennie, mam nadzieje, że dam rade, zwłaszcza że mam cięzkie studia i całe tony do wkucia [zaraz sesjaaaaaa ] ojj, kiepski sobie sobie okres wybrałam na te odchudzanie sesja=stres a stres=żarcie.Ale nic to, damy rade co nie? Dziś zaopatrzyłam się w chrom, może któraś z was stosowała? Pomaga to coś?

    Tak sobie dzisiaj pomyślałam, jak ważne jest w diecie to, żeby ktoś nas wspierał. Może dlatego to forum cieszy się takim "wzięciem". Chyba rzadko która z nas ma oparcie w rodzinie jęsli chodzi o zrzucenie tych wstrętnych kilogramów. No i zawsze lepiej jest pogadać z kimś, kto ma podobny problem albo już się z nim uporał.
    Bardzo bym chciała liczyć na wsparcie "chociaż" mojej mamy. Zapewne ona myśli, że mi takowego udziela, ale czy można wsparciem nazywać komentarze typu "no i znowu obrosłaś sadłem", "gdby nasza Natalia schudła te 10kg też by była łądna", "patrz [na ekranie Daria Widawska z Magdy M.] ona też jest taką kuleczką jak ty teraz". Ręce opadają...może kogoś to mobilizuje, u mnie jest odwrotnie, łamię się wtedy i idę jeść. Ja potrzebuje słów otuchy w stylu 'dasz radę, wierzę w ciebie' i poczucia, że niezależnie jaka jestem -jestem akceptowana. Ale moja mama i jej sposoby na 'zmotywowanie' mnie to temat rzeeeeeeeeka, więc jeszcze pewnie o tym coś więcej napiszę, na początku nie chce was zanudzić Tak w skrócie, to dlatego tu trafiłam, potrzebuję pozytywnego kopa i mam nadzieję , że tu go otrzymam Tak, żeby tyłek aż zabolał

    ZASADY , KTÓRYCH NIE ZŁAMIĘ, CHODŹBY SIĘ WALIŁO I PALIŁO
    jem w granicach 1000-1200kcal , 4 posiłki dziennie
    nie jem po 19
    ćwiczę codziennie, jeśli dam radę to 2 razy dziennie[ sportowa jestem , jeśli oczywiście nie mam doła ]
    zero słodyczy, kotletów, ziemniaków, chleba, białego ryżu
    w poniedziałki robię sobie dzień bez jedzenia, nie wiem czy to dobry pomysł, ale gdzieś wyczytałam, że taki post raz w tygodniu dobrze robi. prawda to?
    myślę pozytywnie 'jestem mądra, silna i wytrwała i na pewno mi sie uda' phiii
    ............to by było na tyle, chyba że sobie coś przypomne, to dopisze

    Loccu trzymam kciuki , już niedużo ci zostało, mam nadzieję, że w wakacje obie będziemy śmigać w miniówkach i pokazywać nogi wyćwiczone, ale za to zgrabne i ładne, bo kto powiedział, że tylko długie i chude są sexy : Moje są niestety dośc krótkie i umięśnione przez te wszystkie ćwiczenia, nigdy nie bedą chude, to chyba też kwestia genów Jednak lepsze mięśnie niż tłuszczyk i cellulitis
    justvip damy radę, trzeba sie wspierać 5kg szybko zleci potem pozostanie tylko cieszyć się zgrabną sylwetką
    Gofus ja to boję się stanąć na wagę po tym całym tygodniu i po wczorajszym ptasim mleczku w ogóle waga mnie przeraża, zapewne zważę się dopiero po 3 tygodniach, strasznie wolno chudnę i boję się, że się zniechęcę, jeśli wskazówka ani drgnie. Słodyczom kategorycznie mówimy NIE :P a grill, hymm moze od czasu do czasu jakieś chude grillowane mięsko ujdzie? trzymam kciuki, pewnie że damy rade
    Migotka15 dzięki migotka, że wpadłaś dokładnie, ja uważam, że mam chyba zbyt niską samoocenę i będę o tym pisać jeszcze[pewnie wtedy, kiedy będę mieć doła, oby nie za często] i to nie jest tak ,że jak schudnę [oby] to nagle wszystkie moje problemy znikną i będę w siódmym niebie, o nie. najpierw muszę sobie poukładać wszystko w głowie i uwolnić się od prau demonów

    uff, się rozpisałam. Obiecuję, że jutro wszyskie Was odwiedze, dziś już padam na twarz a przede mną nauka, nauka i jeszcze raz nauka

    aha, zgodnie z założeniem, dzisiaj nic nie jadłam. Nie czuję głodu, nic dziwnego cały tydzień się równo obżerałam

    Ćwiczenia:
    X 45min basenu
    X1h szybkiego spaceru
    X1h spinningu
    sporo tego, ale ja lubię ćwiczyć....tylko co z tego,skoro jem jak bulimiczka...dlatego KONIEC z tym :P

    Buziaki, do jutra laski

  7. #7
    justvip jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    02-01-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Szi wiem jak jest na studiach, sesja jest w trakcie, a tera jeszcze bede miec obrone magisterki za 1,5 msc. Mam nadzieje ze w twojej rodzinie zmieni się podejscie do motywowania i odchudzania.
    Ales ty zorganizowana i w ogole. Zaplanowała wszystko

    U mnie poki co powolutku, wczoraj przezywałam jakąs małlą niedyspozycje, coś mnie bierze, jakies choróbsko, bo z łóżka wstać nie mogłam.
    No ale dzis juz z nowymi siłami wstałam. Poza tym sloneczko świeci i człowiekowi od razu lepiej.

    pozdrawiam Justyna

  8. #8
    Gofus jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    05-05-2005
    Mieszka w
    Morzyczyn
    Posty
    206

    Domyślnie

    Szi! Ja w sobotę mam ciężkie kolokwium. Ale co tam ) Tak sobie czytam i myślę zero chleba, ziemniaków i ryżu to jakie węglowodany będziesz jeść? Bo pomimo tego co większość odchudzających się sądzi one są bardzo potrzebne. Brak węglowodanów doprowadza do wahań poziomów cukrów, co z kolei prowadzi do napadów wilczego głodu. Ponadto organizm pozbawiony węglowodanów tak jak przy diecie kawsniewskiego, zaczyna spalać glikogen i wytrącają się do krwi i moczu ciała ketonowe. Organizm się zakwasza, co z kolei powoduje paradoksalnie na początku doskonałe samopoczucie, zbliżone podobno do lekkiego haju. Ale ten stan nie trwa długo. Potem dochodzi do komplikacji. Z własnego doświadczenia wiem, że każdy powinien znaleźć produkty, które dobrze na niego działają, kiedyś wyczytałam, że możliwe jest aby nadwaga brała się z reakcji alergicznych na niektóre pokarmy. I w moim przypadku to się sprawdza. Jak nie jem mięsa, żadnych kiełbach itd. i grilowanego nawet chudego mięska to pomimo, że jem chlebek, makarony czasem naleśniki czy pierożki waga mi idzie w dół. Wystarczyło abym zjadła trochę kiełbachy i bum do góry. Więc koniec z tym po czym mój organizm się buntuje.
    Ponadto wczoraj minęły dwa lata jak postanowiłam się odchudzam. schudłam w najlepszym momencie 18 kg ale teraz 3 kg dorobiłam Ale dam radę i dojdę do mojego wymarzonego 59 kg! Mam nadzieję , że za rok 7 maja będę ważyć mniej niż 60 kg! A Wy dziewczynki ze mną!

  9. #9
    depresya jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    17-03-2007
    Mieszka w
    Wrocław
    Posty
    48

    Domyślnie

    Szi na początku oczywiście witam serdecznie. Moim zdaniem to dobry moment, żeby zacząć dietkę. Tak jak napisałaś "sesja=stres a stres=żarcie". Ja sesje wszystkie mam już za sobą ale jak sięgnę pamięcią kilka lat wstecz zawsze było dokładnie tak. Dlatego gdybyś zaczęła dopiero po niej miałabyś pewnie sporo więcej do zrzucenia a tak będzie Ci łatwiej i droga będzie krótsza. Tylko nie o myśl o tym za dużo, żeby się za bardzo nie rozpraszać Trzymam kciuki za znikające kilogramy i za to, żeby domownicy zrozumieli jakie to dla Ciebie ważne i zaczęli Cię wspierać. Oczywiście w konstruktywny sposób No i oczywiście za sesje. Buziaki:*

  10. #10
    Gofus jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    05-05-2005
    Mieszka w
    Morzyczyn
    Posty
    206

    Domyślnie

    Motywacja jest bardzo ważna. Ale dla mnie najważniejsze jest aby siebie akceptować. I nie chodzi mi o to, że mam zaakceptować swoje lenistwo czy obżarstwo ale o to żeby nie szukać za wszelką cenę akceptacji wśród otaczających nas ludzi. Sama muszę pogodzić się z tym kim jestem, czego w życiu dokonałam, że nie mam wpływu na to co już było a mogę zmienić to co mnie czeka. Szi nie myśl, że dojście do ,,jako-takiej" równowagi był dla mnie procesem łatwym i szybkim. Zajęło mi to jakieś 20 lat. W rodzinie zawsze czułam się gorsza, bo moje rodzeństwo dawało moim rodzicom powody do dumy i pochwalenia się u cioci na imieninach. Ja byłam ta głupsza, ale za to bardziej samodzielna, zawsze dawałam sobie radę itd. Więc nie potrzebowałam w/g rodziców uwagi i wsparcia. Jak wyszłam za mąż, mój mąż tak bardzo mnie kocha i akceptuje, że nie przeszkadzało mu że mam rozmiary słonia. Bo zajadałam swoje obawy i lęki i oczywiście ciągły brak dowartościowania ze strony rodziny. Ale równo dwa lata temu powiedziałam sobie stop. Sama zaczęłam siebie dowartościowywać. Zaczęłam się odchudzać - schudłam 18 kg (2-3 nadrobiłam ) poszłam na studia i zaczęłam wymagać, zaczęłam mówić JA, MNIE, a nie tylko inni, innym, wszystkim. Przestałam się martwić, czy mnie ktoś lubi czy nie, czy się podobam czy nie. Wszystko co robię robię dla siebie. Jak się komuś coś nie podoba to niech spada. Także Szi pokochaj siebie, uwierz w siebie! Żądaj dla siebie od życia wszystkiego czego pragniesz i walcz o to! Nawet jeśli patrząc w lustro widzisz grubaska to nie łam się! powiedz sobie : dzisiaj możliwe, że nie jestem w formie ale będę !!!!! nadejdzie ten czas i będzie super!!!Ja w ciebie wierzę! Buziaczki

Strona 1 z 7 1 2 3 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •