Jeśli to forum mi nie pomoże to się poddaję. Nazbieram na odsysanie tłuszczu albo znajdę dobrego psychologa, który sprawi, że zaakceptuję siebie taką jaką jestem, a to nie łatwe zwłaszcza gdy wciąż pamietam siebie ważącą 56kg . Nie pamiętam natomiast jak wyglądają moje obojczyki, jak to jest oprzeć rękę na biodrze i poczuć pod nią kość a nie nagromadzone sadło no i wkońcu nie pamiętam jak to jest mieć na sobie cholernie obcisłą bluzkę i jeszcze bardziej obcisłe spodnie i świetnie w nich wyglądać. Teraz chodze w szlafroku od rana do wieczora,unikam wyjść na imprezę, bo chce mi się płakać jak widzę chude dziewczyny i śliniących sie na ich widok facetów. Sama kiedyś byłam jedną z nich, dlatego to tak boli. Nawet z przyjaciółkami spotykam się jak najrzadziej, sama pamiętam jak to kiedyś osądzałyśmy kogoś za to, że się tak "zapuścił"[=przytył], więc co teraz mogą myśleć o mnie, jeśli nie to samo Wstydzę się pokazywać ludziom, którzy pamiętają mnie jako tą szczuplutką, jak mi przed nimi wstyyyyyyyyyyyyyyyd
Najbardziej jednak jest mi wstyd, że jestem taka słaba, nie potrafię walczyć, poddaję się przy każdej małej wpadce.Każda moja diet ma być perfekcyjna od startu do mety, a każdy nadprogramowy kęs uznaję za totalną klapę.A przecież dziś nie ma ideałów, nie licząc tych na okładkach magazynów ,przy okazji poprawionych komputerowo.

to tak drogą wstępu. Mam zamiar pisać tu też o sobie, nie tylko o tym co jem, bo w głebi duszy czuję ,że żródło nadprogramowych kilogramów leży gdzieś w szarych zakamarkach mojej psyche, może gdy wydobędę to na świato dzienne, moje problemy znikną...?.....może..?

Tak więc postanowione --> zaczynam od 07.05 [po tygodniu obżarstwa, teraz kończę paczkę ptasiego mleczka i przysięgam to ostatnie przetworzone słodkie ohydztwo do dnia moich 20urodzin, kiedy to zjem wielki kawał czekoladowego tortu w zamian za trudy jakie poniosłam i w ramach nagrody za zgubione kilogramy :P ]

teraz trochę "suchych danych"
Natalia, lat 19, wzrost 170cm, waga70kg, otyłość typowo brzuszna [tzw jabłko]. wymiarów nie podaję, bo nic mi one nie mówią.

I wreszcie cel -----> min 10kg do 14.07

a teraz idę na "Gotowe na wszytsko". Jak się napatrzę na te chude tyłki to może nabiorę więcej motywacji do walki