-
MAM DOŁA - POTĘŻNEGO, WSZECHOGRNIAJĄCEGO....
Od jakiegoś i to dłuższego czasu mam żywieniowego doła....
Nie wiem, co się ze mną dzieje.. O odchudzaniu wiem prawie wszystko, znam wartości kaloryczne prawie wszystkiego, znam zasady, a jednak coś we mnie pękło. Rozsypuje się na drobne, coraz tłustsze kawałeczki
Ważyłam już 57 kg a teraz znowu prawie 63 kg....
Odchudzam się od zawsze, kiedyś każda dieta, którą zaczynałam kończyła się powodzeniem...
Chudłam 15 kg albo 10 albo 5, tyle ile w danym momencie potrzebowałam.
W 2002 roku będąc na diecie Cambridge schudłam 15 kg do wagi 56-57 kg i przez prawie 1,5 roku ją utrzymywałam.
Zmieniłam cała garderobę, czułam się CUDOWNIE, SZCZUPLO, ATRAKCYJNIE itd.
Od 1/2 roku wstapił we mnie jakiś diabeł
Zaczęło się niewinnie: od tłustszego niż zwykle jogurtu, od drożdżówki zjedzonej tak mimochodem, od porcji pierogów itd. itp.
Teraz codziennie wchłaniam jakieś 2500-3000 kcal i NIE MOGĘ SIĘ POWSTRZYMAĆ!
Uwierzcie mi: nie mogę!!!!!!!!
Dzisiaj zjadłam procję śledzików w oleju, 2 lody, tłusty serek z brzoskwiniami, chlebuś z masłem (o zgrozo! mam nieodpartą ochotę na prawdziwe, tłuste masło), chlebuś bez masła ale za to z tłustą kiełbaską....
Wczoraj 3 kawałki pizzy, 1/2 tabliczki czekolady, ciasto drożdżowe ze śliwkami, lody....
Im więcej kalorii, tym lepiej... Ja chyba wariuję
Po mału, systematycznie, codziennie
Już nawet nie chce mi się wymieniać...
Cały czas myślę o jedzeniu, planuję, co kupić smacznego, tłustego, słodkiego....
Otwieram rano oczy i myślę o żarciu.
Boże, i to ja - osoba mająca fioła na punkcie diet i zdrowego odżywiania...
Ale najgorsze jest to, że w moim mózgu zagościła na stałe taka oto myśl:
to nic, że wcinam mnóstwo kalorii, przecież postanowiłam przejść na dietę Cambridge pod koniec wakacji, żeby sobie ich teraz nie psuć, żeby sobie jeszcze pojeść... więc skoro schudnę, to teraz mogę jeść do woli.
Jestem zrozpaczona, nie mogę sobie poradzić... Ledwo mieszczę się w spodnie, ledwo dopinają się na mnie bluzki
Jutro idę pobuszować na wyprzedażach, może kupię coś w rozmiarze 40, bo w 38 prawie się już nie mieszczę!!!
Dziewczyny, błagam - pomóżcie!!!
Jesteście na pewno mądrzejsze ode mnie, wesprzyjcie mnie dobrym słowem, doradźcie!
Co robić???
Co robić???
Zaczynam siebie naprawdę nienawidzić!
I ten napis pod kreską wkrótce nie będzie już aktualny....
-
smutny ten post
ja to sie nie znam za bardzo, wiesz, od miesiaca jestem na 1000kcal i to moja pierwsza prawdziwa dieta...na Twoim miejscu powiedzialabym po prostu dosc -tzn wywalila z lodowki WSZYSTKO co nie ejst dietetyczne i niskotluszczowe -kielbaski, serki WSZYSTKO. zakupila sobie wersje niskokaloryczne, plus wode mineralna. i zajela sie czyms, z dala od sklepow. od ludzi, zeby nie kusila pizza, lody itd...np gimnastyak? powiesila sobie swoje zdjecie jak bylam taka szczuplutka, na lodowce. i zaczela diete od juz, a nie od konca wakacji. np 1000kcal, tak,z eby sie nie glodzic nagle, ale jednak sumiennie, ostro od teraz, a nie od jutra!
zycze powodzenia
nie wiem czy cos pomoze ten moj wpis, ale trzymam kciuki!
-
Dziękuję bardzo za dobre słowo
Jednak cieplej się robi na duszy, gdy człowiek wie, że jest ktoś, kto mu dobrze życzy i reaguje na jego wynurzenia
Nawet nie wiesz, jak bardzo ucieszył mnie Twój post, że tak szybko zareagowałaś
A czy mogę zapytać, ile udało Ci się schudnąć na 1000 kcal przez ten miesiąc?
-
to sie ciesze , jesli moglam cos pomoc.
mi sie udalo schudnac 6kg w 4 tygodnie. wreszcie chodze w spodniach, w ktore ledwo przez biodra przecisniete nie chcialy sie zapiac ani milimetr nawet na guzik. wiec sie ciesze. trwam na tej diecie, bo nie chodze na niej glodna. to byl problem poprzednich prob, ze wszystko bylo takie ustawione i czlowiek czekal glodny na kolejny posilek. a tu, w 1000 mozna ulozyc taki posilek, ze bedzie sie sytym i niskokaloryczny... moze 6 to nie jest ogromnie w porowanniu z niekotrymi tu wynikami -po 15, 20... ale ja jestem ogromnie szczesliwa i powoli pne sie do celu (zostalo ok 10kg). buziak i bierz sie do roboty, szkoda zwlekac!!!
jutro odpusc lody, pizze i inne zarcie na miescie-nie nos kasy ze soba ot co! (ja tak robie). jedz w domu, zrob sobie np zupe pomidorowa, bo jest lekkostrawna i ma malo kalorii. od czegos trzeba zaczac, nie?
buziak
acha, ja sie wpisuje na post marcyssi "wciaz walcze" od samego poczatku-chcesz, to poczytaj o moich wzlotach i upadkach, i innych dziewczyn, zrozumiesz, ze nie jestes sama! mi ta swiadomosc dodaje sil, zeby sie nie poddawac!
-
Gratuluję!!! Super !!!
6 kg w miesiąc na 1000 kcal to świetne osiągnięcie
Schudłaś właśnie tyle, ile mi potrzeba schudnąć :P
Wiesz, z tą kasą, a raczej jej brakiem to świetny pomysł!
Nie masz przy sobie kasy, nie kupujesz!
Bardzo mi pomogłaś!
Z takim podejściem, na pewno osiągniesz swój cel
Trzymam za Ciebie kciuki!
-
i jak? schowalas portfel???? bo jak nie to...kopa!!!
ja dzis po dietetycznym sniadanku -chlebku pytalowym z ryba w pomidorach. mniam bylo,d ziekuje, a teraz do roboty!!
owocnego dnia chudniecia! trzymam kciuki!!
-
heh z tym portfelem to świetny pomysł! tylko nie wiem czy tak umiem, wolę starać się pilnować. na razie mi się udaje, jeśli inni jedzą kaloryczny deser to ja koktajl na maślance.
Kasiu ! ja też nie mam doświadczenia ale tak na drowy rozumek ....spróbuj jak najmniej radykalnej diety wtedy po jej zakończeniu nie będzie rzucania się na tłusto-słodkie.
trzymam kciuku za Ciebie i za Monię ....za siebie
buziaczki i powodzenia Śliczne!
-
Jakoś minął (prawie) ten dzień!
Dzięki Wam zjadłam mniej niż wczoraj, naprawdę!
Rano grahamka cienko posmarowana niskokaloryczną Delmą + dżemik truskawkowy bez cukru (na fruktozie), kawa z mleczkiem.
W ramach odbiadku sałatka grecka i trochę lecza.
Niestety na deser zjadłam tłusty serek jagodowy Danone, chyba z 10 śliwek, ale za to na kolację wypiłam potężny kubas koktajlu malinowego na chudej maślance.
Dla mnie to duuuuuży sukces po ostatnich obżarstwach :P
Dzisiaj już, już prawie chciałam skusić się na mrożoną kawę z potężną porcją bitej śmietany, ale ponieważ NIE MIAŁAM GOTÓWKI, jedynie kartę, więc jak miałam niby zapłacić kartą rachunej wynoszący 5 czy 6 zł
Kupiłam sobie za to śliczną różową bluzeczkę i byłam u fryzjera.....
Baardzo późno kładę się spać, niestety zasypiam około 1-2 w nocy, więc pewnie pojem jeszcze trochę owoców i jakiś chudy jogurcik, ale i tak uważam, że dzisiejszy dzień był całkiem udany i o wiele wiele chudszy niż poprzednie!
Boże, żebym tylko wytrwała!!! żeby znowu mnie coś nie napadło
Dziewczyny, trzymajcie kciuki!!!
-
Czesc!!Ciesze sie ze udaje Ci sie wytrzymac Ze mna jest podobnie, tyle ze ja waze juz 72 kilo wczoraj skonczylam na 1150 kaloriach i dzis mam zamiar nie przekraczac 1000. Jaksie czyta takie posty to jakos tak zaczymna sie patrzec z optymizmem na wszystko, Wtedy mysle sobie ze wszystko bedzie dobrze i az chce sie zyc Ide cwiczyc.Trzymajcie sie cieplutko dziewczyny i trzymam za ws kciuki
Aga
-
bardzo dzielnie! bardzo!!!
ja to popieram, te bluzeczki i fryzjer! a nie kawe z bita smietana! bradzo ja to popieram i zaloze sie ze Twoje cialo az sie cieszy
ja tez sie scarlet trzymam 1000, na ile wychodzi. i efekty-odpukac-widac, a glodna nie chodze! buziaki dziewczyny, walczymy dalej!!!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki