no
też to znam - efekt wypalenia... zanik motywacji, bezsens... wszysssstko to znam doskonale... zaczynałam od wagi 99 kilo - moim największym osiągnięciem we wrześniu było 60 kilogramów! ale potem nadeszła załamka spowodowana facetem - i przytyłam gdzieś do ok. 73... < nasza wspólna liczba :P> ale wzięłam się za siebie i teraz mam już 68... no ale jakby nie patrzeć - nie jest to szczyt marzeń, dlatego podejmuję walkę ciągle...nie poddam się tym razem - dopóki nie zobaczę 5. z przodu - i muuuuuusi się to stać przed moim wyjazdem nad morze - czyli 3 sierpnia... wiem, że dystans dość długi, wiem, że cel realny... 9 kilo na prawie 2 miesiące - wiem, że mogę tego dokonać, ale nie mam siły - nie mam zaparcia, motywacje poginęły... nie daję rady - wynajduję coraz to nowsze diety, ćwiczę, ale to nie to - nie czuje w sobie tej woli walki - cały czas wydaje mi się, że jestem gruba - i że to nieodwracalne - a wiem przecież że to nieprawda - 60 już raz było - może być znowu - a jak 60 to i 59!
zróbmy coś! może razem się uda
pozdrawiam i powodzenia