Ja się zmagam z dieta od niemal zawsze. Przez cztery lata było super - ważyłam jakieś 69-70 kg. Dla mnie to ok, bo nie muszę być super chuda. Ale ostatnio waga dobiła do 76. Wszystko przez moja glupote fast foody i nie jedzenie w nadmiernych ilosciach, ale po prostu żarcie. Mam słabą wolę, ale czuję, że jeśli nie zacznę o siebie dbać, będę wielkim pulpetem. Waga docelowa to 67-68 kilogramów, więc8 do zrzucenia. Najciężej będzie zejść ponizej 70, ale nawet jeśli dojdę do 70-tki, będę szczęścliwa.
W planie mam od połowy listopada dietę kopenhaską (mój mąż wyjeżdża na dwa tygodnie i nic mnie nie będzie kusiło ).

Trzymajcie za mnie kciiuki