dziewczyny, słuchajcie w sumie ubyło mnie 2 kilo przez tydzień....; to naprawdę miłe;
starałam się trzymać 1000 kcal; przyznam się że chwilami miałam chwile podupadania na silnej woli, ale dopiero wczoraj wetknęli mi kanapeczkę wieczorem z serkiem kozim i pleśniowym... no i trochę sandacza; ale było to u rodziców mojej drugiej połowy i naprawdę trudno odmówić bo tylko tym się przykrość sprawi; najwspanialsze było to że jadąc tam na rowerze (z dzielnicy do dzielnicy jest 20 km) i wracając zostało to spalone... ; dzisiaj waga się trzyma na poziomie niższym niż tydzień temu o te 2kilo i od razu jestem w świetnym nastroju! czy myślicie że jeżeli przetrwam weekend na normalnym jedzeniu i rowerku i skakaniu (tańczeniu) to waga się utrzyma??
pomóżcie bo nie chcę wracać do tego momentu co tydzień temu....; a jeszcze sporo kilo do ukatrupienia; pozdrawiam wszystkim bardzo serdecznie, cmok