Dzisiaj jestem bardzo zmobiliozowana, czuję, że mogę osiągnąć wszystko...

Po głodówce, jutro będzie ciężki dzień, bo organizm dopomnie się o swoje zaległości. Dlatego wieczorem ustalę sobie plan co jutro zjem i będę się go trzymać. Mysle, że jak zjem syte śniadanie, nię będzie mnie aż tak ciągnąc do jedzenia. Mój główny problem polegał na tym, że nie jadłam śniadan, a jak już jadłam to bardzo lekkie np. jogurt i wieczorem dopiero naprawdę głodniałam. Ale od dzisiaj stanowczy koniec z niszczeniem samej siebie. Koniec z użalaniem się nad sobą, porównywaniem do innych kobiet, przez co zaniżałam swoją wartość. Koniec. Od dzisiaj zmieniam się.

Postanowiłam, że gdy osiągnę cel 1 - 52 kg - to pójdę do fryzjera, kosmetyczki, zrobię zakupy. Ta myśl jest juz bardzo kusząca, będe wspominać ją gdy podejmę walkę z pokusami.

Masz dzidziusia Oj to ruchu ci nie brakuje...
Trzymam kciuki. Wygrasz dzisiaj walkę z samym sobą, a jutro racjonalne odzywianie.
Mam jedną sugestię, ponoć 1200 kcal jest bardziej optymalne niż 1000 kcal i szybciej się chudnie. Jednak nie chcę nic sugerować. Pozdrawiam ciepło i jutro rano zdam relację. Liczę również na informacje, jak Tobie idzie.