wiem o czym mówisz dlatego, może to dziwne, ale ja lubię być na diecie Jednak kiedyś obiecałam sobie, że odchudzając sie nie będę patrzeć na wagę, a na odbicie w lustrze i zatrzymam się na etapie kiedy stwierdzę, że jest ok-nie znając swojej wagi, bo te cholerne cyferki uzależniają i czasami mozna przesadzić z odchudzaniem...Niestety na obietnicy się skończyło... bez patrzenia na wagę (i to codziennie, chociaż wiem, że najlepiej ważyć się raz w tygodniu) nie mam tej radości, tej satysfakcji z odchudzania. To takie moje uzależnienie(na szczęście niegrozne) Chociaż trochę to głupie,ale te literki na wadzę wpływają znacząco na mój nastrój. 100g mniej i już jakoś milej jednak gorzej,gdy następuje zastój, a jeszcze gorzej,gdy mimo diety nagle podskakuje kilogram. To normalne zjawisko,zwłaszcza,gdy ktoś włazi na wagę codziennie :] ale jednak człowiek jest wtedy zły. Więc ma to swoje dobre i złe strony. Chociaż ja już podchodzę do tego troche inaczej i staram się nie drażnić z powodu przesunięcia wskazówki nie w tą stronę w którą bym chciała np. dzisiaj... dietę trzymam ładnie,ale coś ostatnio nie odwiedzałam wc,co jest jak na mnie dziwne, bo nie miewam z tym problemów :/ no i(chyba to jest tego przyczyną) na wadze kilogram więcej...ale jestem optymistycznie nastawiona,więc nastroju mi to nie popsuje no i teraz mam też więcej rozsądku i nie dam się ponieść "frajdzie spadających cyferek" i zamierzam się zatrzymać na wadze już przeze mnie ustalonej i ani grama mniej! Żadnego mówienia sobie,a jeszcze z kilo mniej,żeby był taki zapas,wrazie przytyje. Teraz mam zamiar dojść do wagi idealnej,ani za małej,ani za dużej i utrzymać to. Ciągły, długi efekt świetnej figury jest na pewno jeszcze bardziej przyjemny niż chudnięcie i daje jeszcze więcej powera i pewności siebie-w końcu tyle sie dokonało